Specjalne dedykacje
To był mecz Sebastiana Kowalówki. 31-letni środkowy poprowadził Unię Oświęcim do ważnego zwycięstwa z Polonią Bytom 4:2, zdobywając dwie ważne bramki. Zadedykował je dwóm kobietom swojego życia, czyli żonie i córce.
– Skoro bramki są dwie, to dedykacje rozdzielę po równo – uśmiechnął się wychowanek oświęcimskiego klubu.
Biało-niebiescy rozpoczęli to spotkanie nieco nerwowo. W 9. minucie pozostawili zbyt dużo swobody Romanowi Maliníkowi i Filipowi Stoklasie. Pierwszy z nich skutecznie dograł krążęk zza bramki, a drugi popisał się precyzyjnym uderzeniem w długi róg.
Na trafienie bytomian dwukrotnie odpowiedział właśnie Sebastian Kowalówka i w obu przypadkach popisał się świetną techniką użytkową.Dwukrotnie sprytnie wymanewrował bytomską obronę i z ogromnym spokojem trafiał do bramki strzeżonej przez Filipa Landsmana. – Nie mam potężnego strzału, więc muszę kiwać – puścił oko 31-letni skrzydłowy. – To, kto strzela bramki jest sprawą drugorzędną. Najważniejsze jest dobro drużyny.
Jednak milowy krok w kierunku zwycięstwa podopieczni Josefa Doboša wykonali w drugiej odsłonie. Zdobyli w niej dwie bramki i przetrzymali okres gry w podwójnym osłabieniu.
– Za to w trzeciej odsłonie zbyt mocno się rozluźniliśmy. Wynikało to chyba z faktu, że mieliśmy dobry wynik 4:1. Najważniejsze są jednak trzy punkty, bo Z Polonią walczymy o miejsce w szóstce i troszkę odskoczyliśmy im w tabeli – analizował Kowalówka.
Poprawa w grze Unii widoczna jest już od piątkowego meczu w z GKS-em Tychy. Wówczas biało-niebiescy dopiero po rzutach karnych ulegli wicemistrzom Polski 1:2. Do 44. minuty prowadzili 1:0.
– Zagraliśmy dobrze z tyłu, z poświęceniem. Tak jak w ostatnich play-offach z Cracovią. Nie mamy takich umiejętności i tak mocnych składów, jak czołowe zespoły, więc musimy nadrabiać wolą walki i charakterem – powiedział Sebastian Kowalówka.
Z takim też nastawieniem udadzą się w piątek do Nowego Targu na mecz z zawsze niewygodnym TatrySki Podhalem Nowy Targ.
Komentarze