Szynal: Sto pięćdziesiąt procent normy

Za hokeistami JKH GKS-u Jastrzębie Champions Hockey League, a przed nimi mecz o Superpuchar Polski. Warto zatem na moment zatrzymać się w tym właśnie momencie sezonu, aby podsumować to, co już za jastrzębianami oraz zapytać "u źródła" o najbliższą przyszłość. Zapraszamy do lektury wywiadu z prezesem JKH GKS-u Jastrzębie Kazimierzem Szynalem, który można uznać za wartościowe uzupełnienie przedsezonowej rozmowy ze sternikiem drużyny mistrzów Polski.
Okazuje się, że nie taka Europa straszna, jak ją malują.
Kazimierz Szynal:– Rzeczywiście. Nasz zespół dobrze poradził sobie w rozgrywkach Hokejowej Ligi Mistrzów, co rzecz jasna bardzo nas cieszy.
Podsumowując występ JKH GKS wśród najlepszych ekip na kontynencie - optymistycznie liczyliśmy na pierwszego gola, punkt i zwycięstwo, a po ich osiągnięciu udało się jeszcze zanotować wygraną na wyjeździe oraz wywalczyć najwięcej punktów w historii polskich występów w CHL. Dwieście procent normy?
– Powiedzmy, że sto pięćdziesiąt procent (śmiech). Niektórzy kibice spoza Jastrzębia nie wierzyli, że nasz klub poradzi sobie w tych rozgrywkach, a tymczasem możemy ocenić debiut jako udany. Mnie osobiście szkoda nieco inauguracyjnego spotkania z HC Bolzano, gdzie prowadziliśmy, a ostatecznie przegraliśmy po rzutach karnych. Gdyby wówczas zwycięstwo pozostało na Jastorze, to mogliśmy do końca liczyć się w rywalizacji o awans do dalszych gier. Niemniej, podkreślę po raz kolejny, że jesteśmy bardzo zadowoleni.
Dodatkowym bonusem jest spory awans polskiego hokeja w kontynentalnym rankingu. JKH GKS Jastrzębie zapunktował nie tylko dla siebie.
– To prawda. Awans w klasyfikacji, o której pan wspomniał, to również nasza zasługa. Dzięki temu za rok mistrz Polski 2021/22 będzie zapewne mógł liczyć na lepsze rozstawienie niż my teraz.
"Beczką miodu" jest wynik osiągnięty przez JKH GKS Jastrzębie, a za "łyżkę dziegciu" można co najwyżej uznać trzecią tercję spotkania w Salzburgu. Czy poza nią widzi pan jeszcze jakieś minusy?
– W zasadzie możemy tu mówić nawet nie o całej tercji, ale najwyżej o pięciu trudniejszych minutach. Poza tym momentem graliśmy z wszystkimi rywalami jak równy z równym. Przypomnę też, iż u siebie prowadziliśmy z Red Bullem i przez długi czas zachowywaliśmy szansę na korzystny rezultat. Odnosząc się stricte do pytania przyznam, że nie odnotowaliśmy jakichś poważniejszych "łyżek dziegciu". W zasadzie możemy jedynie odczuwać niewielkie zmęczenie napiętym terminarzem związanym z sześcioma dodatkowymi spotkaniami. Z drugiej jednak strony - zdobyte doświadczenie może zaprocentować w niedalekiej przyszłości. Niebawem przekonamy się, w jaki sposób pojedynki w Lidze Mistrzów odbiją się na formie naszych zawodników.
Analizując terminarz ekstraligi można wręcz dojść do wniosku, że to "kara" za udział w Champions Hockey League.
Faktem jest, że terminarz jest dla nas nieco "zabójczy", ponieważ do 7 listopada gramy w zasadzie bez przerwy. Nie będziemy jednak narzekać na rzeczywistość. Na razie nie jest najgorzej, więc oby tak dalej.
Niechętni JKH GKS Jastrzębie kibice niektórych innych polskich klubów umniejszają osiągnięcie naszego klubu w Lidze Mistrzów. Podkreślają, że w grupie nie mieliśmy Szwedów czy Szwajcarów, a drużyna z Norwegii to "ogórki". Ciekawe, że po losowaniu mówiono co innego...
– Żaden z uczestników CHL nie należy do kategorii "ogórków". Natomiast jeśli ktoś uważa, że np. Red Bull Salzburg to słaba drużyna, to o hokeju ma blade pojęcie. Nie powinnyśmy przejmować się takimi nielicznymi wypowiedziami. Mamy wielu przyjaciół, którzy dobrze nam życzą i to o pozytywnych opiniach z ich strony warto pamiętać. Nie ukrywam, że cieszą mnie zarówno gratulacje od działaczy większości polskich klubów, jak i z Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. Ponadto otrzymaliśmy wiele ciepłych słów ze strony naszego partnera strategicznego, czyli Jastrzębskiej Spółki Węglowej oraz pozostałych sponsorów. Radujemy się z tego faktu, bo przecież to właśnie dzięki temu wsparciu możemy realizować nasze cele i cieszyć się stabilnością finansową w klubie. Dodam, że na Jastorze gościliśmy też delegację Ligi Mistrzów ze Szwajcarii. Podobało im się na tyle, że... kibicowali naszej drużynie w spotkaniu z Red Bull Salzburg (śmiech).
Powiedział pan, że otrzymał gratulacje ze strony "większości" polskich klubów. A kto zapomniał numeru do Jastrzębia?
– Pozostańmy przy tym, że większość była z nas bardzo zadowolona.
W naszym niedawnym wywiadzie mówił pan o tym, abyśmy "nie pompowali balonika" oczekiwań przed nowym sezonem. Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia...
– Nadal nie mamy zamiaru "pompować balonika", skoro już posługujemy się tym obrazowym porównaniem. Idziemy małymi kroczkami do przodu i staramy się osiągać kolejne cele. Jeśli uda nam się ugrać coś więcej, niż wspomniane już siedem punktów w Lidze Mistrzów, to będziemy bardzo zadowoleni.
Pierwszym takim osiągnięciem może być Superpuchar Polski. Już we wtorek czeka nas wyprawa do Oświęcimia. Miejscowa Unia nie ukrywa wielkich ambicji w tym sezonie.
– Podchodzimy bardzo spokojnie do tego pojedynku. Myślę, że nie jesteśmy faworytem meczu o Superpuchar Polski. Gramy na bardzo ciężkim terenie, a gospodarze rzeczywiście mają spore parcie na sukces. My z kolei nic "nie musimy", a wszystko "możemy". Niemniej, mogę zapewnić, że bardzo pragniemy zwycięstwa.
A propos Unii - drużynę tę ma opuścić Zackary Phillips. Nasi wtorkowi rywale nie są zadowoleni z jego występów. Wśród naszych kibiców pojawiło się pytanie o ewentualny powrót "Phila" na Jastor.
– Przyznam, że dotarły do nas nieoficjalne sygnały sondowania możliwości powrotu Kanadyjczyka do JKH GKS Jastrzębie. Odpowiem jednak wprost, że gdyby chodziło tu o naszego wychowanka lub zawodnika przez wiele lat związanego z Jastrzębiem, to... w przypadku podobnego "zbłądzenia" podjęlibyśmy rozmowy. Jeżeli jednak chodzi o innych hokeistów, którzy w dość niesympatyczny sposób pożegnali się z nami, to nie można liczyć na podobne podejście.
Czyli nie ma tematu "Phillips a Jastrzębie"?
– Wprawdzie mówi się, iż "nigdy nie mów nigdy", jednak powrót tego zawodnika do naszego klubu jest mało prawdopodobny ze względów, o których już rozmawialiśmy.
Rozmawiał: Mariusz Gołąbek, cały wywiad dostępny w serwisie jasnet.pl
Komentarze