Hokeiści Tempish Polonii Bytom przegrali półfinałową rywalizację z GKS Tychy 0:4. Jedną z najsłabszych stron niebiesko-czerwonych była skuteczność – w czterech meczach strzelili zaledwie pięć goli.
– Żeby wygrać z Tychami trzeba grać nie na sto, ale na sto pięćdziesiąt procent. Tego nam zabrakło – stwierdził Marcin Słodczyk, jeden z najbardziej doświadczonych zawodników Polonii.
Bytomianie szans na pokonanie tyszan upatrywali w konsekwentnej grze w defensywie i szybkich kontratakach. Jednak w starciu z silniejszym kadrowo rywalem, po prostu zabrakło im argumentów.
– Wierzyliśmy praktycznie do samego końca, że uda nam się odwrócić losy spotkania – zaznaczył Słodczyk, który w 37. minucie zdobył kontaktowego gola dla Polonii. Ekipa z ulicy Pułaskiego rzuciła się do szaleńczych ataków, a w końcówce postawiła wszystko na jedną kartę. Trener Tomasz Demkowicz ściągnął bramkarza i wprowadzić do gry dodatkowego napastnika. Jednak ryzyko się nie opłaciło, bo GKS umieścił gumę w pustej bramce.
– Gdy tyszanie, po raz trzeci wiedzieliśmy, że nie uda nam się wygrać tego meczu. Szkoda – przyznał Słodczyk.
Teraz przed bytomskim klubem walka o brązowy medal. Ich rywalem będzie TatrySki Podhale Nowy Targ, które - również w stosunku 0:4 - przegrało rywalizację z Comarch Cracovią.
– Wydaje mi się, że zdecyduje dyspozycja dnia. Szansę obu ekip oceniam po równo – zakończył doświadczony środkowy.
Na sam koniec trzeba zaznaczyć, że Polonia Bytom ostatni raz sięgnęła po medal w sezonie 2000/2001. Wówczas zespół z Pułaskiego z ławki trenerskiej prowadził...Rudolf Roháček.
Czytaj także: