Roman Szturc był jednym z bohaterów GKS-u Tychy w ostatnich dwóch meczach z TAURON Re-Plast Unią Oświęcim. Czeski skrzydłowy strzelił w nich trzy gole. – Wszystko jedno, kto te bramki strzela, najważniejszy jest wynik końcowy – przyznał 33-letni napastnik.
HOKEJ.NET: – W półfinałowej rywalizacji z oświęcimianami jest remis 2:2. Udało Wam się otrząsnąć po dwóch porażkach na wyjeździe i odnieść dwa zwycięstwa na własnym lodzie. Wydaje się, że wykonaliście plan…
Roman Szturc, napastnik GKS-u Tychy: – Cały rok trenujemy po to, żeby pokazać dobrą formę w play-offach. Walczymy o tytuł mistrzowski, ale na razie wygraliśmy tylko dwa mecze, a żeby wywalczyć przepustkę do finału potrzebujemy czterech wygranych.
Naprawdę dajemy z siebie wszystko i ciągle staramy się zdobywać bramki. W środę brakowało nam trochę skuteczności, zwłaszcza przez pierwsze dwie tercje. Przegrywaliśmy z Unią 0:2. Choć graliśmy pewnie, to dopiero w trzeciej tercji przełamaliśmy niemoc strzelecką.
W czwartym starciu biało-niebiescy stworzyli sobie wiele okazji, ale kilka razy pomógł Wam Tomáš Fučík, notując znakomite interwencje...
– Wydaje mi się, że nasza gra w obronie nie była najlepsza. Popełniliśmy kilka błędów. W Oświęcimiu musimy zagrać w sposób bardziej zdyscyplinowany. Nie możemy dać Unii pola do popisu w ataku.
Waszym planem na sobotni wieczór jest wyłącznie zwycięstwo?
– Musimy wygrać z Oświęcimiem w sobotę, aby wrócić na nasz lód przy prowadzeniu 3:2 i w uprzywilejowanej pozycji.
Sobota jest jeszcze daleko, teraz musimy się szybko zregenerować i wrócić do treningów. Z pewnością będzie analiza wideo, podczas której dowiemy się, jakie błędy zrobiliśmy w dotychczasowych spotkaniach. Cóż, trzeba będzie ich unikać w sobotę.
A jak ocenisz swoją dyspozycję? Mam wrażenie, że w ostatnim czasie jesteś w lepszej dyspozycji, a Twoje bramki są niezwykle ważne dla całego zespołu.
– Miałem dobry początek sezonu, a potem niestety złapałem trochę kontuzji i urazów. Ciężko było wrócić, ale teraz jestem głodny gry. Ciężko trenuje i jestem dobrze przygotowany do gry. Nie czuję się liderem, bo jestem częścią świetnej drużyny, w której każdy daje z siebie sto procent. Naprawę wszystko jedno, kto te bramki strzela, bo najważniejszy jest wynik końcowy. Na treningach i na meczach jest dobra atmosfera.
A co sądzisz o atmosferze na trybunach?
– Dużo kibiców chodzi tutaj na mecze i muszę przyznać, że robią świetną atmosferę na trybunach. Oby tak dalej!
Rozmawiał: Jakub Klimek
Czytaj także: