PP. GKS po raz ósmy!

W finale Pucharu Polski GKS Tychy pokonał Comarch Cracovię 6:5 po dogrywce. Złotego gola dla trójkolorowych w 76. minucie zdobył Michael Cichy.
Tyszanie są specjalistami od zwycięstw w meczach finału Pucharu Polski. Znaleźli się w nim po raz ósmy i osiem razy to trofeum trafiło w ich ręce. Można śmiało powiedzieć, że tradycji stało się zadość.
Kibice, którzy oglądali starcie tyszan z krakowianami, nie mogli narzekać na nudę. Dobre tempo, sporo walki, kilka niezłych interwencji bramkarskich i aż 10 goli w regulaminowym czasie gry – tak to wyglądało w telegraficznym skrócie.
Zmysł Šinágla i genialny refleks Murraya
Jako pierwsi na prowadzenie wyszli krakowianie. Ogromnym sprytem wykazał się Petr Šinágl, który zdecydował się na strzał zza bramki. Było to na tyle precyzyjne uderzenie, bo krążek najpierw od pleców Johna Murraya, a następnie wpadł do siatki. Takich goli na polskich taflach nie oglądamy zbyt wiele.
Krakowianie chcieli szybko zdobyć kolejnego gola, który pozwoliłby im uspokoić grę. Idealną ku temu okazję miał w 16. minucie Adam Domogała, który znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Napastnik Cracovii zrobił niemal wszystko dobrze, bo serią zwodów położył na lodzie golkipera rywali i wydawało się, że oddał dobry strzał. Tymczasem „Jasiek Murarz” popisał się znakomitą interwencją i odbił krążek „skorpionem”.
Z minuty na minutę akcję tyszan były coraz groźniejsze, ale „Pasy” miały w swoim składzie świetnie interweniującego Rafała Radziszewskiego, który obronił kąśliwe uderzenia Bartłomieja Pociechy i Jakuba Witeckiego.
Tymczasem w 34. minucie kolejny cios zadali podopieczni Rudolfa Roháčka, wykorzystując okres gry w przewadze. Damian Kapica lewym skrzydłem wjechał do tyskiej tercji i zagrał wzdłuż bramki do Teddy'ego Da Costy, a ten znakomicie zamknął akcję. Było więc 2:0.
Cztery minuty później tyszanie powinni zdobyć kontaktowego gola. Świetnej okazji nie wykorzystał jednak Bartłomiej Jeziorski. 19-letni skrzydłowy po znakomitym podaniu Krysa Kolanosa miał już przed sobą tylko Rafała Radziszewskiego, jednak fatalnie przestrzelił.
Kalejdoskop
Strzelecki impas trójkolorowych przełamał w 42. minucie przełamał Adam Bagiński, który wykorzystał dobre dogranie zza bramki Krysa Kolanosa i okres gry swojego zespołu w przewadze. W 46. minucie ekipa z piwnego miasta była o krok od wyrównania. Gumę po strzale Filipa Komorskiego w sobie tylko znany sposób odbił Rafał Radziszewski.
Gdy w 48. minucie sytuację sam na sam z Johnem Murrayem wykorzystał Maciej Urbanowicz, wydawało się, że jest już po meczu. Później jednak stało się coś, co trudno wytłumaczyć. Tyszanie w ciągu pięciu minut zdobyli trzy bramki i po raz pierwszy w tym spotkaniu objęli prowadzenie!
„Pasy” nie dały za wygraną i w ciągu 66 sekund odpowiedziały dwoma golami. W ramionach swoich kolegów utonęli Petr Šinágl i Filip Drzewiecki. Było 5:4 dla krakowian.
Jednak przed końcem regulaminowych sześćdziesięciu minut piątego gola dla tyszan wicemistrzów Polski zdobył Bartłomiej Pociecha. Taki właśnie jest hokej. Emocjonujący, pełny zwrotów akcji, czasami nieprzewidywalny.
Byliśmy więc świadkami dogrywki, która zgodnie z najnowszym regulaminem miała zostać rozgrywana przez 20 minut systemem pięciu na pięciu przez 20 minut. W dodatkowym czasie gry akcje przenosiły się spod jednej bramki pod drugą.
Aż w końcu nastała 76. minuta. Mateusz Bryk dograł do Michaela Cichego, a ten zaskoczył Rafała Radziszewskiego strzałem w krótki róg. Tyska publiczność, zgromadzona w krakowskiej hali, oszalała ze szczęścia. Wicemistrzowie Polski rozpoczęli fetowanie sukcesu.
Comarch Cracovia – GKS Tychy 5:6 (1:0, 1:0, 3:5, d. 0:1)
1:0 - Petr Šinágl - Petr Kalus, Tomáš Sýkora (07:29),
2:0 - Teddy Da Costa - Damian Kapica, Maciej Kruczek (33:16, 5/4),
2:1 - Adam Bagiński - Krystofer Kolanos, Jarosław Rzeszutko (41:33, 5/4),
3:1 - Maciej Urbanowicz - Filip Drzewiecki, Mateusz Rompkowski (48:08),
3:2 - Radosław Galant - Jakub Witecki (49:20, 4/5),
3:3 - Jakub Witecki - Kamil Górny, Kamil Kalinowski (53:51),
3:4 - Mateusz Gościński - Adam Bagiński, Jarosław Rzeszutko (54:30),
4:4 - Petr Šinágl - Petr Kalus, Tomáš Sýkora (56:20),
5:4 - Filip Drzewiecki - Bartosz Dąbkowski, Maciej Urbanowicz (57:26)
5:5 - Bartłomiej Pociecha - Jakub Witecki (58:51),
5:6 - Michael Cichy - Mateusz Bryk (75:10).
Sędziowali: Przemysław Kępa, Paweł Meszyński (główny) – Wojciech Moszczyński, Sławomir Szachniewicz (liniowi).
Minuty karne: 10 (w tym dwie minuty kary technicznej) - 10.
Strzały: 44-36.
Widzów: ok. 2300.
Cracovia: Radziszewski – Zíb, Novajovský; Sýkora (2), Šinágl, Kalus – Rompkowski, Noworyta; Urbanowicz, Bryniczka (4), Drzewiecki (2) – Kruczek, Wajda; Da Costa, Dziubiński, Kapica – Dąbkowski, Dutka; Paczkowski, Zygmunt, Domogała.
Trener: Rudolf Roháček
GKS: Murray – Pociecha, Ciura; Galant, K. Kalinowski, Witecki – M. Bryk, Górny; Gościński, Rzeszutko, Bagiński (2) – Kolarz (6), Kaznadziej; Kolanos, Cichy, Szczechura – Kotlorz (2); Jeziorski, Komorski, Kogut oraz Woźnica.
Trener: Andrej Husau.
GKS Tychy zdobywcami Pucharu Polski!



Komentarze