Już tylko jednego zwycięstwa potrzebuje GKS Tychy, by zameldować się w finale play-off. Wicemistrzowie Polski pokonali wczoraj TatrySki Podhale Nowy Targ 3:2, a zwycięskiego gola zdobył Bartosz Ciura.
25-letni defensor w 43. minucie uderzył z linii niebieskiej i zaskoczył zasłoniętego Przemysława Odrobnego. Jak się okazało, trafienie tyskiego defensora przesądziło o wyniku meczu numer cztery i dało trójkolorowym prowadzenie w serii 3:1.
– Oczywiście chcieliśmy wygrać dwa spotkania w Nowym Targu, ale jedno zwycięstwo było dla nas planem minimum. Wiedzieliśmy, że Podhale jest ciężkim rywalem, a u siebie prezentuje się bardzo dobrze – zaznaczył Ciura.
Jego zespół w końcówce spotkania musiał sporo się napocić, bo przez 105 sekund grali w czwórkę przeciwko szóstce nowotarżan. Pod bramką Johna Murraya kilka razy mocno się zakotłowało, a strzał Siergieja Ogorodnikowa zatrzymał się nawet na słupku. Tyszanom udało się utrzymać korzystny wynik do samego końca.
– Taki jest play-off, tu trzeba grać do końcowej syreny. Cieszymy się, że dowieźliśmy to zwycięstwo do samego końca – stwierdził jednoznaczne defensor trójkolorowych.
W niedzielę ekipa z piwnego miasta rozegra piąte spotkanie półfinałowej serii (początek o 16:45). Jeśli pokona Podhale, to awansuje do finału play-off.
– Mamy nadzieję, że w niedzielę zakończymy rywalizację z „Szarotkami”. Wolimy grać u siebie, przy własnych kibicach, którzy są naszym dodatkowym zawodnikiem – zakończył Bartosz Ciura.
Czytaj także: