Na trybunach przyjaźń, na lodzie walka
W Krakowie w ramach zaległej 20 kolejki PLH doszło do konfrontacji aktualnych: mistrza i wicemistrza kraju. Cracovia po bardzo ciekawym pojedynku pokonała tyski GKS 4:3. Mecz miał bardzo ciekawy przebieg gdyż pierwsza tercja była remisowa, druga zwycięska dla gospodarzy, natomiast w trzeciej górą okazali się goście.
Konfrontacja obydwu tych zespołów zawsze niosła ze sobą wiele emocji, których nie brakowało również tym razem. Jako pierwsi w posiadanie krążka w tym spotkaniu weszli gospodarze, którzy też jako pierwsi zagrozili bramce rywala. Już w 2 minucie mieliśmy pierwsze kary, które otrzymali: Gwiżdż, Piotrowski oraz Maćkowiak, który opuścił lód na 10 minut za niesportowe zachowanie. Chwilę później Dudaš był blisko zdobycia pierwszej bramki, ale został skutecznie powstrzymany przez tyską obronę. Cracovia nie była w stanie zamknąć tyszan w ich własnej tercji, gdyż oście prezentowali hokej na bardzo wysokim poziomie. W 8 minucie Kłys posłał krążek minimalnie niecelnie koło bramki Sobeckiego, a dwie minuty później Verčik w podobny sposób uczynił to spod niebieskiej linii. Tyszanie kilkukrotnie przeprowadzili składne akcje, które zostały przerwane przez krakowskiego obrońcę Noworytę, który najpierw powstrzymał duet Bagińskiego z Baculem a później zmierzającego w kierunku krakowskiej bramki Wołkowicza. Krakowianie natomiast w odpowiedzi stworzyli spore zamieszanie pod bramką Sobeckiego, którego nie był w stanie wykorzystać D. Laszkiewicz. Chwilę później Pasiut znalazł się w świetnej sytuacji strzeleckiej, ale oddał minimalnie niecelny strzał. Końcowe minuty pierwszej tercji dawały jeszcze „Pasom” niejednokrotnie szanse na zdobycie bramki, ale żadne z tych sytuacji nie zostały wykorzystane. Po pierwszej tercji mieliśmy bezbramkowy remis.
Druga odsłona tego pojedynku należała zdecydowanie do gospodarzy, którzy już w 21 minucie za sprawą L. Laszkiewicza objęli prowadzenie. GKS przeszedł do szybkiej kontry i był dwukrotnie bliski zdobycia bramki, ale został powstrzymany przez świetnie interweniującego Rączkę. Pomimo ostrej gry tyszan w natarciu, to Cracovia powiększyła swoją przewagę, a autorem kolejnego trafienia, w 24 minucie spotkania ponownie okazał się L. Laszkiewicza. 3 minuty później mieliśmy kolejną szanse na powiększenie przewagi lecz Słaboń jej nie wykorzystał. Dopiero, gdy „Pasy” znalazły się na lodzie w przewadze mogliśmy podziwiać kolejne trafienie, tego samego, co do tej pory autorstwa. Zawodnik drużyny gości – Krzak powędrował na ławkę kar, co oznaczało podwójną przewagę krakowian wykorzystaną natychmiastowo przez Kowalówke, który zmusił Sobeckiego do kapitulacji po raz czwarty. Po utracie tej bramki mieliśmy zmianę w tyskiej bramce, której od tej pory strzegł Witek. Gdy Cracovii udało się założyć zamek, sprytnym zagraniem popisał się Bagiński, któremu udało się wyłuskać krążek i pojechać z kontrą do tercji krakowian, gdzie znalazł się sam na sam z Rączką, który nie dał się zaskoczyć tyskiemu napastnikowi. Krakowianie nie potrafili już zagrozić bramce rywala, natomiast Bacul musiał uznać wyższość świetnie spisującego się Rączki. W tej części meczu więcej atrakcji już nie było i zakończyła się ona wynikiem 4:0 dla Cracovii.
Trzecia odsłona tego spotkania przyniosła nieoczekiwaną zmianę ról, tym razem GKS zdobywał bramki i zdecydowanie przeważał. Goście wyszli na lód bardzo zmotywowani, co można było zauważyć od samego początku tej tercji. Pierwszą dogodną sytuacje miał Bacul, ale oddał nieskuteczny strzał z bliskiej odległości. Następnie bliski celnego trafienie był Krzak, który uderzył wprost w słupek. Kolejna sytuacja została już wykorzystana i Jakubik po sporym zamieszaniu pod bramką Rączki umieścił gumę w siatce. Zawodnicy Cracovii dostrzegli motywację rywala, co skłoniło ich do dalszego atakowania bramki Witka. W 49 minucie kolejne trafienie dla gości odnotował Bacul po podaniu Gonery. GKS próbował za wszelką cenę doprowadzić do remisu atakując kilkukrotnie bramkę Rączki, ale bez efektu. Gdyby nie kara dla Jakeša tyszanie mieliby z pewnością większe szanse ku temu, ale Cracovia, która znalazła się na lodzie w przewadze wykorzystała to trzymając gości w ich tercji. Pomimo osłabienia udało się tyszanom zdobyć trzecią bramkę w ostatnich sekundach spotkania. A jej autorstwo przypisuje się Majkowskiemu. Gościom nie udało się doprowadzić do wyrównania i mecz zakończył się zwycięstwem Cracovii 4:3.
ComArch Cracovia Kraków – GKS Tychy 4:3 (0:0, 4:0, 0:3)
Bramki: 1:0 L. Laszkiewicz (20:49) 2:0 L. Laszkiewicz – Wajda (23:33) 3:0 L. Laszkiewicz (29:26) 4:0 Kowalówka - Piotrowski, Skinnari (31:28) 4:1 Jakubik (44:39) 4:2 Bacul – Gonera (48:07) 4:3 Majkowski - Bacul (59:58)
ComArch Cracovia: Rączka – Csorich, Wajda, L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz – Kłys, Noworyta, Mihalik, Badžo, Pasiut – Dudaš, Skinnari, Drzewiecki, Kowalówka, Piotrowski – Landowski, Verčik, Rutkowski, Witowski.
GKS Tychy: Sobecki (31:28 Witek) - Gonera, Śmiełowski, Bacul, Bagiński, Wołkowicz – Mejka, Majkowski, Proszkiewicz, Krzak, Sarnik – Kotlorz, Jakeš, Matczak, Jakubik, Woźnica – Baranowski, Gwiżdż, Maćkowiak.
Widzów: ok. 1000
Komentarze