Unia Oświęcim awansowała do ćwierćfinału play-off, pokonując po trzech meczach Zagłębie Sosnowiec. W decydującym spotkaniu biało-niebiescy wygrali 5:2, a jedną z bramek zdobył Jakub Šaur.
– Widzieliśmy, że jest to dla nas mecz o „być albo nie być”. Albo zagramy w fazie play-off, albo w barażach, których stawka jest niewielka. Chcieliśmy się zrehabilitować za porażkę w meczu numer 2, dlatego od samego początku rzuciliśmy się do ataku – powiedział 26-letni defensor.
To właśnie on już w 28. sekundzie otworzył wynik spotkania, popisując się potężnym uderzeniem spod linii niebieskiej. Oświęcimianie poszli za ciosem i po pięciu minutach prowadzili już 3:0. Na listę strzelców wpisali się Iiro Vehmanen i Peter Tabaček. Tak grającą Unię jej kibice chcieliby oglądać w każdym meczu.
– My też chcielibyśmy tak grać – uśmiechnął się Jakub Šaur.
W drugiej odsłonie jego zespół stracił dwie bramki podczas gry w osłabieniu i musiał drżeć o końcowy wynik.
– Ale trzeba przyznać, że gdyby sędziowie zaliczyli gola na 4:1, to pewnie udałoby się nam uniknąć nerwowej końcówki. Prawdę mówiąc nie wiem, dlaczego sędziowie nie zaliczyli tego gola. Uderzyłem z niebieskiej, guma po rykoszecie znalazła się w bramce. Szkoda – powiedział czeski defensor.
– Najważniejsze jest to, że udało nam się wygrać to spotkanie i awansować do ćwierćfinału. Ten sezon jest dla nas bardzo trudny. Zmienił się trener, nastąpiło wiele zmian w kadrze, co również przełożyło się na naszą grę. Niemniej nie składamy broni i będziemy walczyć w fazie play-off – dodał.
Oświęcimianie w ćwierćfinale zmierzą się z Tauronem KH GKS-em Katowice, czyli zwycięzcą sezonu zasadniczego. To rywal, z którym w tym sezonie ekipa z Chemików 4 nie wygrała.
– Trzy spotkania były bardzo wyrównane, a w czwartym musieliśmy grać bardzo ekonomicznie. Wierzę, że stać nas na sprawienie niespodzianki – zakończył Šaur, który jest najlepiej punktującym obrońcą Unii. W 45 meczach zdobył 7 goli i zaliczył 23 asysty.
Czytaj także: