Szczery do bólu Łukasz Sokół po spadku do czwartej ligi. "Organizacyjnie biją nas na głowę"
Reprezentacja Polski do lat 18 poniosła pięć porażek na Mistrzostwach Świata U18 Dywizji IB i spadła na czwarty poziom rozgrywkowy. – Organizacyjnie takie kraje jak Austria, Węgry, Słowenia i Włochy biją nas na głowę i ciężko tu o dobre rokowania – przyznał Łukasz Sokół, selekcjoner biało-czerwonych.
HOKEJ.NET: – Najpierw do czwartej ligi spadła reprezentacja Polski do lat 20, a teraz do lat 18. Czego zabrakło pana podpieczonym, aby utrzymać się na trzecim poziomie?
Łukasz Sokół, selekcjoner reprezentacji Polski do lat 18: – Sprawa jest prosta. Po pierwsze z wszystkich trenerów obecnych na mistrzostwach, kadra Polski miała osobę z najmniejszym doświadczeniem i najprawdopodobniej z najsłabszym warsztatem. Po drugie mieliśmy też najsłabsze przygotowania do turnieju i za to odpowiadają osoby zatrudnione w PZHL.
Jeśli chodzi o moje błędy, to źle dobrałem obciążenia dla całej drużyny. Był bardzo duży rozrzut dotyczący formy fizycznej naszych zawodników. Część graczy słabo trenowała w klubach na koniec sezonu, część grała dużą ilość meczów pod koniec sezonu, a niektórzy dojechali z urazami.
W pierwszych trzech dniach zgrupowania zabrakło mi cierpliwości. Było dużo materiału do zrobienia, pierwszy dzień pokazał, że wszystko taktycznie zaczynamy od zera i bałem się, że zabraknie czasu. Efekt był taki, że tylko zawodnicy w pełni formy dali radę, a u reszty pojawiły się kontuzje i skumulowało zmęczenie. W następnych dniach obcinałem elementy, które potem szwankowały na mistrzostwach. Poza tym, w czasie gier treningowych te elementy wyglądały dobrze. Jak się później okazało wyglądały dobrze na przeciwniku w treningu na naszym poziomie, ale na mistrzostwach rywale, dysponując lepszą jazdą na łyżwach i dobrym wyszkoleniem, potrafili to obnażyć.
Jeśli chodzi o organizację zgrupowania to zakwaterowanie i dostępność do lodu była na dobrym poziomie. Natomiast spore problemy pojawiły w kwestiach starć sparingowych. Dopiero w ostatni dzień zgrupowania mieliśmy mecz treningowy i to dzięki uprzejmości trenera Rafała Bernackiego mogliśmy zagrać z kilkoma chłopakami z Jastrzębia, kilku zawodników zabraliśmy też z SMS-u Katowice.
Oczywiście ci zawodnicy są w okresie roztrenowania i daleko im do optymalnej formy. Jednak dziękuję im za to, że poświęcili swój czas i wykazali się chęcią, żebyśmy mieli chociaż namiastkę meczu. W tym sparingu nasza gra wyglądała całkiem dobrze. Na zgrupowaniu wyszło dużo problemów organizacyjnych, które nie powinny mieć miejsca. Na tydzień przed mistrzostwami nie wiedzieliśmy, w którym mieście śpimy po drodze w Austrii, kierownictwo miało duży problem z komunikacją z osobami z Polskiego Związku Hokeja na Lodzie, które przerastają powierzone funkcje. Korzystając z okazji, chciałem sztabowi podziękować , że wszyscy wytrwali do końca i nie zostawili Kadry U18 przed mistrzostwami, mimo że część osób miała już dość tej współpracy.
Czy przyszły już pierwsze wnioski ze spadku dwóch drużyn młodzieżowych do czwartej ligi w jednym sezonie?
– Oczywiście nie ma chwili, w której bym nie myślał o tak fatalnym naszym występie w tych mistrzostwach. Oczywiście pierwsze, co zawsze robię, to analizuję swoją postawę i co mogłem zrobić lepiej. Tak jak mówiłem wyżej kilka rzeczy bym zmienił w przygotowaniach. Myślę, że organizacyjnie takie kraje jak Austria, Węgry, Słowenia czy Włochy biją nas na głowę i ciężko tu o dobre rokowania. Ukraina potrafiła rozegrać kilka sparingów w Czechach, podobno też w Szwajcarii, więc o czym my tu rozmawiamy.
Jeśli chodzi o potencjał drużyn, to ciężko to w tym momencie stwierdzić, ponieważ moje błędy i słaba organizacja przyczyniły się do tego, że nie byliśmy w optymalnej formie. Widać było dużą nerwowość u zawodników. Zastanawiający jest też fakt, że w tercji ataku nie potrafiliśmy utrzymać się na krążku i przeciwnik bardzo szybko kończył nasze akcje, a to może świadczyć o tym, że nasz poziom jest jednak niższy.
Brak wygranego spotkania to dla sztabu szkoleniowego duże rozczarowanie? To pokazuje, że nasz hokej znalazł się na czwartym poziomie zasłużenie?
– Tak jak mówiłem wcześniej. Pewne kraje nam uciekły i dalej to robią. 20 lat temu, jak grałem w reprezentacji do lat 18, to regularnie mierzyliśmy się z Białorusią, Łotwą, Norwegią i innymi krajami. Mieliśmy wyjazdy do Kanady na turnieje, teraz nie możemy liczyć na takie potyczki i zbieranie z nich doświadczenia. Grając mecze z Litwą lub Estonią możemy stwierdzić, że są już na naszym poziomie. W kształtowaniu prawidłowych nawyków takich jak blokowanie linii strzału, poprawne zachowanie w bronieniu pojedynków 1 na 1 widać u nich lepsze zachowania.
Dużo się w Polsce mówi się o tym, że w SMS Katowice słabo szkoli. Mnóstwo trenerów ma sporo do powiedzenia. Natomiast w nowych rocznikach, jak zawodnicy przychodzą do SMS-u, to mając doświadczenie z dwóch lat pracy w kadrze widzę, że zawodnicy nie potrafią bronić każdego rodzaju pojedynku 1 na 1. Stawiam kamerę na lód i od tego zaczyna się nauka zawodnika w pierwszej klasie liceum. Sto procent zawodników ma złe nawyki. Bronią tyłem z kijem trzymanym w dwóch rękach, przecież to jest farsa. Na kadrze poświęciliśmy pierwszy tydzień zgrupowania latem na pojedynki 1 na 1. Każdy zawodnik miał wycięte na wideo wszystkie swoje pojedynki, 80 procent zawodników w kadrze U18 nie potrafiło grać poprawnie. Cały sezon chłopcy mieli pracować systematycznie dzień w dzień w klubach. Na początku sezonu powiedziałem im, że żeby zmienić nawyk, trzeba to robić tysiące razy i jeśli tego nie będą robić systematycznie, to złe nawyki wychodzą w sytuacjach stresowych z automatu. Mecz z Włochami to uwidocznił, przecież obrońca nie ma prawa przegrać 1 na 1 tyłem. Blokowanie linii strzału nie istniało. Nawykowo broniliśmy na prostych nogach. Naprawdę to jest niemożliwe, żeby dawać za przykład materiały wideo zawodników z pierwszej klasy liceum z SMS-u Katowice, w których widać, jak należy blokować strzały chłopakom z Kadry U18.
20 gier w osłabieniu zakończyło się aż 11 razy stratą bramki. Wynik bronienia w osłabieniu jest tragiczny, bo wynosi zaledwie 45 procent. W czym tkwił problem?
– Na początku sezonu wiedziałem, że nie jesteśmy potentatem jeśli chodzi o kwestię zdobywania bramek, a gry w osłabieniach będą miały kluczowe znaczenie na mistrzostwach. Od pierwszego zgrupowania, selekcjonowana była grupa chłopaków, która się do tego nadawała, dużo czasu poświęciliśmy na ten element w sierpniu i grudniu.
Postanowiłem, że będziemy grać je w agresywny sposób. Efekty pracy były widoczne na turnieju wygranym w Ostrawie, gdzie straciliśmy tylko jednego gola w osłabieniach. W dwumeczu z Francuzami graliśmy je na bardzo dobrym poziomie, tracąc też tylko jednego gola. Na zgrupowaniu, w pierwszy dzień treningowy, graliśmy je bardzo słabo. Zrobiliśmy analizę wideo i na następnych treningach wyglądały znowu bardzo przyzwoicie. Przyznam szczerze, że nigdy bym się nie spodziewał, że na mistrzostwach zagramy je aż tak fatalnie. Problem polegał na tym, że chłopaków mentalnie zblokowało. Bali się podejmować decyzje, nie poruszaliśmy się w odpowiednio szybkim tempie, nie wychodziliśmy do linii strzału, chłopców „zabetonowało”. Jeśli chcesz bronić agresywnie, a boisz się podejmować decyzje i poruszasz się zbyt wolno, to robią się dziury, które było widać w czasie meczu. Patrząc po mistrzostwach – podjęcie przeze mnie decyzji dotyczącej agresywnego grania było błędem. Trzeba było uczyć grać bardziej pasywnie i odcinać drugą stronę. Biorąc pod uwagę stres zawodników łatwiej by się broniło i nie gubiliby się tak, jak na meczach mistrzowskich.
Czym był spowodowany brak Eryka Schafera i czy był odczuwalny na turnieju we Włoszech?
– Na początku zgrupowania powiedzieliśmy sobie o kilku zasadach, które mają wszyscy przestrzegać, wybrani byli też kapitan Maciaś, asystenci Ciepielewski i Schafer. Oni mieli trzymać dyscyplinę w szatni. Niestety Eryk miał problem z tymi zasadami i nie uszanował reszty drużyny, która go za to upominała. Moja decyzja była taka, że niestety nie może z nami jechać. Pod względem sportowym na pewno bardzo by się przydał, ale decyzję podjąłem według własnego sumienia i według zasad, którymi się w życiu kieruję. Na tamten moment uznałem, że nie jest gotowy grać w kadrze do lat 18. Zawsze dobro drużyny będzie dla mnie najważniejsze. Z Erykiem na spokojnie o tym rozmawialiśmy. Nic osobiście do niego nie mam, uważam, że w tym sezonie poczynił olbrzymie postępy i bardzo solidnie grał na poziomie PHL. Wierzę w to, że dalej będzie rozwijał się we właściwym kierunku i tego mu osobiście życzę.
W składzie z mistrzowskiego zespołu Sokołów z Torunia był tylko Olivier Kurnicki. Nikt z pozostałych zawodników nie znalazł uznania w oczach trenera?
- Zawodnicy z Torunia byli sprawdzani w ciągu sezonu. Byli tacy, co odpadli już po okresie letnim, bo zapomnieli o treningach latem w klubie. Reszta napastników nie potrafi grać poprawnie w tercji obronnej, dlatego nie miała miejsca w składzie U18. Patrzenie przez pryzmat Mistrzostw Polski Juniorów Młodszych jest kompletnie bez sensu. Przecież poziom tych meczów jest na katastrofalnym poziomie. Drużyny są składane z trzech roczników i mają po trzy piątki. Tempo tych spotkań w najmniejszym stopniu nie przypomina meczów na Mistrzostwach Świata U18.
Bramkarz Jakub Ciućka bronił ze słabą skutecznością. Czy nie miał on lepszej konkurencji, bo Maks Kura bronił tylko 40 minut?
– Obaj pierwsi bramkarze na przygotowaniach mieli problemy z kontuzjami. Do tego nie bronili sensownych sparingów, na których mogliby złapać większą pewność siebie. Skuteczność bronienia, jak wiemy, była na niskim poziomie. Osobiście do Kuby nie mam pretensji. Wiem, ile poświęcenia było z jego strony i ile pracy w ostatnich 12 miesiącach wykonał. Rok temu rozmawiałem z nim, że jeśli chce myśleć o bronieniu w kadrze, to musi zrzucić pozbyć się nadwagi. Schudł chyba z 15 kilogramów w tym czasie i kosztowało to go dużo wyrzeczeń. Pewnie, że nie pomógł się utrzymać, ale jak mogę mieć do niego pretensje za błędy, skoro ja sam je popełniłem.
Konkurencji w tym roczniku niestety nie ma. Nominalnie pierwszy bramkarz, czyli Antek Gouvin leczył się ostatnio od dłuższego czasu na białaczkę. Mam nadzieję, że będzie cieszył się zdrowiem i korzystał z życia jak najszybciej.
Dlaczego kadra U18 miała problem z rozegraniem sparingów przed turniejem MŚ. Czy nie było rywali do przetestowania różnych wariantów?
– Tego nie potrafię zrozumieć, natomiast nie ma tu przypadku. Od dawna trąbiłem, że musimy mieć zarezerwowane mecze, że nie można tego zostawiać na ostatnią chwilę. Drużyna musi rozegrać minimum dwa dobre sparingi, bo pierwsze mecze na turniejach w tym sezonie były bardzo nerwowe i słabe w naszym wykonaniu.
Pierwsza kadra miała mecze przed mistrzostwami, kobiety mają pełno spotkań w sezonie. Przecież to jest fundament rozwoju zawodników i rozwoju drużyny. Trzeba grać mecze na dobrym poziomie. Przecież to jest farsa, że kadry U20 i U18 pojechały na mistrzostwa bez wartościowych sparingów. To jest tak, jakbyś robił przygotowanie i remont silnika w motorze żużlowym i pierwsze koło przejechał na nim od razu w Grand Prix.
Jak to jest możliwe, że w sezonie grałem mecz z kadrą Węgier U16. Tego meczu nie chciałem rozegrać, bo nie miał on żadnego sensu. Z kadrą Węgier U17 też nie chciałem grać, a jeśli z nimi byśmy przegrali, to jak zespół ma potem uwierzyć w to, że wygra na mistrzostwach z kadrą U18? Czasami można odnieść wrażenie, że te zgrupowania mają się po prostu odbyć, a efekt sportowy jest gdzieś daleko na szarym końcu.
Słyszeliśmy sporo na ten temat, że na nic nie ma pieniędzy. Na wyjazdy, sędziów i tak dalej.
– Przed Mistrzostwami chciałem po drodze zagrać dwa sparingi w Austrii, dokładnie 20 i 21 kwietnia. Po tych meczach kadra miała być wyselekcjonowana i pięciu zawodników miało odpaść.
Największy problem był jednak taki, że zanim zaczęto szukać sparingpartnera, debatowano o tym, kto będzie musiał przyjechać po tych pięciu graczy, żeby zabrać ich do Polski.
Jak możesz wyselekcjonować zawodników po samych treningach? Przecież na meczach przed mistrzostwami wychodzi czy zawodnik spala się psychicznie i wtedy możesz robić roszady w składzie. Pierwsze symptomy były po meczu treningowym, ale nie mogłem podjąć decyzji, żeby odstawić kogoś po jednym meczu treningowym i zaważyć na całej pracy chłopaka w sezonie.
Czy selekcja była właściwa, czy już po turnieju można powiedzieć, że zostały popełnione błędy w powołaniach?
– Po turnieju mogę śmiało powiedzieć, że błędem było zrezygnowanie z Kuby Łozy, odstawiłbym jednego skrzydłowego. Kuba ma dobre warunki fizyczne i jest środkowym, tego nam brakowało na mistrzostwach. Nie zabrałem go, ponieważ miał spore braki z czytaniem gry na ostatnim turnieju i zgrupowaniu przed mistrzostwami. Myślę jednak, że to była błędna decyzja i przydałby się na tym czempionacie.
Oczywiście wracamy tu znowu do rozegrania meczów kontrolnych, po których masz pole manewru na zmiany. Zobacz, ile meczów rozgrywają teraz kadry z grupy A. Przecież nie robią tego, bo nie mają co innego do roboty, tylko po to, żeby poprawić wszystkie swoje elementy gry.
Przed wami czas rozliczeń. Czy nie obawia się pan, że wynik sportowy może sprawić, że kierownik Wyszkolenia i zarząd PZHL podziękuje panu za współpracę?
– Nie obawiam się w ogóle. Po swoich życiowych doświadczeniach inaczej patrzę na życie. W wieku 28 lat ciężko chorowałem na trzustkę i wątrobę. Nie było do końca wiadomo czy z tego wyjdę, potem miałem obrzęk mózgu z pamiętnego meczu półfinałowego z Podhalem. Będąc na urlopie w Nicei dzięki dwóm zbiegom okoliczności przeżyłem atak terrorystyczny, a miałem być w samym epicentrum.
Wiem, że dawno mogło mnie już nie być na tym świecie i wolę korzystać z każdej chwili, która jest mi dana. Jak mogę się bać zwolnienia? Wynik nie był słaby, ale katastrofalny. Nie mogę sobie tego wybaczyć, że nie potrafiłem lepiej poprowadzić drużyny.
Jacek Płachta potrafił podnieść GKS Katowice po sromotnej porażce w Tychach w trzecim meczu i dzień później wyrównali stan serii. Ja tego na mistrzostwach nie potrafiłem zrobić. Możliwe, że mam jeszcze za słaby warsztat i za mało doświadczenia. Każdy ze swojej pracy powinien być rozliczany, bo nie jest to prywatne podwórko Sokoła. W kadrze powinni pracować najlepsi możliwi trenerzy. Jest sporo młodszych trenerów, którzy chętnie będą czerpać z doświadczenia lepszych i podnosić swój poziom. Nie jest nigdzie powiedziane, że to muszę być ja. Wiem, ile zdrowia i sił mnie kosztował ten sezon. Wiem, że to okazało się nie wystarczające na mistrzostwach. Wiem też, ile zdrowia i pracy zostawiam w SMS Katowice na co dzień i jak młodzi chłopcy podnieśli swój poziom we wielu zachowaniach i nawykach.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
Komentarze
Lista komentarzy
Hokejowy1964
Beznadziejne perspektywy przed młodzieżą...Jak czytam że chłopak co nie ma 18 lat, gra w hokej od kilku lat co najmniej a ma 15 kg nadwagi to ogarnia mnie przerażenie. To świadczy o tym jak dalece niesportowo żyją chłopaki i jak nieprofesjonalnie prowadzą ich w kadrze i klubach.
Paskal79
Co tu napisać katastrofa! Wszystko źle od pzhl do trenera, choć Sokół miał jaja i o tym powiedział że zawalił, Ale jak chłopak 18 letni może mieć jakąkolwiek nadwagę!! No ludzie szkoda słów! Polska myśl szkoleniowa nie istnieje wogole!! Jesteśmy w czarnej dup......e!!!
TyskiWładek
Nie kupuję tłumaczenia że nie ma konkurencji na pozycji bramkarza. Nie ma bo jej trener nie stworzył skoro ponad rok temu było wiadomo kto pojedzie. Mamy tylko jednego bramkarza w roczniku 2004? Zorientowani wiedzą że nie , mało tego wiedzą kto pojedzie w przyszłym roku.
ml3ko
Niech ktoś to w końcu zrozumie że trener w reprezentacji nie jest od uczenia nikogo jazdy na łyżwach. Prawda jest taka że praca w klubach leży. Cieszymy się, że kilka klubów coś szkoli, a później i tak jest weryfikacja tego w MŚ i gdzie jesteśmy teraz doskonale to obrazuje. Dopóki nie znajdą się mądrzy prezesi i zamiast przepłacać i licytować się o 5 najlepszych Polaków nie zainwestują w porządnych trenerów zza granicy tak to będzie dalej wyglądać przez lata.
atreus
Przynajmiej powiedział szczerze i nie zrzuca całej winy na innych, wychodzi brak kasy na porządne sparingi, braki w szkokeniu o których wszyscy mówia ale niestety nikt z tym nic nie robi.. SMS Katowice no cóż nawet sami zawodnicy narzekaja na to co się tam dzieje... Więc co się dziwić, że mistrzostwa wyszły jak wyszły... A jak już spasniemy do najniższej ligi podwórkowej to może ktoś sie zainteresuje w tym kraju zawodnikami z roczników innych niż seniorzy
Bol
Trenerze czyli wynika z tego ze taki Trzebunia czy Zberek i inny Kowalski przetrenowani a może jednak trzeba spojrzeć szerzej i częściej na grę juniorow?Jesli zawodnik popełnia ciagle popełnia te same bledy i ma je wytykane a pomimo to jest powoływany to jednak może uwierzyć ze jednak robi dobrze (?)Kuba Łoza to chyba rocznik 06 on jeszcze będzie miał czas pokazać się w 18tce
OLGIERD
Taktycznie to nas każdy bije bo w polsce uczymy zawodników jeździć do 16 roku życia zamiast ich uczyć grania ( wyjścia z tercji, przewagi, gry w tercji środkowej, preslingu w tercji przeciwnika) ale po co to komu lepiej pół treningu jeździć i mijać słópki bez krążka na kiju, niestety tak to wygląda w Jastrzębiu i większości drużyn młodzieżowych, mam nadzieję że reszta drużyny podtrzymają lepszy poziom szkolen
J_Ruutu
Czyli po prostu "wszystko źle".
No ale na szczęście nie będzie już tej strasznej ligi open, więc większość z tych orłów spokojnie znajdzie za parę lat nieźle płatną robótkę w plh.
Rogal
Zadziwiające jest fakt że pomimo tragicznego poziomu mistrzostw drużyna z janowa która zajęła drugie miejsce nie zdołała wygrać a w tej drużynie znajdowało się najwięcej zawodników kadrowych. Może niekoniecznie to jest błąd zawodników a sztabu szkoleniowego
Bol
Trener z najskromniejszym
doświadczeniem…trzeba było nie obejmować stanowiska.Poza tym czy trenerzy 18 i 20 maja już przedłużone kontrakty?PZHL spieszcie się bo podbierze Wam ich ktoś z zagranicy:-)