Hokej.net Logo

Radwański: Nie możemy ulegać emocjom

Radwański: Nie możemy ulegać emocjom

Gośćmi ostatniego Magazynu Hokejowego byli Sebastian Królicki oraz Michał Radwański. Prezes STS-u Sanok opowiadał chociażby o dalszych planach na rozwój klubu oraz problemach, z jakimi musi się zmagać w czasie pandemii koronawirusa.


STS Sanok zajmuje obecnie ósmą pozycję, a więc ostatnią promowaną awansem do fazy play-offy. Po 16 meczach wypracowali sobie oni już przyzwoitą przewagę nad Zagłębiem Sosnowiec oraz Stoczniowcem Gdańsk. Ich pierwsze spotkania stanowiły sporą niespodziankę dla sympatyków PHL, bowiem nawiązali oni równorzędną walkę z GKS-em Tychy, Cracovią oraz Unią Oświęcim.


Na pewno nie zakładaliśmy takich wyników, jakie osiągamy. Drużyna powstawała w 1 – 2 miesiące. Zwłaszcza pierwsze trzy mecze zagraliśmy na dobrym poziomie. To na pewno zwiększyło apetyt kibiców. Ja jednak studzę te emocje. Dopiero budujemy ten zespół. Jest to ciężki kawałek chleba w dobie pandemii. Trzeba powoli realizować cele i nie ulegać emocjom – mówi Michał Radwański.


Sponsorem tytularnym klubu ponownie jest sanocka firma Ciarko, która finansowała ekipę z Podkarpacia w czasach jej największej świetności. Ponadto, klub może liczyć na wsparcie mniejszych przedsiębiorców.


Po ogłoszeniu powrotu do ekstraligi lokalni sponsorzy bardzo chętnie przyłączyli się do wspierania zespołu. Mamy jednak bardzo ciężki okres, kiedy to prowadziliśmy rozmowy, a później wdarła się niepewność spowodowana lockdownem. Część firm wstrzymuje się z pewnymi decyzjami i to nie ułatwia zadania. My jednak nie składamy broni i rozmawiamy o planach na przyszły sezon. Bieżące rozgrywki rządzą się nieco innymi prawami. Przyszły sezon będzie znacznie cięższy dla klubu. Będzie on pełny, wraz z sezonem przygotowawczym. Będziemy musieli inaczej podejść do kwestii budowy drużyny – wyjaśnia prezes STS-u Sanok.


Podczas ostatniego zgrupowania reprezentacji pośród powołanych znalazł się Jauhienij Kamienieu, wychowanek STS-u, który przed sezonem powrócił do macierzystego klubu z Podhala Nowy Targ.


Patrzę na to z nieco innego stołka. Każdy prezes chciałby mieć w swojej drużynie jak najwięcej reprezentantów Polski. Ostatnio był to Kamienieu. Bardzo się z tego cieszymy. Znacznie więcej mieliśmy reprezentantów w kadrze do lat 20. Zawsze mnie cieszy, kiedy nasi zawodnicy godnie reprezentują nasz kraj i nasz klub – zapewnia sternik podkarpackiej ekipy.


STS Sanok postawił w tym sezonie na mieszankę młodzieży z rutyną ligowych wyjadaczy z Sanoka. Drużyna uzupełniona została fińskim zaciągiem. Sanoczanie na pewno będą chcieli podążyć drogą JKH GKS Jastrzębie, który w 2016 roku zaczął budować zespół od podstaw, w oparciu o swoich wychowanków.


Chcielibyśmy, żeby to szło w jak najlepszym kierunku. Zawsze można wszystko poprawić i udoskonalić, życzyłbym sobie, żebym miał o wiele większy i bogatszy sztab trenerów. Niestety, obecnie na to klubu nie stać, ale mam nadzieję, że stworzymy taki sztab. Mamy trenerów-pasjonatów, którzy po pracy mogliby spędzić czas wolny w domu, a trenują naszą młodzież. Ubolewać można jedynie nad liczbą młodzieży, ale to jest problem ogólnopolski. We wszystkich sportach coraz mniej młodych garnie się do sportu. Mamy o tyle trudniej, że musimy sami wychodzić do szkół, a w dobie koronawirusa mamy to utrudnione. Liczyliśmy, że na meczach ekstraligi sama młodzież zainteresuje się hokejem, a niestety nie jest to możliwe. Mam nadzieję, że jednak szybko wrócimy do normalności – dodaje.


W czasie nieobecności sanoczan w PHL doszło do kilku istotnych zmian. Zniesiono chociażby limit obcokrajowców, dając klubom wolną rękę w budowie drużyny. Co o tym rozwiązaniu myśli Radwański?


Obserwując tę ligę z boku w ostatnich latach, to liga open sprawiła, że poziom rozgrywek podniósł się. Tempo gry i sami zawodnicy pokazują, że poziom idzie do góry. Można się jedynie zastanowić, czy jest to dobre dla reprezentacji. W moich oczach liga nabiera jednak jakości i nie można temu zaprzeczyć. Liczymy, że zawodnicy, którzy będą przychodzili, będą wnosili coraz więcej. Mówię tu nie tylko o młodych zawodnikach, którzy będą chcieli się wybić i pójść dalej, ale też o kompletnych, ukształtowanych graczach. 26 – 32 lata to najlepszy wiek do gry w hokeja, doświadczony zawodnik powinien po prostu brylować na taflach. Wszystko zależy jednak od tego, jakim budżetem dysponuje klub i na jakiego zawodnika może sobie pozwolić – przedstawia swoją perspektywę były napastnik chociażby Cracovii i Podhala Nowy Targ.


Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe