Dwóch zawodników juniora młodszego Polonii Bytom/RTH Zryw pobiło zawodnika z Ukrainy Witalija Kwasa, który reprezentował barwy Naprzodu Janów. Sytuacja miała miejsce w listopadzie, a obaj mają już zarzuty prokuratorskie. ŚZHL do dzisiaj nie ukarał zawodników, którzy grają i... śmieją się z zaistniałej sytuacji.
Sytuacja miała miejsce 7 listopada 2018 roku po meczu juniora młodszego MUKS Naprzód Janów z TMH Polonią Bytom / RTH Zryw. Już w trakcie meczu zawrzało pomiędzy Witalijem Kwasem a Przemysławem B. Obaj w 58. minucie trafili na ławkę kar za nadmierną ostrość w grze. Po końcowym gwizdku skończyło się na ostrej wymianie zdań. Już przed Jantorem zawodnicy TMH Polonii Bytom/RTH Zryw Przemysław B. i Daniel Sz. czekali na napastnika Naprzodu Janów. Po krótkiej wymianie zdań Ukrainiec został pobity przez zawodników z Bytomia.
– Gracze Polonii przed lodowiskiem czekali na Witalija.. Następnie napadli na niego, gdy szedł do auta. Wszystko widać na zarejestrowanym materiale wideo. Z tego co wiem, mają mieć postawione zarzuty prokuratorskie bo doszło do uszkodzenia ciała powyżej dniu siedmiu – relacjonuje zdarzenie Rafał Rawa, kierownik drużyny juniora młodszego z Janowa.
Klub z Janowa wysłał pismo w tej sprawie do Śląskiego Związku Hokeja na Lodzie z prośbą o reakcję. Jednak na obecną chwilę nic w tej sprawie nie zostało zrobione.
– Ci zawodnicy grają do dzisiaj, śmieją się i grożą innym chłopakom. Pani Danuta Piorun czeka aż sprawa w sądzie wyjaśni się w sądzie. Przypomnę, że do zdarzenia doszło w listopadzie, a jutro zaczyna się Ogólnopolska Olimpiada Młodzieży i obaj zawodnicy będą mogli zagrać – dodaje Rawa.
O komentarz do tej sytuacji poprosiliśmy też poszkodowanego. Witalij Kwas występuje obecnie w drużynie MOSM Tychy.
– Wszystko zaczęło się podczas meczu, gdy po akcji pod naszą doszło do małego spięcia. Otrzymaliśmy z zawodnikiem Bytomia po dwie minuty karne. W boksie kar przeciwnik zaczął krzyczeć, że mnie pobije, a nawet zabije. W emocjach powiedziałem: „zobaczymy”. Po meczu każda drużyna podała sobie rękę, on do mnie podjechał i jeszcze coś dyskutował, jednak sędzia nakazał mu zjechać do szatni – powiedział nam Kwas.
– Gdy wracałem do samochodu, gdzie czekał na mnie mój tato, dwóch zawodników z Bytomia czaiło się na mnie. Myślałem, że chcą porozmawiać. To był mój błąd. Tymczasem na wstępie usłyszałem od jednego z nich, czy coś do niego mam. Odpowiedziałem, że to był tylko mecz i to, co się wydarzyło zostaje na lodzie. Przemysław B. był innego zdania i po kilku minutach rozmowy mnie uderzył. Potem jego kolega Daniel Sz. przewrócił mnie na ziemię, a B. znów mnie uderzył. Wybiegli rodzice i koledzy, którzy chcieli uspokoić tę sytuacje. Napastnicy szybko uciekli do autokaru. Chciałem wyjaśnić z nimi sytuacji, ale ich trener zabronił im tego, dlatego powiedziałem, że inaczej załatwię tę sprawę inaczej. Zgłosiłem pobicie na policję, miałem szyta wargę – dodał Ukrainiec.
Sprawa na dniach ma trafić do sądu. Niespełna 18-letni zawodnik jest zdziwiony, że Polski Związek Hokeja Na Lodzie nie potrafił zająć się sprawą, choć od incydentu, który został zarejestrowany przez kamery minęło już trzy miesiące.
– Do tej pory nikt się ze mną nie kontaktował. Obaj dalej wykazują się cwaniactwem, moim kolegom grożą, że zrobią z nimi to samo co ze mną. A Polski Związek Hokeja na Lodzie nie reaguje – zakończył niespełna 18-letni zawodnik.
Czytaj także: