Sosnowiczanie czują się oszukani. "Napiszemy protest"
Zagłębie Sosnowiec przegrało na wyjeździe z GKS-em Katowice 2:3, a po tym spotkaniu sporo mówiło się o postawie sędziów.
Sosnowiczanie po czterdziestu minutach prowadzili 2:0 po golach Aleksandra Wasiljewa i Jarosława Rzeszutki, więc w „Satelicie” pachniało niespodzianką.
Katowiczanie w trzeciej tercji włączyli wyższy bieg i w 43. minucie kontaktowego gola zdobył Patryk Wronka, a 135 sekund później wyrównał Grzegorz Pasiut. Do końcowej syreny trwała prawdziwa wymiana ciosów.
Na dwie minuty przed końcem sosnowiczanie ruszyli z kontrą. Mateusz Bepierszcz zablokował, a następnie przewrócił Aleksandra Wasiljewa, który próbował dobić krążek uderzony wcześniej przez Jewgienija Nikiforowa. Sędziowie nie dopatrzyli się w tej sytuacji faulu.
– Kontrowersje wynikają z tego, że przy naszym kontrataku w końcówce nasz zawodnik, który mógł oddać strzał na bramkę, ale został sfaulowany. Sędzia w tym momencie nie podniósł ręki, ani jeden ani drugi. Nie wiem dlaczego gdyż był to ewidentny faul. Będziemy pisać na pewno z tego tytułu protest – irytował się Grzegorz Klich, trener Zagłębia.
– Oczywiście GKS był w tym meczu drużyną lepszą i gratuluję im zwycięzca, jednak nie może być tak, że sędziowie podejmują błędne decyzje w kluczowym momencie gry. Tak naprawdę my w każdym meczu walczymy o życie i chcemy gromadzić te punkty. Czujemy się oszukani i na takie coś się nie zgadzamy. Faul jest faulem i musi być odgwizdany – dodał Klich.
Na 35 sekund przed końcem decydujący cios zadał Anthon Eriksson i pełna pula trafiła na konto katowiczan.
Poniżej kontrowersyjna sytuacja z końcówki spotkania w Katowiacach.
Komentarze