MŚ Elity 2019: Pewne wygrane faworytów (WIDEO)
Zarówno USA, jak i Rosja byli murowanymi faworytami swoich drugich meczów na Mistrzostwach Świata na Słowacji. Obyło się bez sensacji. „Jankesi” rozbili 7:1 Francję, a „Sborna” bez straty gola, zdobywając pięć bramek, pokonała Austriaków.
Grupa A (Koszyce)
Pojedynek Dawida z Goliatem, gdyby szukać odniesień biblijnych z tym, że zakończenie było inne niż w słynnej historii sprzed wielu wieków.
Amerykanie dominowali od pierwszych chwil tego pojedynku. Wyjechali na lód, by zrobić swoje i z takim przeświadczeniem działali w czasie meczu. Największą gwiazdą okazał się Alex DeBrincat. Wybrany przez szkoleniowca „Jankesów” najlepszym zawodnikiem spotkania, napastnik Chicago Blackhawks strzelił dwa gole. Zaczął już w 5.minucie, wykorzystując pierwszy okres gry w przewadze reprezentacji USA. Swoją moc DeBrincat pokazał przy golu na 3:0, kiedy zabrał krążek rywalowi jeszcze we własnej tercji i przemierzył z nim prawie całe lodowisko, po czym kropnął z takim impetem, że Sebastian Ylönen nie miał nic do powiedzenia. 21-latek otworzył i zamknął wynik pierwszej tercji, który pokazywał różnicę klas obu zespołów.
Napastnik rodem z Farmington Hills został powołany na drugie z rzędu mistrzostwa. W ubiegłym roku w debiucie zdobył brąz. Drużyna USA należy do grona głównych faworytów bieżącego turnieju, a zatem przed DeBrincatem duża szansa na powiększenie i poprawienie swojego dorobku medalowego. W dwóch czempionatach zdobył 12 punktów. Na Słowacji pokonał bramkarzy rywali już trzykrotnie.
Jego kolega klubowy, a zarazem kapitan „Jankesów” Patrick Kane również nie zamierza być gorszy. Na jego koncie widnieją także 3 punkty, z czego dwa zdobył w pojedynku z Francją. Przy golu otwierającym popisał się asystą, a w drugiej tercji sam znalazł sposób na Ylönena, zachowując przytomność pod bramką rywali, gdzie dobił krążek odbity przez bramkarza.
Tym, który uderzył w taki sposób, że golkiper „Trójkolorowych” nie potrafił opanować „gumy” był Dylan Larkin. Zaraz po rozpoczęciu ostatniej partii meczu 22-letni środkowy Detroit Red Wings zaliczył podanie, po którym Chris Kreider dał drużynie szóstą bramkę. Tym samym Larkin został rekordzistą kadry Stanów Zjednoczonych w ilości asyst zanotowanych w turniejach mistrzostw świata. Jego licznik wskazuje już 24 punktowe podania.
Dużo nie brakowało, a „czystym kontem” mógłby pochwalić się Thatcher Demko. Był to jego wielki dzień, bowiem zaliczył swój debiut w czempionacie globu. Nie dość, że pierwszy mecz, to od razu zwycięski. Co prawda, 23-latek był już raz na mistrzostwach świata, a miało to miejsce w 2016 roku, ale wtedy nie dane mu było wyjechać na lód. Tym, który nieco zepsuł jego święto, był Anthony Rech. Francuz strzelił gola co do prawidłowości, którego trwały dysputy, zakończone przez sędziów wskazaniem na środek tafli.
Wynik spotkania zamknął Colin White. Podobnie jak DeBrincat, jest on brązowym medalistą z poprzedniego roku. Strzelił Francuzom dwa gole, co sprawia, że po dwóch meczach jego dobytek snajperski jest tak duży, jak po zakończeniu mistrzostw w 2018 roku, kiedy swoje konto zamknął dwoma trafieniami.
Amerykanie poprawili swoje humory po pierwszym przegranym meczu ze Słowakami. Natomiast w szeregach „Trójkolorowych” wciąż nie ma oznak radości, gdyż była to już druga porażka w turnieju, ale na ich koncie jest jeden punkt wywalczony w pojedynku z Danią.
USA – Francja 7:1 (3:0, 2:0, 2:1)
1:0 – Alex DeBrincat – James van Riemsdyk, Patrick Kane (4:05, 5/4)
Strzały:42-24
Grupa B (Bratysława)
„Czerwona maszyna” nie zwalnia tempa. Po planowym zwycięstwie nad Norwegią, przyszła kolejna wygrana, tym razem z Austrią. Rywale próbowali postawić się faworytom, ale na nic się to zdało. Wszelkie ich próby, jeśli nie były kasowane przez defensorów, to trafiały na bezbłędnego tego dnia Aleksandra Georgijewa. Bułgar z rosyjskim paszportem został wybrany najlepszym zawodnikiem „Sbornej” w tym meczu. 23-latek z New York Rangers obronił wszystkie 15 uderzeń potomków cesarza Franciszka Józefa.
Podopieczni Ilji Worobjowa kazali czekać dziewięciotysięcznej publiczności na pierwsze trafienie aż do 13. minuty. Zadał je Jewgienij Dadonow, a impulsem była przewaga rozgrywana po odesłaniu do boksu kar Thomasa Raffla.
Akcje Rosjan, które prezentują w czasie liczebnej dominacji porażają łatwością ich rozgrywania, szybkością podań i zmianą tempa, stosowaną przez członków formacji specjalnych.
Jednym z biorących udział przy akcji, po której na tablicy wyników zrobiło się 1:0 był Nikita Kuczerow. Najskuteczniejszy zawodnik sezonu zasadniczego w NHL sam zdobył drugiego gola, choć doszło do tego dopiero w 35. minucie.
Dadonow zakończył spotkanie z dwoma bramkami w dorobku. Piętnaście sekund po rozpoczęciu trzeciej tercji ponownie pokonał Bernharda Starkbauma.
Swoje pierwsze punkty na Słowacji zaliczył Ilja Kowalczuk. 36-letni kapitan „Sbornej” zamknął wynik spotkania z Austriakami, ale wcześniej zanotował punktowe podanie do Iwana Tielegina, który strzelił na 3:0.
Rosjanie wraz z Czechami mają na koncie po dwie wygrane, natomiast na przeciwległym biegunie znajdują się podopieczni Rogera Badera, którzy wraz z Norwegami zanotowali już po dwie porażki.
Rosja – Austria 5:0 (1:0, 2:0, 2:0)
1:0 – Jewgienij Dadonow – Nikita Gusiew, Nikita Kuczerow (12:15, 5/4)
Strzały:37-15
Komentarze