GKS Tychy przegrał na własnym lodzie z Re-Plast Unią Oświęcim 2:4 w spotkaniu 4. kolejki TAURON Hokej Ligi. – Mówiąc kolokwialnie, ten mecz nam nie „siadł” – zaznaczył Roman Rác, środkowy trójkolorowych.
Starcie wicemistrzów Polski i brązowych medalistów poprzedniego sezonu awizowane było jako hit 4. kolejki THL. W spotkaniu nie zabrakło twardej walki, ostrzejszych starć i kar.
– Już od początku łapaliśmy dużo kar, co by nie było dobre dla naszego zespołu. Straciliśmy wtedy swoje tempo gry. Zdobyliśmy później bramkę i nie wyglądało to jeszcze tak źle w tej pierwszej tercji – analizował Roman Rác, napastnik GKS-u, który wystąpił w formacji u boku Alana Łyszczarczyka i Christiana Mroczkowskiego.
Tyszanie po pierwszej odsłonie prowadzili 1:0 po golu Mateusza Ubowskiego. W drugiej lepsze wrażenie sprawiali oświęcimianie, którzy trafili do siatki trzykrotnie, robiąc tym samym milowy krok w kierunku zwycięstwa.
Mankamentem ekipy dowodzonej przez Andrieja Sidorienkę była słaba skuteczność. Na bramkę Linusa Lundina oddali aż 48 strzałów, a zdobyli zaledwie dwa gole.
– Oddaliśmy chyba z 50 strzałów, ale bramkarz Unii rozegrał bardzo dobre spotkanie. W kilku interwencjach miał szczęście – zaznaczył 32-letni napastnik.
Trzeba też zaznaczyć, że wicemistrzowie Polski słabo rozgrywali też przewagi. Dwukrotnie grali w podwójnej przewadze przez odpowiednio 112 i 88 sekund. Nie udało im się jednak trafić do siatki i odwrócić losów spotkania.
– Mieliśmy dużo niewykorzystanych przewag. Graliśmy 5 na 3, częściej 5 na 4, ale brakowało nam wykończenia. Musimy wykorzystywać „power play”, bo to dzięki nim „buduje się” wynik meczu. Po prostu nie był to nasz dzień – zwrócił uwagę Roman Rác.
Kolejny mecz zespół z „piwnego miasta” rozegra w piątek. Wtedy zmierzy się na wyjeździe z Comarch Cracovią.
– Plan jest taki, jak zawsze. Jedziemy tam wygrać. Teraz musimy trochę odpocząć i potrenować. Przeanalizować naszą grę z meczu z Unią, bo nie była najlepsza – zakończył słowacki środkowy.
Czytaj także: