Radwański: Postawimy na utalentowaną młodzież
Michał Radwański, prezes STS Sanok, był gościem najnowszego „Magazynu Hokejowego” Polskiej Hokej Ligi. W rozmowie zabrał głos w sprawie między innymi powrotu po 4-letniej przerwie, wizji budowy składu opartego na wychowankach, a także różnicach pomiędzy Polską a Słowacją w sferze organizacji sportowej.
Michał Radwański pełni obecną funkcję od nieco ponad roku. Wprzeszłości przez wiele lat reprezentował barwy KH Sanok, a teraz może przełożyćto doświadczenie na zarządzanie macierzystą drużyną. Jak przyznaje, przy obejmowaniutego stanowiska nie zakładał tak szybkiego powrotu do Polskiej Hokej Ligi.
- Nie sądziłem, że w tak krótkim czasie, po roku mojejprezesury, uda nam się wejść do ekstraligi. Założyliśmy sobie ten cel wprzeciągu najbliższych 2-3 lat. Nie ukrywam, że drużynę opieramy o nasząutalentowaną młodzież. Udało nam się to osiągnąć o wiele wcześniej i jesteśmy ztego naprawdę zadowoleni, ale przed nami stoją nowe wyzwania. Czeka nas ogrompracy i nie ukrywam, że będzie to trudne zadanie – mówi Michał Radwański.
Do tej pory podkarpacki klub ogłosił zakontraktowanie czeskiegobramkarza Patrika Spěšný’ego oraz powrót wychowanka, Tomasza Skokana. Przedłużonorównież umowy z Markiem Strzyżowskim, Bogusławem Rąpałą i Kamilem Olearczykiem.Prezes przedstawia dalszą wizję budowy drużyny.
- Studzę emocję. Musimy się ściśle trzymać naszego planu.Oczywiście, zawsze istnieje pokusa wzmocnienia zespołu; ściągnięcia jednego,drugiego, trzeciego obcokrajowca, ale musimy zwrócić uwagę na aspekt finansowy.Budżet jest cały czas na etapie budowy. Jeżeli pozwolą nam środki, to oczywiściepo kogoś sięgniemy. Zaczęliśmy od szkoleniowca. Mamy bardzo dobrego, znanegotrenera, który potrafi pracować zarówno z młodzieżą, jak i z doświadczonymizawodnikami. W ostatnich latach nam tego brakowało. Chcemy skupić się na obronie.Opieramy drużynę na mocnym bramkarzu. Zakładamy plan 3-letni – chcemy wejść wtym okresie do fazy play-off i w niej namieszać. Apeluję o spokój, aleangażujemy się w ten projekt w 100% - kontynuuje prezes STS Sanok.
Michał Radwański, prezes STS Sanok [fot. Tomasz Sowa]
STS Sanok może liczyć na solidne wsparcie miasta. Ponadtoklub finansują również wieloletni sponsorzy. Ich pomoc będzie nieocenionapodczas długofalowej budowy zespołu.
- To jest duża zasługa miasta i pana burmistrza TomaszaMatuszewskiego. Wielki ukłon w jego stronę. Są też z nami sponsorzy, którzynigdy się od nas nie odwrócili. Równocześnie namawiamy do współpracy kolejnychpartnerów. W ubiegłym sezonie nie mieliśmy żadnych zaległości. Każdy zawodnikmiał pensję płaconą na czas. Mam nadzieję, że dzięki temu wszyscy nabiorąpewności. Przeskok do ekstraligi to awans o 2-3 poziomy, ale liczę, żestworzymy solidne podwaliny, że nasz projekt STS Sanok stanie się bardziejrozpoznawalny, tak jak w 2012 roku, kiedy zdobywaliśmy mistrzostwo Polski.Chcemy wejść ponownie na ten poziom, aby kibice kojarzyli go z czymś pozytywnym– tłumaczy 39-latek.
Sanocki klub wycofał się z rozgrywek Polskiej Hokej Ligi pozakończeniu sezonu 2015/2016. Od roku 2017 występował na trzecim szczeblurozgrywkowym słowackiego hokeja.
