Hokej.net Logo

Moja szóstka sezonu… Grzegorz Piekarski

Grzegorz Piekarski w programie TVP3 Katowice (Foto: TVP3)
Grzegorz Piekarski w programie TVP3 Katowice (Foto: TVP3)

Choć sezon 2024/2025 zakończył się w kwietniu, postanowiliśmy go jeszcze raz gruntownie podsumować. Wsłuchaliśmy się w opinie ekspertów, którzy specjalnie dla naszych czytelników wybrali najlepszą szóstkę minionego sezonu TAURON Hokej Ligi. Na których zawodników postawił były reprezentacyjny obrońca, a obecnie ekspert TVP Sport, Grzegorz Piekarski?

Każdy z hokejowych autorytetów miał za zadanie wskazać najlepszego bramkarza, dwóch obrońców, a także ułożyć optymalną - jego zdaniem - linię ataku.

Oto wybory Grzegorza Piekarskiego. Były reprezentacyjny defensor poprzedził je także autorskim podsumowaniem sezonu.

Ubiegły hokejowy sezon 2024/25 był bardzo bogaty w sportowe emocje, a co najważniejsze decydująca faza rozgrywek stała na bardzo wysokim hokejowym poziomie. Myślę, że poprzedni sezon dostarczył wielu kibicom bardzo dużo sportowych emocji. 

Fantastyczna postawa i historyczny wynik Unii Oświęcim w Hokejowej Lidze Mistrzów, emocjonujące mecze o Superpuchar czy Puchar Polski były tylko przystawką do tego czego byliśmy świadkami w fazie play-off. Chyba nie będzie niczym odkrywczym, jeśli stwierdzę, że półfinałowa rywalizacja pomiędzy GKS Tychy a JKH GKS-em Jastrzębie była najlepszą reklamą polskiego hokeja od wielu lat. Twardy agresywny hokej, trzeszczące bandy, emocje do ostatnich sekund. Dosłownie ułamki sekundy dzieliły hokeistów z Jastrzębia-Zdroju do wyrównania rywalizacji i doprowadzenia do siódmego meczu po kapitalnym rajdzie i strzale Martina Kasperlíka. Totalna jazda bez trzymanki tak można określić hokej, który elektryzował całą hokejową społeczność. Taki hokej ogląda się z przyjemnością i zapartym tchem. Z niecierpliwością czeka się na kolejne takie hokejowe emocje. 

Podczas tych zmagań oczywiście objawiły się sportowe osobowości wybitne indywidualności. Zawodnicy, którzy w mojej opinii mieli największy wpływ na sukces swojej drużyny. Sportowcy z krwi i kości, którzy swoją postawą tylko potwierdzają jak wiele serca i wysiłku wkładają, aby to jego drużyna odniosła końcowy sukces. Oczywiście do tego wszystkiego trzeba mieć to coś: szczyptę talentu, geniuszu. To „coś”, co przykuwa uwagę i powoduje, że w głowie kłębią się myśli: ale on jest dobry! Prawdziwy kozak! 

Wybór najlepszej szóstki sezonu 2024/2025 nie był prosty i uwzględnia więcej niż sześciu zawodników z prostych przyczyn. Uważam, że ciężko pominąć indywidualne osiągnięcia niektórych zawodników a pominięcie właśnie tych zawodników byłoby nie tylko dużym błędem co sportowym nietaktem, zważywszy na indywidualne statystki czy emocje, które nam właśnie ci kozacy dostarczali w sezonie poprzednim. 


Bramkarz:

John Murray (GKS Katowice) / Linus Lundin (Unia Oświęcim)
– Zaczynając od bramkarza. Tu wybór był bardzo ciężki. Myślę że gdyby postawić znak równości pomiędzy czterema najlepszymi bramkarzami sezonu poczynając od klasyfikacji i kolejności medalowej: Tomáš Fučík, John Murray, Vilho Heikkinen i Linus Lundin to chyba nikt nie poczułby się urażony takim zestawieniem, ponieważ każdy z tych zawodników miał ogromny wpływ na wynik swojej drużyny. Linus Lundin miał kapitalny sezon. To dzięki jego postawie drużyna z Oświęcimia odniosła historyczny wynik, najlepszy w historii HLM spośród wszystkich polskich drużyn występujących do tej pory w tych elitarnych rozgrywkach. W Lidze Mistrzów, w której Linus był najbardziej zapracowanym bramkarzem fazy zasadniczej. Pomimo faktu, że na jego bramkę padło najwięcej strzałów w tej fazie rozgrywek, to i tak szwedzki bramkarz bronił ze skutecznością obron na poziomie 90,83 %. 

W sezonie zasadniczym w lidze w tej statystyce był najlepszy spośród wszystkich bramkarzy jego wynik to 93,01 %, w fazie play off również najwyższy wynik 93,91%! Lecz zabronił 6 spotkań mniej od Johna Murraya i 4 spotkania mniej od Tomáša Fučíka . 

Vilho Heikkinen z Jastrzębia również miał kapitalny sezon, a drużyna Róberta Kalábera w końcu miała bramkarza, który zrobił różnicę i trzymał drużynę w grze. Myślę, że po takim półfinale i wywalczeniu brązowego medalu posiadając budżet najniższy z pierwszej czwórki drużyn to brąz smakował jak złoto w Jastrzębiu i duża zasługa w tym właśnie fińskiego bramkarza. Tomáš Fučík również bardzo dobry równy sezon. Dzięki jego postawie tyszanie mieli zabezpieczone tyły, a kilkoma interwencjami Tomek ratował drużynę przed utratą gola w walce o złoto. Bardzo dobre statystyki indywidualne: 93,35% skuteczność obron i średnia traconych goli w fazie play off na poziomie 1,68 tylko to dobitnie pokazują. 

Niemniej musząc postawić na tylko jednego z tej czwórki wspaniałych bramkarzy to muszę postawić znak równości pomiędzy Jaśkiem Murarzem i Linusem Lundinem.

Dlaczego?  Z bardzo prostych powodów. Po pierwsze po raz kolejny John pokazał i potrafił trafić z formą na najważniejszą część sezonu. Jego statystyki wyglądają imponująco: skuteczność obron 93.85 %

Najniższa średnia straconych goli w fazie play off 1.63, a największa liczba rozegranych meczy 17 w play-off i 1027 min czasu na lodzie. To tylko pokazuje jaki John miał wpływ na całokształt swojej drużyny. 

Ważny jest fakt, że drużyna z Katowic miała swoje problemy w poprzednim sezonie. W fazie zasadniczej grała nierówno, na dodatek musiała się zmierzyć z absencją Bartosza Fraszki, a mimo to srebro należy uznać za sukces. Podsumowując – GieKSa z Katowic była daleka od tego, co pokazywała zdobywając złote medale z lat poprzednich z tą różnicą, że Jasiek to był Jasiek z najlepszych lat. Bramkarz, który w moim przekonaniu miał największy wpływ na grę swojej drużyny.

Natomiast Linus bezapelacyjnie zasłużył na to wyróżnienie. Historyczny wynik w Hokejowej Lidze Mistrzów kapitalny sezon zasadniczy i play-off. Pokazują to zresztą indywidualne statystki, które jasno podkreślają jak bardzo ważną postacią jest dla Oświęcimia i jak wiele zawdzięczają jego postawie. 

Wybieram dwóch fenomenalnych bramkarzy, bo pominięcie któregoś z nich po prostu byłoby nietaktem. 


Obrońcy:

Emil Bagin (JKH GKS Jastrzębie)
– Bezdyskusyjnie poprzedni rok należał do słowackiego defensora. Dopiero pod skrzydłami Róberta Kalábera odnalazł się w polskiej lidze i błyszczał na lodzie. Pomimo skromnych warunków fizycznych jak na obrońcę 176 cm wzrostu jest on niesamowicie utalentowany i posiada instynkt rasowego napastnika. Często podłącza się do akcji ofensywnych, potrafi rozegrać szybko krążek strzelić na bramkę czy wykorzystać rzut karny. Co najważniejsze - jego zdobycze punktowe często potrafiły zmieniać oblicze meczu na korzyść własnej drużyny i dokonywał tego w sposób niezwykle skuteczny i efektowny. Drugi najlepiej punktujący obrońca sezonu regularnego z 36 punktami za 13 bramek i 23 asysty w fazie play-off był w statystykach spośród obrońców najlepszy. W 14 spotkaniach zdobył 12 punktów, strzelił 4 gole i miał 8 kluczowych zagrań - to jak na obrońcę imponujący wynik, wobec którego nie można przejść obojętnie. Kapitalny poprzedni sezon słowackiego zawodnika pochodzącego z Ilavy. Nic dodać nic ująć - takiego ofensywnego usposobionego obrońcy chce mieć każdy trener. Bo to złoto. 

Roni Allén (GKS Tychy)
– Jeżeli chodzi o kolejnego obrońcę tu wybór był bardzo ciężki, bo naprawę kilku bardzo dobrych zawodników kandydowało do tego grona. Między innymi Aleksander Younan z Cracovii, Jere Vertanen z Oświęcimia, Oli Kaskinen z GKS Tychy czy Pontus Englund z GKS-u Katowice. Ale mimo wszystko niesamowite wrażenie zrobił na mnie - i podejrzewam, że nie tylko na mnie - nowy nabytek GKS Tychy. 27-letni Fin w fazie play-off w 15 meczach zdobył 9 pkt za 4 gole i 5 asyst. W sposób jaki ten zawodnik poruszał się po lodzie, ile jakości dołożył do tyskiej drużyny budzi ogromny szacunek i uznanie. Naprawdę dawno w naszej lidze nie mieliśmy takiego obrońcy grającego z taką łatwością, u którego naprawdę ciężko doszukać się jakichś słabych stron. Obrońca kompletny. Jego gole spod linii niebieskiej w przewagach były wisienka na torcie fazy play-off. Wielka szkoda że już tego zawodnika nie zobaczymy w barwach GKS Tychy. Zdaje sobie sprawę że ten zawodnik dołączył na końcówkę sezonu, ale mimo wszystko muszę uwzględnić ten fakt i wyróżnić takiego zawodnika. Jeszcze raz podkreślę że ten wybór może być krzywdzący w stosunku do innych bardzo dobrych zawodników, ale naprawdę fiński obrońca dał dużo jakości mistrzowi Polski. Zawodnik z ogromną kulturą gry. A sposób poruszania się po linii niebieskiej w przewadze liczebnej to istna hokejowa poezja. Po prostu takich obrońców chciałoby się oglądać na polskich taflach co sezon, a nie raz na kilkanaście lat. 


Środkowy:

Filip Komorski (GKS Tychy) / Grzegorz Pasiut (GKS Katowice)
– W tym zestawieniu dwóch wybitnych zawodników. Dwie wielkie osobowości na lodzie i poza lodem. Dwóch liderów. Kapitanowie swoich drużyn. Każdy trener chciałby mieć takiego zawodnika w drużynie, każdy obrońca chciały mieć takiego środkowego przed sobą na lodzie. Dwóch naprawdę klasowych zawodników o zupełnej innej charakterystyce, ale każdy z nich miał ogromny wpływ na grę swojej drużyny w ubiegłym sezonie. 

Filip Komorski to zawodnik z charakterem. Uwielbiany, wręcz kochany w Tychach przez swoich  kibiców, natomiast przez kibiców innych drużyn często znienawidzony przez swoją charakterystyczny sposób gry, w którym radzi sobie najlepiej w całej lidze. Potrafi sprowokować obrońców i jest niebezpieczny pod bramką. Jego „trash talk” potrafi zdeprymować każdego, ale to jeden z jego wielu atutów. Zawodnik, którego nie można stracić przez moment z pola widzenia, bo potrafi wykorzystać najmniejszy błąd. Potrafi strzelić praktycznie z każdego miejsca, umie również bardzo ciężko pracować dla kolegi z drużyny i co najważniejsze dla całego teamu. Bardzo sprytny środkowy, inteligentny na lodzie, potrafiący swoją determinacją i zaangażowaniem wypracować doskonałe sytuacje strzeleckie dla kolegi z drużyny. Ciężko doliczyć się, ile już Filip strzelił tych decydujących bramek. Goli nie tylko na wagę zwycięstwa w meczu, ale na wagę medalu i końcowego sukcesu. Mentalnie jest bardzo mocny, zna swoją wartość i co najważniejsze potrafi to udowodnić na lodzie. Naprawdę poprzedni sezon w wykonaniu Filipa według mnie był jego najlepszym w karierze i mam nadzieję, że będą kolejne. Ważne jest to, aby podkreślić, że pomimo imponujących statystyk w fazie play-off, w których był na równi z Dominikiem Pasiem (17 meczów, 6 goli i 11 asyst), to tyski kapitan zawsze gra dla drużyny i ciężko pracuje na każdym centymetrze tafli. Filip to taki Brad Marchand polskich lodowisk. Klasowy zawodnik. Jeszcze nie widziałem meczu, w którym Filip nie dałby z siebie stu procent niezależnie od dyspozycji, w jakiej się znajduje. Poprzedni sezon pokazał, że był w wyśmienitej dyspozycji dlatego taki wybór. Bezdyskusyjny lider. 

Jeśli chodzi o Grzegorza Pasiuta, to na początek określę go jednym, ale za to bardzo popularnym mianem. Profesor. Ten przydomek nie wziął się z przypadku i ma swoje odzwierciedlenie w tym, co ten człowiek wyczynia na lodzie. Rzeczy które wykonuje, robi po prostu po profesorsku. Grzesiek w poprzednim sezonie wystrzelił z formą w fazie play-off. W 17 spotkaniach zdobył 16 punktów za 6 goli i 10 asyst. Kolejny sezon, w którym Grzegorz potwierdził jak ważnym jest zawodnikiem w katowickim zespole i jak duży wpływ ma na wynik swojej drużyny. 

Szczególny zawodnik, który posiada bardzo wysokie hokejowe IQ. Na lodzie potrafi zrobić wszystko. A to wszystko wykonuje z taką łatwością, polotem i stoickim spokojem. Odnoszę wrażenie, że gdy Grzesiek jest przy krążku, zatrzymuje czas, bo wszystko co robi wygląda jakby był nie o klasę ale o trzy klasy lepszy od przeciwnika. Jest szybszy o sekundę od rywali, a przestrzeń na lodzie jest najmniejszym problemem dla niego. 

Śmiem twierdzić, że jest to zawodnik dekady polskiego hokeja. Zawodnik o niesamowitych umiejętnościach indywidualnych, który nadaje tempo gry swojej drużyny i kluczowy podczas gier w formacjach specjalnych. Myślę że gdyby nie kontuzja Bartosza Fraszki, to wynik indywidualny Grześka mógłby być jeszcze lepszy. Być może nie tylko indywidualny, ale całej katowickiej GieKSy. Krótko mówiąc – profesor. Jego grę ogląda się z wielką przyjemnością a po jego akcjach często trzeba zbierać szczękę z podłogi. 
 

Skrzydłowi:

Dominik Paś (GKS Tychy) / Alan Łyszczarczyk (GKS Tychy)
– Dwóch zawodników z aktualnego mistrza Polski, dwóch bardzo uniwersalnych zawodników którzy mieli ogromny wpływ na grę swojej drużyny, o odmiennym stylu, ale każdy z nich dał swojemu zespołowi dużo jakości. 

Paś długo szukał miejsca dla siebie w ekipie mistrza Polski. Długo się rozkręcał i zarówno on sam, jak i kibice musieli się uzbroić w cierpliwość. Nie jest łatwo dołączyć do drużyny mającej takie indywidualności, czując na sobie presję wyniku i spełnić oczekiwania kibiców, zarządu i kolegów z drużyny. Teraz z całą pewnością można powiedzieć, że transfer Dominika z JKH GKS-u do GKS Tychy to był strzał w dziesiątkę. Dominik potrzebował troszkę czasu, aby się zaaklimatyzować i przystosować do zupełnie innej roli niż ta, jaką miał w drużynie z Jastrzębia. Zresztą statystki tylko potwierdzają powyższe stwierdzenie. W sezonie zasadniczym Dominik był dopiero na 50. miejscu. W 35 meczach zdobył 26 punktów za 8 bramek i 18 asyst. Wynik niezły, ale daleki od imponującego. Faza play-off to już zupełnie inny hokej, w którym Dominik odnalazł się i wystrzelił z formą. Najlepszy zawodnik tej fazy w punktacji kanadyjskiej. A tym tytułem podzielił się ze swoim kolegą z zespołu – Filipem Komorskim. W 17 meczach zdobył 17 punktów, 7 goli i 10 kluczowych zagrań. Średnia punkt na mecz to naprawdę znakomity wynik, który potwierdza w jakiej formie był w najważniejszym momencie sezonu i ile jakości dał swojej drużynie. Zawodnik bardzo dobrze jeżdżący na łyżwach i kontrolujący krążek. Kiedy jest w formie jest szalenie skuteczny i niebezpieczny. Bardzo szybki i precyzyjny strzał z nadgarstka. Nie można go pominąć w tej klasyfikacji.

Z kolei Alan Łyszczarczyk to zawodnik, który uwielbia kreować grę i stwarzać okazje swoim kolegom. Robi to perfekcyjnie i czerpie z tego dużą przyjemność. Jeden z najlepszych kreatywnych zawodników naszej ligi. Znakomicie wyszkolony technicznie i z perfekcyjną jazdą na łyżwach. Naprawdę z dużą przyjemnością ogląda się jego poczynania na lodzie. Zwłaszcza to, w jaki sposób czyta grę i w jaki sposób potrafi dograć krążek.

Co istotne bardzo lubi brać odpowiedzialność rozgrywania krążka na siebie. Jest w tym szalenie dobry, skuteczny, a co najważniejsze nie jest egoistą na lodzie. Ze względu na powyższe atuty jest zawodnikiem bardzo niewygodnym dla obrońców drużyn przeciwnej. Ciężko się gra przeciwko tak jeżdżącemu zawodnikowi, a Alan potrafi to skrupulatnie wykorzystać. Jego bramka w dogrywce w Jastrzębiu-Zdroju, która tyszanom dała upragniony awans do finału to chyba najlepsze podsumowanie tego, o czym mówiłem chwilę wcześniej. W fazie play-off dwoił się i troił był bardzo aktywny i widoczny. Szósty zawodnik w punktacji kanadyjskiej w 16 meczach zdobył 7 bramek, a przy kolejnych 7 notował asysty. 


Rasmus Heljanko (GKS Tychy) / Jean Dupuy (GKS Katowice)
– Takich obcokrajowców chce się oglądać na naszych taflach. Dwóch rasowych skrzydłowych, których łączą pewne wspólne cechy. Obaj są szybcy, świetnie wyszkoleni technicznie i bardzo niebezpieczni. Są skuteczni i potrafią zabrać każdego obrońcę na darmową karuzelę, a co najważniejsze – dają swojej drużynie dużo jakości i bramek, a po to ich ściągnięto do drużyn.

Rasmus Heljanko kapitalnie i z przytupem przywitał się z naszym polskim hokejem. Od razu zaznaczył, że będzie wyróżniającą się postacią na naszych polskich lodowiskach i co by mówić, tak właśnie było. Bardzo dynamiczny zawodnik, błyskotliwy na lodzie, potrafiący wykorzystać swoje atuty i nawet najmniejszy błąd przeciwnika. Pasował idealnie do ataku z Filipem Komorskim i Alanem Łyszczarczykiem. Zresztą ten tercet w mojej ocenie był najbardziej wartościowym w całej lidze. W 38 meczach sezonu zasadniczego zdobył 49 punktów za 24 bramki i 25 asyst. W play-off również w piątce najlepszych zawodników. W 16 spotkaniach strzelił 5 goli i miał 10 kluczowych zagrań. Może nie był aż tak widoczny jak w sezonie zasadniczym, ale mimo wszystko zrobił swoje, co zresztą pokazują liczby. 

W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć też innego zawodnika. Jean Dupuy był prawdziwym motorem napędowym katowickiej drużyny. Każda jego akcja była szalenie groźna i niebezpieczna dla drużyny przeciwnej. Jestem przekonany, że gdyby prowadzono statystyki przejechanych kilometrów na lodzie to byłby w czołowej trójce. Praktycznie cały czas był na lodzie. Dał drużynie z Katowic naprawdę bardzo dużo, a co najważniejsze wypełnił lukę po kontuzjowanym Bartoszu Fraszce i zrobił to z nawiązką, co nie jest proste, patrząc na to jakim zawodnikiem jest Bartosz. Jean bardzo mi imponował w play-off. Dynamiczny, szybki, świetny w pojedynkach jeden na jeden, kapitalnie grający przy bandach i za bramką przeciwnika. 

Bardzo ruchliwy napastnik, który często brał odpowiedzialność na swoje barki. Widać było, ile zdrowia i serca zostawił na lodzie. Zaangażowany na każdym centymetrze tafli. Nie tylko świetnie jeżdżący, ale szybki skrzydłowy i potrafiący strzelać gole. Ale to tylko jedne z wieku jego atutów. Myślę, że tym najważniejszym i tym, co spowodowało że stał się ulubieńcem katowickiej publiczności to fakt, że to prawdziwy walczak, który nie odpuszcza i walczy wzdłuż i wszerz dla swojej drużyny. Najlepszy strzelec fazy play-off z 10 golami, który dołożył jeszcze 3 asysty w 17 meczach. Po prostu zawodnika takiej klasy nie mogło zabraknąć w tym zacnym gronie. Już nie mogę się doczekać aż znowu zobaczę go w akcji. 

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 10

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Lista komentarzy
  • kijek od szczotki
    2025-07-24 21:07:09

    Kolejny, który nie potrafi liczyć. Zadanie to wytypowanie szóstki, nie dziesiątki...

    • Luque
      2025-07-24 21:53:48

      Oj tam Kijek czepiasz się takich szczegółów, kto by tam to liczył ;) Grunt że zrobiono porządek z reklamami po MŚ... Po drugie ten artykuł już tutaj był jak się nie mylę.

  • narut
    2025-07-24 23:00:40

    ani Filip Komorski ani Alan się mi jakoś wybitnie nie podobali... a tak poza tym - odblokujcie SBeka bo nie mam gdzie napisać info. w stylu że Sprong przeszedł do KHlu...i będzie grał w CSKA Moskwa...

    • Luque
      2025-07-24 23:29:49

      Oj Naruto to byłaby 'wschodnia propaganda' takie info... Tutaj się tylko chwali wybitnych ministrów sportu, dzięki którym już za chwilę będziemy na stałe gościć w elicie ;)

    • Andrzejek111
      2025-07-25 05:17:43

      Jak nie przestaniesz pisać takich pierdół ,to wyłączą komentarze pod artykułami.

    • narut
      2025-07-25 09:26:57

      Luq - wiesz, że na to nie wpadłem, nie pomyślałem o tym... :) pozdrawiam

    • Luque
      2025-07-25 10:53:08

      Andrzejku my wiemy że lubisz te metody rodem z poprzedniego ustroju, już o tym wspominałeś kiedyś, więc jakoś mnie to specjalnie nie dziwi...

    • Andrzejek111
      2025-07-25 12:42:06

      "my wiemy"?? he he he

    • Luque
      2025-07-25 13:03:28

      No My czyli inni piszący ;) Myślałem, że umiesz czytać ze zrozumieniem no ale...

    • Floro
      2025-07-25 17:08:12

      @narut
      Dlatego nazywa się to „Szóstka według Grzegorza Piekarskiego”, to jest jak z dupą, każdy ma swoją! ;)
      Takie wybory dosyć mocno pokrywają się z moją opinia, a na pewno bardzo fajnie i ciekawie uzasadnione :)
      Pewnie Narut Twoja szóstka składałaby się z sześciu zawodnikow z Zagłębia… ;) Pozdrawiam i udanych wakacji życzę

© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe