Hokej.net Logo

Róbert Kaláber: Takie "podchody" są nieetyczne i nieprofesjonalne

Róbert Kaláber trener JKH GKS Jastrzębie (Fot. Michał Chwieduk)
Róbert Kaláber trener JKH GKS Jastrzębie (Fot. Michał Chwieduk)

- Nie jest dla mnie akceptowalną sytuacja, że niektóre kluby spoza grona półfinalistów czynią "podchody" pod naszych zawodników już w trakcie walki o finał - mówi w obszernym wywiadzie dla oficjalnej strony klubu trener JKH GKS Jastrzębie, Róbert Kaláber.

Czy ten brązowy medal jest dla pana osobiście wielkim sukcesem, czy też traktuje pan tę zdobycz jako nagrodę pocieszenia?
Róbert Kaláber (trener JKH GKS Jastrzębie) - Cóż, bez wątpienia od samego początku sezonu byliśmy nastawieni na walkę o złoto i mówiliśmy o tym wielokrotnie. Zarazem jednak byliśmy świadomi, że jako obrońcom tytułu będzie nam o to bardzo ciężko. Inna sprawa, iż nasza drużyna rzeczywiście miała potencjał na awans do finału. Był to zespół poukładany, który potrafił się znakomicie zaprezentować. Oczywiście, jesteśmy bardzo zadowoleni z miejsca na podium, tym bardziej że zmagania o medal rozpoczęliśmy od porażki u siebie. Niemniej, mam pewien niedosyt, iż mogliśmy pokusić się o coś więcej.

Jednak pomijając pierwsze spotkanie o brąz, w kolejnych dwóch zagraliście bardzo pewnie. Nikt nie powie, że nie zasłużyliście na ten medal. W końcu ustąpiły problemy zdrowotne. Tak szczerze, czy w pana opinii zespół JKH GKS będąc takiej dyspozycji w półfinale pokonałby Unię Oświęcim i awansował do finału?
- W hokeju nie istnieje słowo "gdyby". Nie da się ukryć, że polska ekstraliga wspięła się na wyższy poziom. Miniony sezon był lepszy niż poprzedni. Kibice byli świadkami wyższej "jakości" rywalizacji, a także większej liczby wyrównanych meczów. W rezultacie granica między sukcesem i porażką była bardzo cienka. Jedna bramka czy jedna sytuacja mogły zadecydować o awansie lub jego braku. Tymczasem w JKH GKS Jastrzębie notorycznie borykaliśmy się z absencją kilku czołowych zawodników i dlatego ten sezon był dla nas nadzwyczaj ciężki. Jeśli jednak miałbym pokusić się o ocenę półfinału z Unią, to uważam tę rywalizację za bardzo atrakcyjną dla kibiców. Przypominam, że mówię to z perspektywy drużyny, która nie awansowała. Nasze mecze przyniosły ogromne emocje. Jako zespół zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze mimo kłopotów kadrowych. Mieliśmy "więcej z gry" i częściej strzelaliśmy na bramkę przeciwnika, ale zabrakło nam nieco szczęścia. Kiedy z kolei po trzecim spotkaniu los fortuny wreszcie zaczął uśmiechać się do nas, z powodów chorobowych wypadło nam kilku graczy, a wśród nich najlepszy zawodnik tej serii, Roman Rac. W szóstym meczu oświęcimianie byli lepsi i pozostało nam jedynie pogratulować im awansu do finału. Dodam, że de facto w całym minionym sezonie rozegraliśmy raptem kilka meczów pełnym zestawieniu kadrowym. Cóż, taki jest urok hokeja. Różnica pomiędzy rozgrywkami 2020/21, a obecnymi, skupia się na tzw. "małych rzeczach", które przed rokiem nam sprzyjały. Podsumowując - przyjmujemy brązowy medal z radością, ponieważ zakończyliśmy sezon zwycięstwem, a nie porażką.

Porozmawiajmy jeszcze o półfinale. Nie możemy nie wrócić myślami do ostatniej minuty pierwszego spotkania, w której straciliście dwie bramki. Czy zdarza się panu ponownie analizować tamtą sytuację? Czy ma pan jakąś pretensję do siebie o niedopilnowanie jakiegoś aspektu gry?
- Każdy zawodnik i trener przeprowadza takie analizy. Z perspektywy czasu myślę, że na ostatnią minutę nie powinienem był wysyłać do boju ataku z trzeciej formacji. W tej części gry w akcji oglądaliśmy głównie ofensywę z drugiej piątki, która spisywała się bardzo dobrze. Tak jak wspomniałem, zadecydowały drobne czynniki. Ktoś przegrał pojedynek przy bandzie, gdzie mieliśmy krążek pod kontrolą, a następnie rywalowi wyszło podanie i tak padła pierwsza bramka. W kwestii drugiego trafienia dla Unii także zadecydował los fortuny. Wygraliśmy wznowienie i utrzymywaliśmy grę w tercji gospodarzy. Tymczasem na sekundę przed końcem przeciwnik oddał strzał rozpaczy, który w dziewięćdziesięciu dziewięciu przypadkach na sto zapewne nie znalazłby drogi do bramki. Żałuję także pierwszego meczu na Jastorze, gdzie chwilami mieliśmy taką przewagę, jak gdyby lider grał z ostatnią drużyną, nie zaś rywalizowały dwie wyrównane ekipy. Gdybyśmy wówczas wygrali, to być może zamiast 0-3 niebawem byłoby 2-2. Walka o finał potoczyłaby się zupełnie inaczej. Myślę, że mogliśmy wygrać ten półfinał, jednak nie udało nam się. Taki jest sport. Czasem możesz być lepszy, a mimo to przegrasz. Właśnie za tę nieprzewidywalność wszyscy kochamy hokej. Dodam, że osobiście nigdy jeszcze nie przegrałem meczu, prowadząc na minutę przed końcem dwiema bramkami.

Zdarzyło się JKH GKS parę lat temu przegrać mecz w ćwierćfinale z Podhalem Nowy Targ, tracąc zwycięstwo w ułamku ostatniej sekundy...
- To była jednak nieco inna sytuacja. Tamta bramka padła w efekcie błędu. Niemniej, musimy pamiętać że mecz hokeja 60 minut, a nie 59. Powtórzę, że w tym sezonie byliśmy świadkami niezwykle wyrównanej rywalizacji w ekstralidze. Niewielu kibicom i ekspertom dane było przewidzieć wynik. Przed półfinałem mówiłem, iż możliwe jest zarówno 4-0 dla jednej z ekip, jak i mozolne siedem spotkań. Rozegraliśmy ich z Unią w sumie sześć, a z kolei w finale było właśnie 4-0, choć mało kto spodziewał się takiego rozstrzygnięcia. Ten sezon był naprawdę ciekawy, co mnie - jako selekcjonera reprezentacji Polski - bardzo cieszy.

Przejdźmy teraz do rywalizacji o brąz z GKS Tychy. Zapytam wprost - czy niedzielnym golem na 1:0 Martin Kasperlik "odkupił winę" za zachowanie w spotkaniu z Energą Toruń?
- Nie chciałbym podejmować się indywidualnych ocen, ponieważ staram się nigdy tego nie robić. Każdy zawodnik ma lepsze i gorsze momenty. Powiem tylko, że od Kasperlika oczekiwaliśmy nieco więcej w półfinale z Unią. Podkreślam jednak ponownie, że hokej to sport zespołowy i o rozstrzygnięciu rzadko decyduje tylko jedna osoba. Na tafli nigdy nie jesteś sam.

Niespodzianką okazało się pojawienie Macieja Urbanowicza. Czy wynikało ono z pełnej gotowości do gry kapitana zespołu, czy też lider chciał być z drużyną w tym ostatnim meczu?
- Urbanowicz to kapitan z prawdziwego zdarzenia. Początek sezonu mu nie wychodził, czego efektem było pewne poddenerwowanie. Dla nas jednak Maciej zawsze był liderem ekipy zarówno na tafli, jak i poza nią. Jeśli on coś powie, to drużyna idzie za nim. Dlatego właśnie tak bardzo brakowało nam zarówno Urbanowicza, jak i Marisa Jassa, którzy zwykle oddawali zespołowi najwięcej serca. Ci dwaj ludzie mają bardzo wiele do powiedzenia w naszej ekipie, w związku z czym ich absencja musi stanowić problem. Jass pomógł w Oświęcimiu, natomiast Urbanowicz zdołał być z nami w rywalizacji z GKS Tychy. Na pewno ten występ wiązał się z pewnym ryzykiem, jednak Maciej chciał pomóc drużynie i to trzeba docenić.

W pierwszym meczu z Tychami zagraliście słabiej, natomiast drugi wyraźnie nie wyszedł rywalom. Dopiero w trzecim pojedynku byliśmy świadkami prawdziwych "hokejowych szachów", co docenili kibice. To to były zawody na najwyższym poziomie, czego dowodem było tempo pierwszej tercji, trwającej w sumie bodaj 24 minuty. Nikt nie powie, że JKH GKS nie wygrał zasłużenie. Zgodzi się pan?
- Tak. Po półfinale tyszanie mieli jeszcze mniej godną pozazdroszczenia sytuację niż nasza, ponieważ od awansu dzieliła ich jedna bramka, a ostatecznie pozostali bez medalu. Nasza słabsza postawa w pierwszym meczu była rezultatem półfinałowej porażki. Potrzebowaliśmy nieco czasu, aby "wyczyścić głowy" i na nowo wypracować motywację do walki o medal mniej cenny niż złoto. Szybko jednak wykonaliśmy to zadanie, czego efektem było bardzo dobre spotkanie w Tychach, a następnie decydujący bój na Jastorze. Jestem przekonany, że kibice obu drużyn mieli prawo być zadowoleni z poziomu gry i mówię tu także o tych fanach naszych rywali, którzy w tak wielkiej liczbie przyjechali do Jastrzębia. Myślę, że to widowisko po prostu dobrze się oglądało.

Zdobyty w niedzielę brązowy medal to trzecie z rzędu podium JKH GKS Jastrzębie, a zarazem czwarte w trakcie pana kadencji. Czy pokusiłby się pan o klasyfikację tych zdobyczy?
- Nie chciałbym oceniać tych osiągnięć w ramach jakichś kategorii. Na pewno jednak miniony sezon był najtrudniejszy w ciągu tych ośmiu lat. Broniliśmy tytułu mistrzowskiego, a zatem oczywiste było, że nikt nam za darmo nic nie da. Zanotowaliśmy udany debiut w Lidze Mistrzów, ale potem do samego końca rozgrywek męczyliśmy się z kontuzjami. Gdybym miał pokusić się o jakąkolwiek ocenę, to na pewno stwierdziłbym, że jako sztab szkoleniowy i drużyna wykonaliśmy lepszą robotę niż w mistrzowskim sezonie. Tym razem jednak nie wystarczyło to na finał. W mojej opinii graliśmy więcej na krążku i częściej przebywaliśmy w tercji rywali. Byliśmy znacznie aktywniejsi, ale naszą bolączką okazała się skuteczność. Niewykorzystane sytuacje mściły się na nas zarówno w decydującym o awansie do Pucharu Polski meczu z Comarch Cracovią, jak i w boju o finał z Unią Oświęcim. Podsumowując - wykonaliśmy kawał dobrej roboty, jednak problemy zdrowotne i wynikające z nich wahania formy nie wystarczyły na mocniejszych niż przed rokiem przeciwników.

Pomówmy o przyszłości. Na pewno czekają Was zmiany kadrowe. Kiedy kibice mogą spodziewać się pierwszych decyzji w tej kwestii? Rozumiem, że w tym wywiadzie żadne nazwiska jeszcze nie padną.
- Na dzień dzisiejszy pewne jest tylko to, że pozostaną z nami ci chłopcy, którzy tego chcą. Mam jednak inny dylemat natury etycznej. Nie jest dla mnie akceptowalną sytuacja, że niektóre kluby spoza grona półfinalistów czynią "podchody" pod naszych zawodników już w trakcie walki o finał. Rozumiem, że po sezonie dochodzi do tego typu ruchów, jednak przed ostatnią syreną nie powinno to mieć miejsca. Osobiście jako selekcjoner reprezentacji Polski nie pozwalam sobie na powoływanie do kadry zawodnika, którego nieobecność w klubie mogłaby zaszkodzić jego zespołowi w rywalizacji z JKH GKS Jastrzębie. Dla mnie to elementarz fair-play. Dlatego uważam, że takie "podchody" są nieetyczne i nieprofesjonalne. Środowisko hokejowe w Polsce jest dość hermetyczne, a zatem wszelkie tego typu sygnały natychmiast do nas docierają.

Czyli nic się nie zmieniło od zeszłorocznego przypadku Zacka Philipsa...
- Niestety tak, jednak teraz dotyczy to większej liczby zawodników. Z tego powodu niektórzy gracze wolą zaczekać z przedłużeniem kontraktu z naszym klubem. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Myślę, że spośród obcokrajowców, którzy obecnie reprezentują barwy JKH GKS Jastrzębie, w kolejnym sezonie pozostanie... dwóch.

Nie ukrywam zaskoczenia tą informacją, ponieważ moje kolejne pytanie dotyczyło woli kontynuowania "łotewskiego kierunku" w kadrze JKH GKS...
- Na ten moment nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Tak jak przed rokiem inne kluby rzuciły się na naszych młodych wychowanków, tak teraz skupiły się na obcokrajowcach. Pamiętajmy, iż niewyjaśniony pozostaje status hokeistów z Rosji i Białorusi, a zatem działacze szukają wzmocnień w rozmaity sposób. Martwi mnie to, że takie zachowania mają miejsce jeszcze w trakcie sezonu.

A czy możemy spodziewać się jakichś wielkich powrotów do Jastrzębia?
- Zobaczymy. Na razie nie znamy pełnej listy zawodników, którzy z nami pozostaną. Dopiero po jej uzupełnieniu zaczniemy rozglądać się za wzmocnieniami. Nie jesteśmy wielkim klubem z nieograniczonym budżetem. Dysponujemy takimi środkami, a nie innymi. Zarząd zawsze wskazuje nam taki poziom wydatków, jakiego nie możemy przekroczyć. Sezon zakończyliśmy zaledwie kilkadziesiąt godzin temu. Kto chciał pozostać w Jastrzębiu, już tego wyboru dokonał. Inne kluby nie śpią. Chwała Leszkowi Laszkiewiczowi, że spędza tyle czasu "na telefonie" załatwiając konkretne sprawy. Kibice powinni zdawać sobie sprawę, jak trudno jest pozyskać i utrzymać zawodnika w takim klubie, jak nasz. Jestem niezmiernie zadowolony, że dajemy sobie radę przy tak mocnej konkurencji. Być może nie zabrzmi to dobrze, ale musimy pamiętać że zawodnicy mają żony i dzieci, które wyrażają określone poza-hokejowe wymagania. W naszym mieście są oczywiście galerie handlowe, park czy ścieżka rowerowa, ale siłą rzeczy pod względem atrakcji nie możemy mierzyć się z metropoliami. Nie pomaga nam też to, że musimy walczyć o każdego kibica, ponieważ w Jastrzębiu-Zdroju fani sportu mają bardzo szeroki wybór. W efekcie widać różnicę między atmosferą podczas ćwierćfinałowych meczów na Jastorze i np. w Toruniu. Taka jest rzeczywistość i nie wolno się na nią obrażać.

Zahaczmy jeszcze o reprezentację Polski, która w poniedziałek rozpoczęła zgrupowanie na Jastorze. Po tak trudnej fazie play-off zawodnicy są zmęczeni. Nie martwi to pana w perspektywie Mistrzostw Świata?
- Przyzwyczaiłem się już do tego, że hokeju nie ma nic za darmo. Taka jest rzeczywistość, iż... musi być ciężko. Jeśli coś mnie martwi, to że nie przewidzieliśmy tak szybkiego rozstrzygnięcia rywalizacji o złoto. Reprezentanci Polski z drużyn finalistów będą teraz mieli aż dziesięć dni "bez lodu", co nie jest korzystne na tym etapie sezonu. Dzięki temu znajdą wprawdzie czas na świętowanie medali czy zaleczenie urazów, jednak ten okres jest za długi. Dlatego będziemy starać się, aby kolejna część zgrupowania rozpoczęła się już w Poniedziałek Wielkanocny.

Jaki cel stawia pan przed reprezentacją Polski na Mistrzostwa Świata?
- Interesuje mnie tylko i wyłącznie awans. Mówiłem o tym wielokrotnie. Podkreślam, że polski hokej nie ma nic do roboty w tak niskiej dywizji. Musimy grać wyżej.

A jak pan sobie radzi z sytuacją, gdy po ogromnym stresie związanym z walką o medale nie ma chwili na odpoczynek, ale od razu bierze się za zadanie jeszcze większego kalibru, jakim są Mistrzostwa Świata?
- Doskonale wiedziałem, czego się podejmuję. Zarówno w klubie, jak i w reprezentacji daję z siebie wszystko, ponieważ... po prostu kocham hokej. Do wytrwania bez wątpienia potrzebna jest ogromna cierpliwość oraz pasja do wykonywanej pracy.

W końcu jednak będzie musiał pan odpocząć i wyjechać na wakacje...
- Moje życie to hokej. Nawet gdy wracam do domu, to śledzę wyniki, przeglądam portale i oglądam mecze. Nie omijam ligi szwedzkiej, fińskiej i innych. Rodzina przyzwyczajona są do tego, że nawet w trakcie odpoczynku zajmuję się hokejem. Pół-żartem powiem, że jeszcze nie zostałem dziadkiem, a zatem w pełni mogę skupić się na ukochanej dyscyplinie. Być może jest to mój problem, że poza hokejem nie mam innej pasji i nawet na siłowni myślę o tym, co poprawić w drużynie. Żona musi znosić moje humory po przegranych meczach, ale przyzwyczaiła się do tego. Wie za kogo wyszła, jaki mam zawód i czym zarabiam na życie. Uzupełnię jednak, że oczywiście planuję urlop, kiedy postaram się przez kilka dni nie myśleć o hokeju (śmiech).

Na koniec postawię pana przed wyborem: Złoto przy pustych trybunach czy brąz z kibicami?
- Cóż, złoto to złoto... Wszystko, co robimy, czynimy w celu osiągnięcia mistrzostwa. Po raz kolejny powtórzę, że nie jesteśmy wielkim klubem z nieograniczonym budżetem, a zatem zeszłoroczne historyczne złoto jest wybitnym osiągnięciem. Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo cieszę się, iż mogliśmy w niedzielę świętować brązowy medal przy pełnych i znakomicie dopingujących trybunach. Życzyłbym sobie, aby tak było na każdym meczu.
 

Galeria zdjęć

Mecz o brąz: JKH GKS Jastrzębie - GKS Tychy 3:1 (10.04.2022)

Zobacz galerię

Liczba komentarzy: 3

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Lista komentarzy
  • Kibic 1933
    2022-04-12 19:29:22

    Fajny wywiad. Tak to już jest że zawodnicy przechodzą do innych klubów za większe pieniądze. Ich praca i nie ma się co dziwić. My w Nowym Targu coś o tym wiemy, kiedyś w Sanoku dziś w Katowicach może kiedyś u siebie.
    A trener Kalaber robi fajną robotę w JKH. I wie kiedy jak się zachować. Jak trzeba to zrobi z Nowego Targu Hollywood i już atmosfera lepsza na meczach :). Ale po wszystkim potrafi porażkę przyjąć z godnością i docenić rywala lub cieszyć się że zwycięstwa.
    Powodzenia i awansu w mistrzostwach świata.

  • Krynio1971
    2022-04-12 21:21:11

    Powodzenia na turnieju w Tychach panie Robercie, pozdrowienia z Oświęcimia.

  • operatorSJZ
    2022-04-13 08:13:09

    @ Kibic 1933

    ale nie w trakcie sezonu no... po sezonie niech Rudolf dzwoni i proponuje nawet opędzlowanie berła...

Wypowiedz się o hokeju!
Shoutbox
  • omgKsu: Po co jak na lidze te marne 1400 mieli ciezko uzbierac
  • Ligota_GKS: w Oświęcimiu też tłumy nie chodziły na zasadniczy. Przykład Sosnowca pokazał, że potrzebne są nowoczesne obiekty, żeby podnieść frekwencję
  • unista55: Marketingowo lepiej, by to Unia grała w LM... pokazalibyśmy przynajmniej Europie, że w Polsce i 4000 może przyjść na mecz. Ale co ma być to będzie :)
  • PanFan1: Szkoda że nie da się zorganizować chociaż finałowych meczy w spodku, bo się nie da prawda ?
  • Paskal79: Panowie dlatego trzeba coś zrobić ,by projekt który wygrał na remont naszego lodowiska nie wszedł na życie ,bo pamiętajmy już nigdy nowego lodowiska ,czy nowoczesnego nie będzie , jakie to ważne dla miasta , mieszkańców i zawodników, przykład Sosnowca pokazuję jakie to ważne,wtedy można organizować praktycznie wszystkie ważne imprezy hokejowe i nie tylko! A tak będziemy mieli taką,, starą babę ''która była u kosmetyczki i się podrobiła a w środku dalej starość i ruiną składowisko 60 la
  • omgKsu: Amen.
  • Paskal79: To fakt jakby przyszło nawet ok 2500-3000 tyś na LM i taka oprawa to na pewno by na tych europejskiej działaczach zrobiło wrażenie,bo nie ukrywajmy LM w Europie niee ciszy się uznaniem i niee wiem czy 30/40 %pojemnosci lodowisk są wypełniane no i łatwiej skusić zawodników do podpisania kontraktów,bo kasa b ważna,ale to już jakiś argument, choć droga ciężka i daleka do tego Ale ja stawiam 4:2 w serii dla Uni:-)
  • Paskal79: No pewnie w spotku trzeba zarezerwować termin wcześniej , choć może być wolny,ale koszty zamrożenia lodu i zrobienia lodowiska i band to duże koszty, raczej ciężko do ogarnięcia, choć było by super,dla kibiców pewnie na takie final w spotkaniu przyszło by 5-7tys a może i więcej no i goście by się zmieścili:-)
  • hanysTHU: Zawsze można grać w Sosnowcu. Teren neutralny;)
  • PanFan1: Toronto: po meczu Leeafs, potrzebują czterech godzin i 21 osób obsługi, żeby przygotować halę dla Raptors - ludzie dlaczego u nas nie może być normalnie ??? Może my po prostu zbyt mało wymagamy od swoich pryncypałów ? Łatwo nas zbyć tanią bajeczką że się nie opłaca i nie da (qoorwa wszędzie się da, tylko nie u nas)
  • PanFan1: https://youtu.be/UTnnX6M5K-4?si=75N-m8pm58Tj0st2
  • hanysTHU: Madison Square Garden też w momencie się przeobraża.
  • hanysTHU: Ale takie podejście,że się nie da. Płacę podatki to kujwa wymagam.
  • hanysTHU: Ale na komisje, audyty audytów to ja nie chcę płacić
  • TenHasek;): Szkoda ,że w Oświęcimiu nie ma hali jak w Ameryce . Myślę ,że lekko zapełnili by hale na 60 tysięcy . Bilety by się sprzedały w pół dnia i jeszcze trza bilbordy w "centrum" " miasta " postawić
  • Paskal79: Szkoda faknie było by spodek odwiedzić na takim finałowym meczu,no trudno, choć atmosfera tu i tu będzie gorącą to pewne
  • PanFan1: Powiem Ci Paskal że chętnie bym się wybrał, akurat w PL będę i myślę że spodek byłby pełny.
  • PanFan1: Dokładnie to mam na myśli Hanys, śmierdzi mi w tym wszystkim zwykłym lenistwem, a nie to że się nie da.
  • Paskal79: Nie lenistwem kasa panowie kasa,i może termin bo kto na początku roku,zarezerwuje spodek na finał w hokeju!?, jakby Katowice niee weszły to straty byłby ogromne,bo ani meczy ani innych imprez nie było by
  • Paskal79: Panfan a może były pełny dużo kibiców z Katowic by było mogłoby z Oświęcimia też przyjechać,a w dodatu pewnie trochę kibiców z innych drużyn i miast z okolic by wpadło na finał,bo zapowiada się bardzo ciekawa batalia.....
  • PanFan1: ... ale jak trzeba wiec dla aktywu partyjnego, z darmowym kateringiem, gorzałą i [****]mi ogarnąć, to się terminy znajdują od ręki ? 😉
  • PanFan1: ... dziewczynkami...
  • PanFan1: Łatwiej byłoby zapełnić spodek poczas finału THL, niż np. na mecze Repry.
  • Arma: Żeby zapełniać cokolwiek to najpierw kibicom trzeba pokazać ten sport bo poza Południem i Toruniem to mało kto wie że w PL jest hokej. Jak nie było klubu z ekstraklasy w mieście to raczej nowy widz się nie dowie o tym sporcie.
  • PanFan1: I tak i nie Arma, jak byłem w styczniu u siebie, spotkałem młode małżeństwo z trójką dzieci u nas na hali przed meczem - poznaniacy - przyjechali w koszulkach "koziołków", bo chcieli obejrzeć polską ligę i Podhale. W Nottingham (na MŚ) była masa Polaków z Gdańska, ale i z Bydgoszczy byli i wrocławiaków spotkałem, nie jest zaś tak że ten nasz hokej jest całkiem nieznany
  • PanFan1: Poza tym wracając do finału THL, mecze będą w TVP, będą zapowiedzi, gdyby było to ogarnięte w spodku, masz pełną halę na bank, was z Oświęcimia przyjechałoby "legion", Gieksy na pewno nikt nie musiałby namawiać, a i takich wolnych strzelców jak w tym przypadku mnie, dwa razy powtarzać nie trzeba by było, no tylko trzeba wpierw się za to było zabrać
  • m1chas: Biletów na sobotę online już nie ma 🙂
  • Arma: Bilety na spodek by się wyprzedały od razu ale zabezpieczenie takiej imprezy to byłby horror dla służb.
  • PanFan1: Arma proszę cię, nie wymyślaj, skoro inne dyscypliny można zorganizować i wszędzie indziej można, to i hokej by się dało, tylko trzeba najpierw chcieć.
  • J_Ruutu: Problemem nie jest zabezpieczenie spodka, lecz zrobienie i utrzymanie tam lodu.
  • PanFan1: kiedyś się robienie lodu w spodku udawało, chyba że teraz aparatura już niedomaga ?
  • hubal: władzom się nie opłaca , mniej kasy do zajumania
  • hokej_fan: Bilety online na sobotni mecz w Oświęcimiu wyprzedane
  • hokej_fan: Będzie się działo
  • Hokejowy1964: Aparatura, w trakcie ostatniego remontu, została że to tak ujmę "zdekompletowana". To po pierwsze. Po drugie biletów sprzedało by się max 3, w porywach 4 tysiące i taka liczba w Spodku słabo wygląda. Duża część biletów trafiłaby do kibiców sukcesu i oni już nie stworzą takiej atmosfery jaką mamy na małej hali. Spodek jest we władaniu tak zwanego "operatora" a oni nie są skorzy do współpracy z Klubem, Del karnie mówiąc. W wielkim skrócie to tyle.
  • hokej_fan: Biletów na mecze sobota-niedziela w Oświęcimiu, online już niema. Rozeszły się w kilka godzin.
  • Arma: Ale kibic sukcesu nie ma stworzyć atmosfery. Ma kupić bilet, kupić jedzenie i być liczbą w sprawozdaniu. Niestety ale dla żywotności dyscypliny, kibice sukcesu są najważniejsi. Każdy kto chodzi na hokej regularnie, będzie chodzić dalej, to bańka tak wąska i zamknięta na nowe osoby. Kiedyś jak ta dyscyplina się nie zawinie w kraju, będzie trzeba zburzyć małe obiekty i zbudować większe dla kibiców którzy przyjdą na mecz raz w miesiącu albo od świeta
  • uniaosw: Zakładając że było 2000(na pewno nie mniej) biletów online na każdy dzień online to dzisiaj poszło w sumie 4000 biletów, Brawo
  • uniaosw: Bez tego drugiego online oczywiście
  • omgKsu: Brawo kibice z miast finalistów :)
  • hokej_fan: Hasło się sprawdza. "Oświęcim - tu się dzieje"
  • PanFan1: To o tym Hokejowy nie wiedziałem, czyli w spodku lodu nie uświadczy. Ale co do możliwej ilości sprzedanych biletów na taki event to z Tobą zapolemizuję, myślę że ze 3K to sam Oświęcim by łykał, u nich nikogo na hokej zapraszać nie trzeba, a mają blisko do Kato. Waszych też przecież byłoby dużo, no i jeszcze wonych strzelców też by było sporo.
  • Hokejowy1964: PanFan moim zdaniem w naszych realiach jest niewykonalne to co proponujesz.. Nie przy tej mentalności kibiców.
  • PanFan1: Masz ich na co dzień, więc trudno mi z Tobą o tych sprawach dyskutować, chociaż tyscy i nowotarscy pokazali ostatnio że da się.
  • Hokejowy1964: Wy kibicowsko jesteście inaczej postrzegani. Nie wyobrażam sobie takiego klimatu za kilka dni na meczach finałowych. Za dużo naleciałości kibolskich z piłeczki skopanej niestety....
  • Luque: Nitrasa zaproście do młyna... polansuje się chłop trochę ;p
  • rober03: A ja bym tak obejrzał finał przy piwku pokomentował nawet trochę sobie nawzajem podokuczał a potem pogratulował zwycięzcy i wrócił do domu
  • KOS46: Myślę, że "Spodek" przy tym zainteresowaniu wydarzeniem wśród kibiców, to mógłby zostać szczelnie wypełniony. Już na PP z Tychami w Krynicy oświęcimianie zdominowali trybuny, i nie myślę tu jedynie o sektorze kibolskim. W Katowicach, do których mamy blisko to myślę, ze przy takim głodzie sukcesu to 3000 mogłoby się wybrać. A i nasi kibole mają tam wielu przyjaciół. Mogłoby być grubo... Miejscowych też przyszłoby dużo więcej niż do małej hali.
  • tombot64: To na szczęście czysta fantastyka i pobożne życzenia, najwięcej kibiców Unii to by przyjechało wyremontować spodek z Chorzowa haha, zapomnijcie.
  • hanysTHU: Jeszcze bilety w rozsądnej cenie i byłoby pełno. Byłem na zagranicznych gwiazdach ligi vs repra i było pełno. Bilety były wtedy po dychę;) Z górnych miejsc nie widać krążka ale był full.
  • flashki80: ale na co komu "kibice" kerzy nawet kolory linii by pomylili? Dla Małopolan: ci z chorzowa wam przetłumaczą
  • flashki80: P.S. oby ten głód nie został zaspokojony...
  • PanFan1: Ludzie o co tu chodzi z tym Chorzowem ?
  • Luque: O to, że Unia z kibolami Ruchu się przyjaźni ;)
  • Andrzejek111: Nie Unia, tylko kibole Unii
  • PanFan1: Przecież Chorzów ma nie wiele wspólnego z hokejem, choć kibicować każdemu wolno.
  • hubal: Ruch 3yma z Wisłą K a Unia Oś kibicuje Wiśle PanieF1
  • Luque: Jeśli chodzi o sport to kiedyś przed meczem reprezentacji chciałbym usłyszeć prawdziwy hymn Polski
  • Luque: https://m.youtube.com/watch?v=PsUIGY_b99M&pp=ygUEUm90YQ%3D%3D
  • S'75: Nie Unia Oświęcim kibicuje Wiśle...tylko kiedyś dużo osób jeździło na Wisłę i był to raczej FC niż jakaś zgoda ...czy jak tam zwał...
  • RafałKawecki: Ja tam kibicuję tym co aktualnie grają z GTS Wisła. Ten klub zawsze będzie mi się kojarzył z milicją.
  • TenHasek;): Ogólnie to [****] WRWE i tyle w temacie piłkarskim 🤣
  • hanysTHU: https://zrzutka.pl/wvffcv
  • hanysTHU: Kiedyś nie do pomyślenia żabskocygański układ idealny. Bez napinki...
  • PanFan1: dzięki Hubi ino po co to się do hokeja pcho ?
  • hanysTHU: Nie tylko przez Wisłę, pod koniec lat osiemdziesiątych na Cichej często skandowano na trybunach Unia Oświęcim. A z Wisłą wtedy była kosa. Sztamę Ruch miał z Jagiellonią. A ta Unia na Ruchu mogła być przez Waldka Waleszczyka wychowanka Zatorzanki ,który grał później w Unii z której przeszedł do drużyny niebieskich i zdobył z nią tytuł mistrza Polski w pamiętnym 1989 roku.
  • S'75: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Mieczys%C5%82aw_Szewczyk
  • S'75: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Waldemar_Waleszczyk
  • S'75: To chyba o Miecia Szewczyka Ci bardziej chodziło:)
  • S'75: A tu jeszcze taka ciekawostka że strony kibiców Widzewa Łódź...
    Innym przykładem takiego wczesnego „układu” byli kibice Unii Oświęcim. Jesienią 1988r. podczas pamiętnego meczu w Białymstoku Jagiellonia – Widzew (debiut Jagi w I lidze) na trybunach pojawiło się także 3 kibiców Unii Oświęcim, która w tamtym czasie miała zgodę z kibicami Ruchu Chorzów. Goście z Oświęcimia chcieli wówczas zrobić zgodę z „Jagą” i przy okazji nawiązali także przyjazne stosunki z obecnymi na tym spotkaniu kib
  • S'75: Kontaktów szerszych raczej nie było, choć watro podkreślić, że gdy na początku lat 90tych ŁKS grał w ramach rozgrywek hokejowych (słynny come back Stopczyka) to przybyli na halę fani Unii przychylnie wyrażali się o Widzewie, co z oczywistych względów nie podobało się gospodarzom, więc były ganianki na hali. Wśród gości raczej fanów Widzewa nie było (lub pojedyncze osoby) dlatego też relacje te „umarły” śmiercią naturalną
  • hanysTHU: Tak jest!!! Pomyliłem zawodnika. Czuwaj!
  • hanysTHU: Skąd ten Waldemar mi się wziął?
  • hanysTHU: Jeżeli ktoś to pamięta to ma prawo do lekkiej sklerozy ;)
  • PanFan1: S'75 - nikogo nie obrażając, ale to co tu odpisujesz, jakieś nawiązywanie zgód itd. - dla mnie osobiście - jest kompletnie idiotyczne. Po co to komu ?
  • hanysTHU: Historia panie, historia!
  • hanysTHU: Nawiązanie do dzisiejszych zgód i układów.
  • PanFan1: Przyjeżdżam na mecz w koszulce drużyny której kibicuję, zajmuję kulturalnie wykupioną i przeznaczoną dla mnie miejscówkę, nikogo nie obrażam, zachowuję się kulturalnie, po cholerę jakieś "zgody" i inne takie ... ? Tyscy i nowotarscy kibice parę dni temu udowodnili że w Polsce to również jest możliwe.
  • PanFan1: Mam nadzieję że to rozejdzie się szerzej po innych hokejowych obiektach, a kopana niech robi co chce, mam na nią całkowicie wyepane ;)
  • emeryt: jest tu jakiś detektorysta?
  • hanysTHU: W grupach lepszy doping a pikniki niech siadają gdzie chcą 😛
  • Oilers: Widzieliście logo orlen na koszulkach litvinowa?
  • omgKsu: Oczywiście.
  • hanysTHU: I na tafli.
  • narut: Trzyniec zmógł Budziejowice w 7 meczu...
  • Oilers: teraz sparta, czy będą losować?
  • Paskal79: Sparta -Triniec i Pardubice -Litvinov,a w Szwecji Farjestad (1)-Rogle (9)awans 9 drużyny to Ci niespodzianka
  • Paskal79: W Szwajcarii na cztery pary, to w trzech jest 3:3 w meczch i będą 7 spotkania
  • Simonn23: 6-7 kwietnia i w Oświęcimiu, i w Trzyńcu mecze najwyższej rangi
  • Oilers: Z tymi biletami na ms to jest niezła ściema, wydaje sie ze na mecze Polaków zostało juz niewiele biletów, a prawda jest taka że Słowacy kupili całodniowe
  • Giovanni: Ludzie ktoś ma archiwalne tabele 2 liga 94/95 Znicz,CKH Cieszyn, oraz rezerwy TTH i Stoczniowca ale co było z Krynicą ??
  • JARASSTO: @Giovanni: Tam jeszcze zdaje się Boruta Zgierz wtedy w lidze grała.
  • TenHasek;): Masz rację Simon . 7 kwietnia ważne 3 zwycięstwo Mistrza Polski z rzędu i feta GKS Katowice na lodzie w Oświęcimiu
  • Giovanni: @Jarrasto Boruta to padła tak 2 sezony wcześniej :) jeszcze BTH II.Kurcze żeby kilkanaście ekip więcej wtedy grało w 2 lidze i więcej TV było
  • Giovanni: Tak chciałoby się cofnąć czas
  • Giovanni: Moim zdaniem na początku lat 90 to powinno być tak ze 40 ekip hokejowych co daje 1 i 2 ligę po 10 drużyn a 3 liga to powinna być podzielona na 4 grupy (Północ,Centrum,Południe i Śląsk) razem z rezerwami ponad 50 drużyn
  • uniaosw: Oby Bagiński i Matczak też zostali
  • Luque: Bagiś out, Matczak out, Obcokrajowcy out (za wyjątkiem Kaskinena i Viitanena)
  • Luque: Jaśkiewicz jak chce grać taką padakę to też out
  • Luque: Grać mają Sobecki, Ubowski, Krzyżek, Kucharski... na co my czekamy? Aż przepłacony obco skończy im kariery?
Tylko zalogowani użytkownicy mogą korzystać z Shoutboxa Zaloguj się!
© Copyright 2003 - 2024 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe