Reprezentacja Polski nie awansowała do ostatniej rundy prekwalifikacji do Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Biało-czerwoni rozczarowali w Sosnowcu, przegrywając dwa spotkania: z Ukrainą (2:3 k.) i Koreą Południową (2:3 d.). Po ostatnim z tych meczów szczerze porozmawialiśmy z trenerem Róbertem Kaláberem, selekcjoner polskiej kadry.
HOKEJ.NET: – Zacznijmy od podsumowania spotkania z Koreą. Wiadomo było, że trzeba je było wygrać za trzy punkty.
Róbert Kaláber, selekcjoner reprezentacji Polski: – Przegrana z Ukrainą nas zablokowała. Wszyscy liczyliśmy na naszą lepszą postawę na lodzie. Inna rzecz, że przegrana z nimi to tak naprawdę nie była katastrofa. Owszem, są dwie dywizje niżej, ale w rankingu światowym Ukraina jest tuż za nami. To tak, jakby grały ze sobą Kanada i Szwecja - tam wynik 2:2 po trzech tercjach byłby wynikiem normalnym. Tak samo trzeba patrzeć na ten nasz mecz z nimi. Ukraina pokazała, że ma swoją drużynę, że potrafi walczyć. My opadliśmy mentalnie. Nie trafiłem z powołaniami i biorę to na siebie. Kilku zawodników przyjechało na ten turniej jako przemęczeni, inni po kontuzjach. Nie byli w takiej formie, jak wcześniej w swoich klubach. Niektórzy nie grają tak ważnych ról w zespole, jak to miało miejsce w poprzednich sezonach. Te wszystkie rzeczy sprawiły, że nasza gra nie wyglądała tak, jak powinna była wyglądać. Nie graliśmy tego, co zakładaliśmy. Wdarła się improwizacja i tak nie możemy grać.
Ponieśliśmy porażkę z Ukrainą, ale ona jeszcze nie wykluczała zupełnie awansu, jeszcze można było wygrać z Koreą i czekać na decyzję Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie.
– Decyzja decyzją, chcieliśmy po prostu wygrać. Estonia też starała się urwać punkty Ukrainie, ale jej się nie udało, chociaż bardzo się starała. Tu naprawdę zadziałało nastawienie mentalne. Jak zawodnik czuje się dobrze i jest w dobrej formie, to gra całkowicie inaczej niż wtedy, gdy jest pod presją. W meczu z Ukrainą zabrakło nam po prostu trochę szczęścia, on byli w naszym zasięgu. Jesteśmy w nowej dla nas roli, w roli faworytów, i musimy to dźwignąć. Na razie nam to nie wyszło.
Czy zgrupowanie przed turniejem nie było zbyt krótkie? Czy nie można było tak skonstruować terminarza rozgrywek, żeby nie było tak długich przerw w listopadzie i w grudniu i wydłużyć tym samym zgrupowanie i lepiej przygotować zawodników?
– Nie, mamy terminarz taki, jak inne ligi. Mieliśmy swój plan, zadbaliśmy o rzeczy techniczne i systemowe. Zawodnicy się starali, ale sami dobrze wiedzą, gdy nie czują się najlepiej. Do turnieju wszystko szło po naszej myśli, ale tak tu wszystko się poukładało, że było nam zaskakująco trudno i nikt nie spodziewał się, że skończy się to takim wynikiem.
Ten turniej to trochę kubeł zimnej wody. Dał trenerowi do myślenia, żeby może na kolejne zgrupowania zabrać innych zawodników? Są zawodnicy, którzy mieli być liderami drużyny a na tym turnieju zawiedli.
– Zawodnicy są zmęczeni. Między końcem ligi a początkiem mistrzostw będzie sześć tygodni przerwy. To dużo, tu chłopcy przyjechali prosto z ligowych zmagań, część z nich z niedoleczonymi urazami, mieliśmy w zasadzie siedem dni, żeby wejść w tryby reprezentacji. Od tej drugiej tercji z Ukrainą naprawdę było widać, że chłopaki mają dość. Ukraina była szybsza, przegraliśmy, a do meczu z Koreą doszedł mental.
ZOBACZ WIĘCEJ W MATERIALE WIDEO:
Czytaj także: