Hokeiści GKS Tychy już dziś staną przed szansą na zdobycie trzeciego w historii tytułu mistrzowskiego. Warunek jest jednak jeden – trójkolorowi muszą po raz czwarty pokonać Comarch Cracovię. Początek piątego starcia finału play-off już o godzinie 18:30.
Podopieczni Jiříego Šejby z pewnością mają w pamięci wydarzenia z ostatniego roku. Wówczas prowadzili w rywalizacji 3:2 i na własnym lodzie mogli świętować tytuł mistrzowski. Hokeiści Cracovii zepsuli szykowaną fetę, wszak wygrali tamto spotkanie 2:3, a następnie całą serię 4:3.
– Wyciągnęliśmy z tamtej lekcji odpowiednie wnioski. Zrobimy wszystko, by już dziś zdobyć tytuł – podkreśla Filip Komorski, środkowy trójkolorowych. Dla ekipy z de Gaulle'a finałowe rywalizacje z Cracovią kończyły się do tej pory fatalnie, bo aż pięcioma porażkami. W hokejowym środowisku mówiło się nawet o tym, że tyszanie są zatruci srebrem. Ale dziś raz na zawsze mogą pozbyć się tego piętna.
Do składu GKS-u po trzech meczach zawieszenia dyscyplinarnego wróci Jan Semorád. Zabraknie z kolei Patryka Koguta i najprawdopodobniej Adama Bagińskiego. Pierwszy z nich na wczorajszym treningu złamał szczękę. Z kolei Bagiński, choć przyspieszył rehabilitację po złamaniu kości strzałkowej, nie jest w stanie dać drużynie takiej jakości, jakiej sam by od siebie oczekiwał.
Oznacza to, że sztab szkoleniowy tyszan może ponownie zdecydować się na przesunięcie do ataku Marcina Horzelskiego, który w niedzielnym spotkaniu zaliczył nawet asystę przy trafieniu Michała Woźnicy na 3:1. Do składu może wrócić też Kamil Kalinowski, który ostatnio wznowił treningi.
„Pasy” nad przepaścią
Cracovia przyjedzie do Tychów z prawdziwym nożem na gardle. Porażka spowoduje, że złote medale i efektowny puchar trafi w ręce gospodarzy.
– Jeszcze nie umarliśmy – podkreśla Rudolf Roháček, trener „Pasów”. – Dopóki krążek w grze wszystko jest możliwe. Zadanie jest proste, musimy strzelić o jedną bramkę więcej od rywala i wrócić na szósty mecz do Krakowa. Wszystko rozstrzygnie się w głowach hokeistów, bo o przygotowanie fizyczne jestem spokojny. Przede wszystkim musimy unikać niepotrzebnych kar.
Krakowianie przystąpią do piątego meczu finału play-off wzmocnieni dwoma zawodnikami. Po kontuzjach do gry wracają Marek Wróbel i słowacki skrzydłowy Tomáš Sýkora.
Na sam koniec wypada zapytać: czy korki od szampanów dzisiaj wystrzelą? Czy może ta rywalizacja jeszcze się nie zakończy? Mądrzejsi w tej kwestii będziemy około 20:30, a może nawet nieco później.
Czytaj także: