Rehabilitacja Tomasika. "Chciałem przeprosić kibiców"
Damian Tomasik był jednym z architektów wczorajszego zwycięstwa z GKS-em Tychy (2:1). 25-letni defensor najpierw zaliczył asystę przy trafieniu Tomasza Malasińskiego, a później sam wpisał się na listę strzelców. Od pierwszego miejsca GieKSę dzielą już tylko dwa punkty.
– Trzy punkty są najważniejsze. Owszem było ciężko, ale przy takich kibicach i przy takiej atmosferze gra się dużo łatwiej – zaznaczył.
Jeszcze niedawno Tomasik znalazł się na ustach wszystkich kibiców z powodu niechlubnego wyczynu w meczu z TatrySki Podhalem Nowy Targ, którego jest wychowankiem. Defensor przejął krążek za własną bramką, rozpędził się i próbował jak najszybciej dograć do Jessego Rohtli. Uczynił to tak niefrasobliwie, że nabił Kevina Lindskouga. Guma znalazła się w siatce.
– To była najlepsza odpowiedź na tamtą sytuację. Mam nadzieję, że w meczu tyszanami chociaż troszkę się zrehabilitowałem za tę bramkę z Podhalem – powiedział „Tomas”. – Przede wszystkim chciałem przeprosić kibiców, że to się stało. Trudno, głowa do góry, jedziemy dalej.
Zwycięstwo z ekipą mistrza Polski sprawiło, że podopieczni Toma Coolena potrzebują już tylko dwóch oczek, by zakończyć sezon zasadniczy na pierwszym miejscu. W niedzielę zmierzą się na własnym lodzie z Zagłębiem Sosnowiec, a we wtorek podejmą Unię Oświęcim.
– Mam nadzieję, że nikt nam nie odbierze tego pierwszego miejsca. To jest dobry prognostyk przed play-offami – ocenił Damian Tomasik.
W katowickim zespole sporo jest kontuzji, więc trener Tom Coolen musi sporo się nagimnastykować, by sklecić trzy piątki. W obecnej chwili do gry nie jest gotowych trzech obrońców Martin Čakajík (złamana kość śródręcza), Jakub Wanacki (kontuzja barku), Oskar Krawczyk (kontuzja nadgarstka) oraz dwóch napastników Grzegorz Pasiut (przeszedł operację pachwiny), Bartosz Fraszko (bark).
– Czekamy na resztę chłopaków. Wierzę, że w fazie play-off będziemy mocni i pokażemy siłę – zakończył.
Komentarze