Trzy porażki w czterech ostatnich spotkaniach ponieśli hokeiści Tauronu KH GKS Katowice. Kapitan "GieKSy" Bogusław Rąpała tłumaczy, że nie ma kryzysu.
We wtorkowym meczu przeciwko Nesta Mires Toruń trójkolorowym nie wyszła pierwsza tercja, kiedy to szybko stracili bramkę i marnowali „setkę” za setką. Rywale mieli więcej z gry, a kibice w „Satelicie” łapali się za głowy, gdy krążek nie chciał wpadać do bramki przeciwnika z Torunia nawet z najbliższej odległości.
– W pierwszej tercji nie byliśmy drużyną lepszą, ale w drugiej i trzeciej mieliśmy dużo więcej stuprocentowych sytuacji, których nie wykorzystaliśmy, w konsekwencji czego przegraliśmy ostatecznie to spotkanie – mówił Rąpała.
Wszyscy w hokejowej szatni zastanawiają się, z czego wynika problem ze strzelania bramek. Czy to nonszalancja przy rozgrywaniu akcji w ofensywie, czy brak opanowania, czy po prostu zwykły pech. – Ciężko powiedzieć, myślę, że zabrakło „zimnej krwi” i szczęścia przed bramką. Jest to potrzebne i nam nie chciało wpadać. Strzeliliśmy jedną bramkę mniej i przez to zdobyliśmy tylko jeden punkt – żałował po dogrywce obrońca KH GKS.
Mimo niemocy w skuteczności i dwóch przegranych z Nestą i Unią, w drużynie nie ma nerwowych ruchów, tylko wszyscy muszą wznieść się na wyżyny umiejętności. Trójkolorowi chcą dalej uciekać rywalom i utrzymać miejsce gwarantujące grę w play-offach.
– Myślę, że nie jest to kryzys. Jesteśmy taką drużyną, że każdy z nas musi dać z siebie sto procent i walczyć o każdy metr lodowiska, żeby wygrywać. Kiedy ktoś nie do końca zagra w ten sposób, to potem wynik jest jaki jest – zakończył kapitan hokejowej GieKSy.
Czytaj także: