Sensacyjne wieści napływają z Tychów. Jak udało nam się dowiedzieć, posada Andrieja Sidorienki jest bardzo mocno zagrożona, a szefostwo GKS-u Tychy rozważa zmianę trenera.
Jeszcze niedawno wydawało się, że „Car” ma w Tychach władzę absolutną, a zarząd mocno mu ufa i wierzy w jego trenerski instynkt.
Świadczył o tym też fakt, iż 11 kwietnia działacze trójkolorowych przedłużyli kontrakt z Sidorienką do końca sezonu 2024/2025.
– W Polsce bardzo często wymieniamy trenerów i zmieniamy filozofię funkcjonowania zespołu. Dla nas priorytetem jest stabilność i przedłużenie kontraktu jest jasnym sygnałem, że inwestujemy w przyszłość i gwarantujemy duży kredyt zaufania – podkreślał wówczas Krzysztof Woźniak, prezes spółki Tyski Sport.
– Jesteśmy zadowoleni z pracy wykonanej przez trenera i nadal wspólnie będziemy dążyli do budowania silnej marki klubu. Ostatni sezon był dobry w naszym wykonaniu, ale na pewno nasze ambicje są jeszcze większe. Puchar Polski i wicemistrzostwo Polski są dla nas przede wszystkim motywacją, żeby w kolejnym sezonie wywalczyć złoto – dodał.
Akcje Sidorienki zaczęły spadać po nieudanym początku sezonu. Trójkolorowi wygrali zaledwie 4 z 8 spotkań, a styl ich gry był daleki od ideału. W kuluarach od dawna mówi się, że zawodnicy nie są zadowoleni ze współpracy z białoruskim trenerem, który preferuje defensywny styl gry.
Z naszych informacji wynika, że szefostwo klubu zaczęło coraz mocniej rozważać zmianę szkoleniowca i podjęło pierwsze kroki w tym temacie. W ciągu najbliższych kilkunastu godzinach powinno się wiele wyjaśnić. Tym bardziej, że - po dniu wolnego - w czwartek do treningów wracają hokeiści. Czy zajęcia poprowadzą już asystenci Sidorienki? Wszystko wskazuje na to, że tak.
Czytaj także: