Wielką awanturą zakończyło się ostatnie półfinałowe spotkanie między GKS-em Katowice, a Re-Plast Unią Oświęcim. Emocje, które nawarstwiały się w zawodnikach obu drużyn wybuchły ze zdwojoną siłą na koniec meczu. Co było powodem takiego rozwoju sytuacji, poza samym play-offem i stawką meczu?
Pierwszym zdarzeniem, które rozpaliło najbardziej hokeistów z Oświęcimia była sytuacja sprzed pierwszej bramki spotkania, która rozpoczęła całą debatę odnośnie decyzji sędziowskich w tym starciu.
Kilkanaście sekund przed zdobyciem bramki, Mateusz Michalski przy wyprowadzeniu gumy, wstrzelił ją do tercji ofensywnej jeszcze sprzed środkowej linii, co powinno być potraktowane, jako uwolnienie - zdaniem oświęcimian. Krążek po wstrzeleniu odbił się od bandy, a gwizdki sędziów liniowych milczały. Linus Lundin dotknął więc krążek. Kilka zagrań później, Stephen Anderson otworzył wynik spotkania w Katowicach.
Całą akcję bramkową od momentu przypuszczalnego uwolnienia mogą Państwo zobaczyć na poniższym nagraniu:
Emocje, który nie mogły znaleźć ujścia podczas spotkania, znalazły je dopiero po końcowym gwizdku, kiedy to na lodzie zagorzała ostra awantura, w której brali udział niemal wszyscy zawodnicy obu drużyn.
Podczas tej zadymy padało wiele ciosów, ale największy żal hokeiści z grodu nad Sołą mieli o uderzenie w twarz Kamila Sadłochy. Sprawcą tego ciosu, który wydawało się jest już niepotrzebny, okazał się być Aleksi Varttinen. Fiński obrońca GKS-u dostał za ten występek karę dwóch minut, która została dodana do protokołu już po zakończeniu zawodów i nie została zaanonsowana przez spikera w katowickiej "Satelicie".
Całość pomeczowej awantury można zobaczyć na poniższym wideo:
Czytaj także:
