Hokeiści Texom STS-u Sanok ulegli na własnym lodzie Comarch Cracovii 4:6. To spotkanie podsumował dla nas Dawid Musioł.
HOKEJ.NET: – Podsumujmy ten mecz. Sporo bramek, ale nie udało się urwać choćby punktu.
Dawid Musioł: – Z takim rywalem nie możemy tracić sześciu goli. Zdobyliśmy cztery bramek, co i tak było jak na nas bardzo dobre. Staraliśmy się dać z siebie wszystko, ale musimy dawać więcej, jeśli chcemy wygrywać z takim rywalem.
Trochę można mieć chyba do siebie pretensje o grę z tyłu, bo jednak straciliście sześć bramek, niektóre po - powiedzmy to szczerze - dość głupich błędach.
– Tak było. Dużo głupich błędów z tyłu, które kosztowały nas gola. Jeśli chcemy wygrywać, to musimy wystrzegać się takich pomyłek i strzelać więcej bramek.
Były takie momenty, że dochodziliśmy do rywala, zdobywaliśmy bramkę a potem chwila dekoncentracji i szybko ja traciliśmy.
– Wiadomo, musimy grać pełne sześćdziesiąt minut, nie tylko kilka minut w tercji, i dlatego wyglądało to tak, jak wyglądało.
Czy Cracovia czymś was w dzisiejszym meczu zaskoczyła?
– Wiedzieliśmy czego się po nich spodziewać, po prostu my nie zagraliśmy konsekwentnie od pierwszej do ostatniej minuty.
Grałeś w Krakowie. Czujesz sentyment do tego zespołu, czy to już stare czasy?
– Wiadomo, że sentyment zawsze będzie, ale na lodzie nie można mieć sentymentów.
Sporo było sytuacji, w których dostaliśmy prezent od Cracovii, ale niekoniecznie coś z tego wychodziło.
– Za dużo chcieliśmy kombinować. Myśleliśmy, o tym że zdobyliśmy cztery gole i to nas zgubiło – chcieliśmy strzelić ich więcej zamiast konsekwentnie grać przez cały mecz.
Jakbyś podsumował ten sezon, przy okazji końcówki roku? Z jakimi nadziejami wchodzimy w 2025?
– Mam nadzieję, że zaczniemy nowy rok jako nowi my.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
Cały wywiad w serwisie Youtube
Czytaj także:
