Hokej.net Logo

Polak Węgier dwa bratanki… już nie w hokeju.

Polak Węgier dwa bratanki… już nie w hokeju.

Może do szklanki jeszcze tak, ale co do hokeja to nasi bratankowie już nam dobrze uciekli. Ich awans do światowej elity hokeja w ub. sezonie był największą niespodzianką a zarazem największym sukcesem Madziarów od 70 lat.

Prezes węgierskiego związku hokejowego Ferenc Studniczky wyjaśnił powody sukcesu, swoje uczucia z tym związane i zadania jakie stoją przed hokejem na Węgrzech. Aktualny szef związku przynosi szczęście narodowej reprezentacji Węgier. W roku 1983, gdy był sekretarzem generalnym Węgrzy awansowali do ówczesnej grupy „B” i rozpoczęli drogę, która w ub. roku zakończyła się sukcesem na turnieju w Sapporo.

Wspomina Pan czasami rok 1983? Wtedy był pan na czele węgierskiego hokeja a również na czele reprezentacji, kiedy po dramatycznym meczu z Chinami awansowaliście do grupy „B” mistrzostw świata.
„Wtedy byłem sekretarzem generalnym związku. To było przeżycie fantastyczne i nie do zapomnienia. Budapeszteńska hala „Sportcsárnok” otwarta została w roku 1982, a o rok późniejsze mistrzostwa świata w hokeju były najbardziej pamiętną imprezą. Awansowaliśmy do grupy „B” a ja do dzisiaj wspominam fantastyczne mecze naszej drużyny. Tak dla ciekawostki, jednym z najlepszych obrońców turnieju był aktualny vice prezes związku Csaba Kovács.“

Co pan robił przed tym jak został szefem związku hokejowego?
„Przez 11 lat byłem generalnym sekretarzem. Zawsze chciałem pracować w ruchu hokejowym. Czasami zmuszony byłem do zmian w pracy ale sportowi byłem jednak wciąż wierny. Początkowo byłem powołany na dyrektora zarządzającego budapeszteńskiej hali sportowej. Potem zostałem zastępcą a później dyrektorem w ministerstwie sportu. Po odejściu z ministerstwa na jakiś czas zająłem się biznesem. Oprócz funkcji prezesa Węgierskiego Związku Hokejowego, jestem generalnym dyrektorem ubiezpieczalni zdrowia OTP. Z tytułu mojego stanowiska w związku hokejowym nie pobieram żadnych apanaży. Do hokeja wróciłem przed pięcioma laty i nie chciałbym się angażować w żadnym innym sporcie.“

Wasza reprezentacja kilka razy była o mały kroczek od awansu do elity światowego hokeja. W końcu to się udało. Co się zmieniło w zawodnikach? Co zrobili inaczej?
„Najwięcej zadziałała długa, zespołowa i pełna zapału praca. Kiedy przed pięciu laty nasz management przejmował funkcje, jednym z głównych celów była zmiana strategii marketingowej związku. Chcieliśmy zmienić management kadry reprezentacyjnej. Wiedzieliśmy, że musimy zapewnić najlepszych przeciwników dla naszej kadry, abyśmy zdobyli jak najlepsze doświadczenia. Wcześniej dobrze graliśmy tylko ze słabszymi przeciwnikami, ale później byliśmy w stanie zgrać dobry mecz z dobrymi przeciwnikami jak na przykład z Kanadą, Niemcami, Słowacją czy ze Szwecją. Zorganizowaliśmy mistrzostwa świata seniorów i juniorów. Również ich organizacja przyczyniła się dalszych sukcesów. W roku 2002 byliśmy bardzo blisko awansu, jednak przegraliśmy z Danią. Ówczesny team był bardzo silny i awans się im należał. Po decydującym meczu byliśmy bardzo rozczarowani ale wiedzieliśmy, że jesteśmy na tej dobrej drodze do awansu do grupy „A”.

Wierzył Pan, że ówczesna generacja graczy, jak Ocskay, Palkovics lub Ladányi, wywalczą jeszcze awans?
„Ci gracze awans sobie naprawdę zasłużyli. Cała drużyna naprawdę pragnie sukcesu. Dlatego zrobi wszystko, aby się utrzymać w grupie „A”, tak długo jak to będzie możliwe. Nasza grupa jest bardzo trudna; będziemy grać przeciwko Słowacji, Białorusi i Kandzie. Będziemy potrzebować wielkiej dawki szczęścia w walce o utrzymanie, ale ja pozostaję optymistą. Jeśli uda się nam utrzymać w elicie, to będzie to wielki skok w rozwoju węgierskiego hokeja. To utrzymanie, bardzo pomogłoby nam również w walce o organizację mistrzostw świata w roku 2014.“

Odczuł Pan jakieś większe zainteresowanie mediów hokejem węgierskim?
„Dzisiaj media na Węgrzech, jeśli chodzi o hokej mają naprawdę wielkie zainteresowanie. Przed, jak i w czasie listopadowych kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich, które się odbywały w Budapeszcie, praktycznie wszystkie węgierskie gazety, telewizje czy stacje radiowe poświęcały temu sporo uwagi. Ponad 24 tys. widzów oglądało nasze zwycięstwa nad reprezentacjami Serbii, Chorwacji czy Litwy. Również zagraniczne media poświęcają węgierskiemu hokejowi uwagę. Na przykład strona IIHF informowała o naszym awansie na pierwszej stronie.“

Co według Pana jest powodem wielkiego postępu węgierskiego hokeja w ostatnich 25 latach?
„Znów trzeba wspomnieć na rok 1983. Wtedy w lidze węgierskiej grały 3 zespoły. Nie było ani jednego zadaszonego lodowiska, grało się na lodowiskach pod gołym niebem. Związek ani kluby nie miały żadnych środków finansowych. Walczyliśmy o lepsze warunki do uprawiania hokeja. Nie potrafiłem sobie, wtedy wyobrazić, że pewnego dnia zbliżymy się do hokeja europejskiego. Dzisiaj mamy 17 hal hokejowych, gdzie mogą młodzi hokeiści grać cały rok. To jest wielka różnica. W roku 1983 mogliśmy trenować hokej 4-5 miesięcy, dziś możemy trenować cały rok.“

Macie na Węgrzech młodych hokeistów, którzy mogą zastąpić Palkovicsa, Ocskaya, Kangyala czy innych?
„Pracowaliśmy nad wychowaniem ich następców wiele lat, ale samo z siebie to się nie da. Końcem listopada węgierski parlament zdecydował się przekazać 170 mln forintów, tzn. około 650 tys. EUR, na rozwój młodzieżowego hokeja. To jest dla nas znak, że władze kraju się interesują hokejem. Mamy wielką ilość młodych utalentowanych graczy. Już 23 z nich gra w najlepszych europejskich ligach. Trzech z nich należy do najproduktywniejszych graczy w szwedzkiej, niemieckiej czy rosyjskiej lidze. Chcielibyśmy zorganizować mistrzostwa świata w roku 2014. Jeśli uda nam się uda ten turniej zorganizować, ci właśnie gracze będą mogli zaprezentować swoje umiejętności u siebie w domu co byłoby świetną okazją. Fantastycznie byłoby zobaczyć węgierskiego hokeistę w NHL. Myślę, że węgierski hokej już sobie na to zasłużył.“

W sparingach na waszą reprezentację oprócz Finlandii czeka Rosja. Trudne było załatwienie takie spotkania?
„Bardzo chętnie zagralibyśmy i z Czechami. Z jednej strony byłoby to wielkie wydarzenie i wielka reklama dla naszego hokeja. Z drugiej strony pewnie, chętnie przyjęłaby to Škoda, która jest jednym z największych sponsorów węgierskiego hokeja. W ostatnim czasie staramy się ściślej współpracować z czeskim związkiem hokejowym, chcemy znaleźć wspólny termin na taki mecz. Chętnie byśmy przywitali czeską reprezentację u nas, oczywiście jeśli Czesi taką ofertę przyjmą, ale jeśli by nas Czesi zaprosili, oczywiście przyjmiemy takie zaproszenie. Jestem pewien, że taki mecz kibicom np. w Pradze bardzo by się spodobał. Jesteśmy świadomi tego, jak trudno się uzgadnia takie sparingowe mecze; wszyscy mają kalendarze spotkań zapełnione. Pamiętam, jak uzgadnialiśmy mecze ze Szwecją. Najpierw chcieli przeciwko nam wystawić jakiś zespół klubowy ale odrzuciliśmy taką możliwość, bo chcieliśmy grać z reprezentacją narodową. W końcu się dogadaliśmy. Szwedzi przyjechali na dwa mecze do Budapesztu, no i pierwszy mecz z ówczesnym mistrzami świata wygraliśmy 2:1. Przed mistrzostwami świata 2007 była to wielka niespodzianka. Szwedzki trener Bengt-Åke Gustafsson do dziś niechętnie wspomina ten mecz a drużyna węgierska zaistniała w hokejowych mediach. Nasi fanowie hokeja zawsze bardzo się cieszą, gdy widzą gwiazdy światowego hokeja i dlatego chętnie byśmy przywitali czeską reprezentację na węgierskim lodzie.”

źródło: hokej.cz

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe