Ojciec i syn walczyli przeciwko sobie. Wojciech Matczak, trener bytomskiego klubu, przegrał rywalizację z Bartoszem, napastnikiem GKS-u Tychy
Wojciech Matczak był związany z tyskim klubem najpierw jako zawodnik, a przez ostatnich sześć lat jako trener. - Mieszkam w Tychach i z tym klubem wiąże mnie masa pięknych wspomnień. Co ciekawe, przed meczem w Bytomiu nie czułem jednak żadnych emocji - mówił Matczak, który pierwszy raz w tym sezonie prowadził Polonię w spotkaniu przeciwko swojej starej drużynie.
Nieswojo czuł się za to syn szkoleniowca. Koledzy żartowali w szatni, co to się będzie działo po powrocie do domu, gdy Bartek strzeli Polonii gola. - Jeszcze by mnie ojciec nie wpuścił - śmiał się Bartosz.
putBan(62);
- W domu było czuć, że zbliża się to spotkanie. W ogóle przestaliśmy rozmawiać o hokeju. Myślę, że najbardziej przeżywała to mama. Pewnie każdemu chciała kibicować - mówił Bartosz.
- Nie jest tak, że hokej jest w naszym domu tematem tabu, ale przed tym meczem rzeczywiście unikaliśmy tematów związanych z rywalizacją GKS-u i Polonii. Cieszyłbym się, gdyby wygrała Polonia, a jutro, gdy ochłonę, pewnie z sympatią spojrzę na to, że GKS pnie się w górę ligowej tabeli - tłumaczył tata Matczak.
Samo spotkanie rozczarowało. - Nie zachwyciliśmy, a już ja sam to na pewno nie - mówił Bartosz. Rozżaleni byli też zawodnicy Polonii. - O czym tu rozmawiać? Zagraliśmy ledwie jedną przyzwoitą tercję. Nie tak to miało wyglądać - wzdychał Mariusz Puzio, którego jedną akcję kibice zapamiętają jednak na pewno. Niestety, nie chodzi o grę, a o bójkę. I co ciekawe, atakującym był doświadczony zawodnik, który stanął w obronie kolegi i rzucił się na Tomasa Jakesa.
Trener Matczak zapowiada, że dla jego drużyny idą ciężkie czasy. - Z każdym meczem jest nas mniej. Jeżeli zaraz nie pozyskamy solidnych obcokrajowców, to nie widzę sensu dalszej pracy. Po co wydawać pieniądze na trenera, skoro można je zaoszczędzić i kupić zawodników? - pytał szkoleniowiec.
Kontuzje nie oszczędzają też GKS-u. Z powodu urazów na lód nie wyjechali Adrian Parzyszek i Michał Garbocz, a tylko jedną tercję rozegrał Sebastian Gonera. - Bolą go plecy, ale to nic poważnego. Po pierwszej tercji prowadziliśmy 3:0, więc uznałem, że dam mu odpocząć - wyjaśnił Miroslav Ihnaczak, trener tyskiej drużyny.
Polonia Bytom0 (0, 0, 0)
GKS Tychy5 (3, 0, 2)
Bramki: 0:1 Krzak - Proszkiewicz (3.), 0:2 Woźnica - Jakubik (15.), 0:3 Sarnik - Kotlorz (18.), 0:4 Proszkiewicz - Krzak (48.), 0:5 Wołkowicz - Śmiełowski (50.)
Polonia: Lundin; Nenko - Owczarek, Zając - Kozłowski, Bychawski - Steckiewicz; Kukulski - Kuźniecow - M. Puzio, Kłaczyński - Garbarczyk - Tylka, Krokosz - Szydło - Mandla.
GKS: Sobecki; Śmiełowski - Gonera, Majkowski - Mejka, Jakes - Kotlorz; Wołkowicz - Bagiński - Bacul, Sarnik - Krzak - Proszkiewicz, Woźnica - Jakubik - Matczak, Gwiżdż, Maćkowiak.
Kary: 28 - 24 (w tym 10 min za niesportowe zachowanie dla Steckiewicza)
Widzów: 500
Wojciech Todur
Czytaj także: