Mistrz, mistrz Cracovia! (WIDEO)
Dopiero siódme spotkanie finału play-off wyłoniło mistrza Polski sezonu 2016/2017. Złote medale odebrali hokeiści Comarch Cracovii, którzy pokonali po dogrywce GKS Tychy 2:1. To dwunasty w historii tytuł dla „Pasów”.
„Macie bowiem wiedzieć, że są dwa sposoby walczenia… trzeba być lisem i lwem” - to motto z traktatu „Książę” Niccolo Macchiavellego idealnie pasuje do spotkań finału play-off. By odnosić zwycięstwa w najważniejszej fazie sezonu, trzeba wykazać się nie tylko umiejętnościami i dobrym przygotowaniem fizycznym, ale również ogromnym sprytem.
Dziś w spotkaniu decydującym o mistrzowskim tytule, bardziej przebiegli byli krakowianie. W kilku przypadkach inteligentnie oszukali rywali. Przykłady? Proszę bardzo. Zacznijmy od tego, że w ogromnym zamieszaniu podbramkowym Rafał Radziszewski sprytnie zrzucił swoją maskę, a to sprawiło, że sędziowie musieli przerwać grę. Z kolei Damian Kapica i Maciej Kruczek, stojąc tyłem do bandy, dali się sfaulować szarżującemu Mateuszowi Bepierszczowi.
Początek dla „Pasów”
Ale po kolei. W mecz lepiej weszli podopieczni Rudolfa Roháčka, którzy kilka razy sprawdzili czujność Štefana Žigárdy'ego. Czeski golkiper spisał się jednak bez zarzutu, broniąc dwa uderzenia Tomáša Sýkory i jedno Macieja Urbanowicza.
Później groźnie zrobiło się pod bramką Rafała Radziszewskiego. Piękną indywidualną akcją popisał się Bepierszcz. Na pełnej szybkości minął dwóch rywali i wypalił z nadgarstka w kierunku długiego rogu. Krążek jednak zatrzymał się na słupku.
Tyszanie popełniali sporo błędów w defensywie, a krakowianie, niczym wygłodniały drapieżnik, czekali na odpowiedni moment. Ten przydarzył się w 19. minucie. Marcin Urbanowicz ładnie wyjechał przed bramkę i mimo asysty trzech rywali zdołał umieścić gumę w siatce. „Pasy” prowadziły więc 1:0.
Gospodarze powinni odpowiedzieć kilkadziesiąt sekund później, ale Jakub Witecki nie trafił z bekhendu do pustej bramki. Licznie zgromadzeni tyscy kibice, jak i sam zawodnik, mogli tylko złapać się za głowy.
Wyrównanie i wojna nerwów
Po przerwie obejrzeliśmy wyraźnie odmieniony GKS. Bardziej zdecydowany, grający z większą werwą i rzecz jasna skuteczniejszy. W 22. minucie wyrównał Josef Vitek. Doświadczony czeski skrzydłowy sprytnie „przekierował” do bramki wrzutkę Kamila Górnego i Stadion Zimowy oszalał ze szczęścia. „GKS, GKS, GKS” – roznosiło się po trybunach.
Później trwała prawdziwa wojna nerwów. Akcje przenosiły spod jednej bramki pod drugą. To, że kolejne gole nie padły było zasługą obu golkiperów, którzy świetnie strzegli swoich posterunków. Na dodatek dopisywało im szczęście. Strzały Andreia Makrova i Andrew McPhersona zatrzymywały się na słupku.
Zwycięzcy nie poznaliśmy w regulaminowym czasie gry, więc o dalszych losach tego spotkania miała zdecydować dwudziestominutowa dogrywka. Nim się jednak na dobre rozpoczęła, tyszanie popełnili błąd przy zmianie. Jego konsekwencją było to, że w sytuacji sam na sam ze Štefanem Žigárdym znalazł się Petr Šinágl. Czeski skrzydłowy uderzył precyzyjnie, a krążek między parkanami bramkarza trójkolorowych przemknął do siatki. „Pasy” rozpoczęły więc świętowanie dwunastego w historii tytułu mistrzowskiego.
GKS Tychy – Comarch Cracovia 1:2 (0:1, 1:0, 0:0, d. 0:1)
0:1 - Maciej Urbanowicz - Filip Drzewiecki, Damian Słaboń (18:04)
1:1 - Josef Vítek - Kamil Górny, Michał Woźnica (21:31),
1:2 - Petr Šinágl - Damian Kapica (60:45).
Sędziowali: Tomasz Radzik, Zbigniew Wolas (główni) – Artur Hyliński, Marcin Polak (liniowi).
Minuty karne: 10-12.
Strzały:32-23.
Widzów: ok. 3000.
Stan rywalizacji: 4:3 dla Cracovii. Comarch Cracovia mistrzem Polski 2016/17!
GKS: Žigárdy – Kolarz, Kotlorz; Witecki, Galant, Bepierszcz (4) – Kuboš, Zaťko (2); Makrov (2),Semorád (2), Kolusz – Bryk, Górny; Jeziorski, Rzeszutko,Komorski – Ciura, Pociecha; Woźnica, Vitek.
Trener: Jiří Šejba.
Cracovia: Radziszewski – Zíb (4), Dąbkowski; Sýkora, McPherson (2), Kalus – Rompkowski, Novajovský (4); Šinágl (2), Dziubiński, Kapica – Kruczek, Wajda; Urbanowicz, Słaboń, Drzewiecki – Dutka, Noworyta; Domogała, Chovan, Kisielewski.Trener: Rudolf Roháček.
Komentarze