Niech grają swoi.
Będę konsekwentnie stawiał na swoich wychowanków. Będę dawał im szanse po to, aby grali i nabierali doświadczenia. Do rozegrania jest jeszcze praktycznie cała druga runda, a czas na wzmocnienia jeszcze jest - powiedział nam Adam Kilar, trener drużyny KTH Krynica, uchodzącej za jednego z kandydatów do awansu. Zapraszamy do lektury wywiadu, którego szkoleniowiec udzielił nam po dwumeczu z Legią.
Jak pan oceni ten dwumecz z Legią. Można powiedzieć dwa dni – dwa różne spotkania.
Dokładnie. Musze przyznać, że w pierwszym spotkaniu drużyna Legii postawiła nam dużo większe wymagania, dlatego można powiedzieć, że mecz była taki na styku. Na naszą grę miała wpływ podróż, bo nie da się zagrać dwóch dobrych spotkań wyjeżdżając o 3 w nocy, gdzie można powiedzieć, że jest się niemalże cały czas w autobusie. Jednak taka podróż miała duży wpływ na postawę drużyny, przynajmniej w tym pierwszym meczu. Co do spotkania to wydaje mi się, że dzisiaj zagraliśmy bardziej zespołowo, zawodnicy bardziej sobie podawali i efekty od razu były widoczne. Chociaż muszę powiedzieć, że bramkarze gospodarzy nie mieli dzisiaj szczęścia w niektórych sytuacjach.
A jaki wpływ na przebieg spotkaniamiała dużo mniejsza liczba kar nakładana na pana drużynę. Trzeba przyznać, że zarówno w pierwszej jak i drugiej tercji tylko raz graliście w osłabieniu.
Zwróciłem drużynie uwagę na ten element gry. Wiemy, że w Polsce są sędziowie, którzy bardzo drobiazgowo podchodzą do spotkań, nie powiem, że stronniczo, bo obustronnie były nakładane kary. Chciałem aby wszyscy zawodnicy mogli sobie pograć, bo wiadomo jak są kary to zestawia się optymalną formację, żeby nie tracić bramek. Zrozumieli to i pod tym względem zagrali dobrze - stąd tak mała liczba kar.
Jak pan oceni I rundę w wykonaniu swojej drużyny?
Powiem szczerze, że jest jeszcze przed nami wiele pracy do zrobienia. Musimy sporo jeszcze nauczyć, zwłaszcza tych młodych chłopców. Chociaż ja uważam i wiem, że nie wszyscy się ze mną zgodzą, bo są takie głosy, aby pewne rzeczy u nas pozmieniać i zatrudnić zawodników z zewnątrz. Ja powiedziałem, że nie. Będę konsekwentnie stawiał na swoich wychowanków, będę dawał im szanse po to aby grali, nabierali doświadczenia. Do rozegrania jest jeszcze praktycznie cała druga runda. Czas na wzmocnienie jeszcze jest. Wiadomo, że jeśli oczywiście mielibyśmy się wzmacniać, to nie będziemy korzystać z rynku polskiego. Będziemy raczej szukać za granicą po to, aby to były wzmocnienia, a nie tylko uzupełnienia luk w składzie. Chociaż muszę powiedzieć, że my takich nie mamy. Jeśli to mają być równowartościowi zawodnicy do tych, których mamy w klubie, to nie ma to najmniejszego sensu. Niech grają wychowankowie, nabierają doświadczenia, dostają szansę i, mam nadzieję, że ją wykorzystają. Wiadomo, że na rynku polskim nie ma już wolnych zawodników, którzy mogliby wzmocnić nasz skład. Nie żebyśmy się rozglądali, ale mieliśmy telefony od kilku zawodników odnośnie przyjścia do nas, ale ja powiedziałem, że nie.
Jak pan patrzy w przyszłość to jak ocenia pan swoją drużynę. Przed wami druga runda i faza play-off.
Nie mamy określonego celu w ten sposób, że musimy za wszelką cenę awansować do ekstraligi, ale wiadomo, że każdy sportowiec zaczynający uprawiać jakąkolwiek dyscyplinę określa cele, do których zmierza. Super by było na osiemdziesięciolecie klubu awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej. To gdzieś w naszej głowie tkwi i jeżeli nam się uda, to będzie naprawdę super. Ale jeśli się nie uda, to też nie będzie jakiejś wielkiej tragedii. Jest to młoda, perspektywiczna drużyna. Wiadomo, że z awansem wiążą się dodatkowe gratyfikacje, sponsorzy i pod takim kątem pracujemy. Zawodnicy zdają sobie sprawę, że jak wejdą do ekstraligi to będą mieć lepiej. Jeżeli nie wejdą to może być tak samo jak teraz, a może być nawet gorzej. Wszystko w naszych rękach, nogach i głowach.
Załóżmy, że drużyna KTH Krynica awansuje. Myśli pan, że jesteście w stanie sprostać coraz wyższym wymaganiom ekstraligowym zarówno pod względem sportowym jak i organizacyjnym?
Powiem szczerze, że widziałem mecze ekstraligi bardzo dobre, ale widziałem też spotkanianie odbiegające poziomem od tych pojedynków, które rozgrywaliśmy z Unią czy Katowicami. Oczywiście, poza czołówką ekstraligi, wielkiej przepaści między tymi drużynami nie ma. Wydaje mi się, że byłaby możliwość pogrania w ekstralidze tym składem, jaki obecnie mamy. Wiadomo, że inaczej się gra w ekstralidze, a inaczej w I lidze. Widziałem niektóre mecze w telewizji i oceniam to tak, że przy naszym zaangażowaniu na wysokim poziomie i optymalnym wypełnieniu założeń taktycznych jesteśmy w stanie powalczyć, zwłaszcza z drużynami z drugiej połówki tabeli.Myślę, że podobnie byłoby z naszymi konkurentami czy to z Unią, czy z Katowicami. Wzmocnienia z pewnością by się przydały, ale jak to się mówi nic na siłę. Niech grają swoi. W nich przyszłość klubu.
rozmawiał Witek Barna
Komentarze