- Przez 4 lata nie było nas w ekstralidze hokejowej. Musieliśmyprzygotować naszych wychowanków do gry w seniorskim hokeju, gdyż to jestzupełnie inna rzeczywistość. Sami wiemy, jak wygląda poziom 1. ligi. Jest to główniemłodzież, Centralna Liga Juniorów. W kraju zawsze byliśmy obecni w każdejkategorii wiekowej, począwszy od mikrusów, kończąc na CLJ. Potrzebowaliśmy więcczegoś nowego, co da nam nowe doświadczenie. Stworzyły się nowe możliwości,jakie dała nam 2. liga słowacka. Na tamten moment to było odpowiednierozwiązanie jak na nasz budżet. To był dobry ruch. Ta młodzież, która byłamiędzy 18. a 20. rokiem życia miała przetarcie z dorosłym hokejem. Ktoś możepowiedzieć, że to liga amatorska. Ja się z tym zgodzę, bo w części klubówzawodnicy występowali hobbystycznie. Ale funkcjonuje tam kilka klubów, któremają naprawdę wysoki poziom i aspirują do gry w 1. lidze słowackiej, anastępnie w ekstralidze. Ogranie młodzieży z tymi drużynami przyniosłochłopakom wiele korzyści. Mam nadzieję, że nabrali już wstępnego doświadczenia.Ale wracamy do PHL, tutaj jest inna szybkość, zniesiono limit obcokrajowców. Terazprzekonamy się, czy chłopaki wykorzystają tę szansę. Kiedyś rocznie mogliśmywprowadzić maksymalnie 5 wychowanków, teraz pojawi się okazja do wypróbowanianawet 10. Mam nadzieję, że oni to wykorzystają i pokażą, na co ich stać – Radwańskiliczy przede wszystkim na młodzież, która otrzymała szansę na słowackichtaflach.
Głowa klubu dostrzega również różnice na niwieorganizacyjnej istniejące pomiędzy polskim a słowackim hokejem.
- 2. liga słowacka jest półamatorska, ale sędziowie sąopłaceni przez ligę. To pokazuje, jak profesjonalnie jest ona zarządzona. Wszystkoprzed sezonem jest dopięte na ostatni guzik - terminarze i różnego rodzajuwnioski formalne. Pod tym względem, wszystko funkcjonuje bardzo profesjonalnie.Moglibyśmy się od nich nauczyć paru rzeczy, ale niczego nie ujmuję naszejlidze, gdyż ona też zmierza w dobrym kierunku i z każdym rokiem obserwujęznaczny wzrost poziomu organizacyjnego – wyjaśnia sanoczanin.
2-krotny mistrz Polski może poszczycić się dobrymi wynikamiosiąganymi z młodzieżą na szczeblu juniorskim. Teraz młodzi hokeiści zostanąrzuceni na głęboką wodę, a przed nimi najprawdopodobniej najważniejszy rok wich karierze.
- Każdy trener, który obejmuje drużynę wchodzącą do ligi,ma pewną dozę niepewności. To nie jest taka prosta sprawa. Zawsze jest łatwiej,gdy ma się zespół kilka lat w lidze, szkoleniowiec wtedy inaczej do tegopodchodzi. Ale trener Ziętara jest znany z tego, że lubi wyzwania. Potrafistworzyć coś z niczego, odpowiednio zmobilizować i dać „kopniaka”. Wiemy jakieemocje budzi sport, a czeka ich nas wiele. Wpłyną one zarówno na trenera orazzawodników, jak i przede wszystkim na kibiców, którzy po kilku rundach będą odnas oczekiwali gry na wyższym poziomie. Ja wciąż jednak apeluję o chłodnegłowy, i zapewniam, że kibice będą zadowoleni. Postawimy na wychowanków, a więc trzeba im dać taryfę ulgową do momentuogrania się. Zobaczymy dopiero w przyszłym sezonie, czy są na to gotowi, czyteż nie, czy trzeba jeszcze szukać wzmocnień. Nie ukrywam, że pewne korektybędą dokonywane w trakcie sezonu, bo to jest nieuniknione. Na pewno nie będziesytuacji, kiedy to do drużyny ściągniemy 10 obcokrajowców i obierzemy zupełnie innąstrategię. Chcemy rozwijać naszą utalentowaną młodzież, która w barwach UKSNiedźwiadki MOSiR Sanok skończyła prawie na wszystkich szczeblach wiekowych na1. miejscu. Trzeba im dawać możliwości rozwijania się, a takim sposobem możemymyśleć o reprezentacji Polski, która będzie korzystać z naszych zawodników –sanocka młodzież odegra w tym projekcie niebagatelną rolę.
Działacz dodaje też, że pozostaje w kontakcie z zawodnikami,którzy już wcześniej mieli styczność z sanockim hokejem. Do czołowychzawodników, którzy przeszli przez ichniejszy system szkolenia, należą RadosławSawicki oraz Dariusz Wanat.
- Prowadzimy rozmowy z zawodnikami z przeszłością w Sanoku,ale na pewno to nie jest łatwe. Ten rok pokaże, czy będzie tutaj pewnastabilizacja, czy powstanie mocny kręgosłup, który pokaże zawodnikom, czy wartotutaj przyjść czy nie. Ja też byłem zawodnikiem STS-u Sanok. Nie było mi danegrać przez cały okres juniorski w Sanoku, ale kiedy tylko pojawiła sięmożliwość, kiedy zrobił się mocny hokej, to tutaj powróciłem i zakończyłemkarierę. Myślę, że każdy zawodnik by sobie tego życzył – zapewnia byłynapastnik między innymi Krynicy, Cracovii i Podhala Nowy Targ.
STS Sanok wraca do PHL po 4 latach
Radwański chce przywracać blask sanockiego klubu drobnymikrokami. Jako najważniejsze ogniwa wymienia osoby trenera Marka Ziętary,bramkarza Patrika Spěšný’ego oraz napastnika Marka Strzyżowskiego.
- Myśleliśmy w ten sposób o budowie zespołu, o tym, żepotrzebujemy szkoleniowca i bramkarza. W bramce mamy też młodego KacpraWojciechowskiego, który zasłużył na szansę i ją na pewno otrzyma. Historia jużpokazywała, chociażby w latach 90., kiedy to byliśmy oparci na wychowankach znowotarskim wsparciem, że zawsze mieliśmy dobrych bramkarzy. Był to chociażby LeonidFatikow czy Alaksandr Szumidub. To był zawsze ten element, który mógł przeważyćszalę zwycięstwa na naszą korzyść. Tym się teraz sugerujemy. Oczywiście,potrzebujemy również lidera. W tej roli pokazał się bardzo dobrze w zeszłymsezonie Marek Strzyżowski. Jest to chłopak, który ma za sobą grę wreprezentacji Polski i w ekstraligowych zespołach, jest to filar drużyny. Niezapominajmy o naszej utalentowanej młodzieży, na przykład o Konradzie Filipku, MaciejuWitanie, Szymonie Doboszu czy innych zawodnikach, którzy występują wreprezentacji do lat 20. Jeżeli zapewnimy hokeistom w tym wieku mocne podwalinyi dobrego trenera, to są oni zobowiązani do wejścia do drużyny i zaprezentowania swoichumiejętności – wspomina prezes.
Od ostatniej kampanii Sanoka na szczeblu Polskie Hokej Ligiwiele się zmieniło. Największa różnica tkwi przede wszystkim w otwarciu się na graczyzagranicznych.
- Na pewno poziom PHL wzrósł od naszej ostatniej gry wtych rozgrywkach. Nie można porównywać polskiego hokeja do słowackiego w skali1:1. To są zupełnie inne światy. Wcześniej istniały limity obcokrajowców.Możemy polemizować, czy to jest dobre, czy też nie. Dla nas jest to dużamotywacja, bo mamy możliwość gry na najwyższym poziomie i musimy równać donajlepszych. Nie chcemy być chłopcami do bicia. Liczę, że po dwóch pierwszychrundach dopasujemy się do szybkości ligi. Przeskok będzie widoczny, tego nieukrywamy. Jeżeli dobrze przepracujemy poziom przygotowawczy, to będzie dobrze –obiecuje Radwański.
Pandemia koronawirusa nie oszczędziła nikogo, ale STS możeliczyć na silne wsparcie miasta oraz lojalność sponsorów. Niższe kosztyuzyskania „dzikiej karty” otworzyły nowe możliwości.
- Z powodu pandemii pojawiło się wiele niewiadomych. Niewiemy chociażby, ilu kibiców ostatecznie będzie mogło oglądać nasze poczynania.Sanok jest przecież znany z wysokiej frekwencji. Z drugiej strony, obniżyła sięcena „dzikiej karty”. Liczę, że teraz wszystko idzie w dobrą stronę i sytuacjabędzie się normować – zauważa sternik sanockiego klubu.
21 lipca ma zostać wcielone rozporządzenie, na mocy którego polskiehale miałyby zapełnić się w pojemności 50% miejsc. Potencjalny nawrót pandemii isanitarnych obostrzeń będzie olbrzymim ciosem dla klubu z tak zaangażowanąspołecznością, jak na Podkarpaciu.
- Granie bez kibiców jest sztucznym podtrzymywaniem tejdyscypliny. Gra się przecież dla kibiców i widowiska. Obecność fanów byłabysporym zastrzykiem dla budżetu. Nie możemy się jednak od tego uzależnić, musimyposzukiwać alternatywnych źródeł finansowych – nadchodzące miesiące będąsporym wyzwaniem dla wszystkich drużyn.
Obecnie wiele kontrowersji budzi inicjatywa Kadry U23. Zdaniemjednych, jej obecność jest zbędna i bezsensowna, inni natomiast twierdzą, iż toduża szansa dla młodzieży w przetarciu z dorosłym hokejem. A co o tym sądziMichał Radwański?
- Jest to dla nas dobry projekt, o ile mielibyśmy pewne 4-5 piątek. Dla młodzieży jest to dobra szansa, bo gdyby te dolne piątki nie grały, to mogliby ogrywać się w projekcie U23. Z drugiej strony, jeżeli wchodzimy klubem, który nie będzie liczył się w 1. sezonie, będzie opierał się na młodzieży o nikłym doświadczeniu, to my sami w sobie jesteśmy takim projektem. Nie będzie potrzeby udostępniania chłopaków, więc w takiej sytuacji kadra jest dla nas bezcelowa. Oczywiście musimy wypracować taką pozycję, by stworzyć szerszą kadrę z możliwością ogrywania się – kończy prezes.
Komentarze