Który hokeista zarobił najwięcej pieniędzy w historii NHL? Oto lista hokejowych krezusów wszech czasów, która jednak pokazuje, jak wiele brakuje im pod względem finansowym do gwiazd innych dyscyplin.
Amerykańska firma bukmacherska DraftKings opublikowała listę najlepiej zarabiających hokeistów w historii NHL, opierając się na danych prezentowanych przez serwis Spotrac.
Okazuje się, że najwięcej w historii najlepszej ligi świata zarobił Aleksandr Owieczkin. Rosjanin, związany przez całą swoją karierę w NHL z Washington Capitals, do ubiegłego sezonu zarobił na mocy podpisanych kontraktów dokładnie 161 720 893 dolarów i o prawie 6 milionów wyprzedza drugiego w tym rankingu Sidneya Crosby'ego (155,8 mln).
Te dane dotyczą wyłącznie zarobków wynikających z kontraktów podpisanych przez hokeistów z klubami. Nie są tu wliczane ich inne dochody, np. z reklam.
Owieczkinowi pozostał jeszcze rok obecnego kontraktu z Capitals. W najbliższym sezonie otrzyma kolejne 9 milionów dolarów, a do limitu wynagrodzeń klubu będzie się wliczała kwota 9,5 mln, czyli średnia z 5-letniej umowy, którą podpisał w 2021 roku.
Na 3. miejscu rankingu najlepiej zarabiających hokeistów w historii jest kolejny Rosjanin Jewgienij Małkin. Kolega klubowy Crosby'ego z "Pingwinów" z Pittsburgha zarobił dotąd 146,8 mln. Czwarty jest Słoweniec Anže Kopitar z Los Angeles Kings z kwotą 136,2 mln.
Co ciekawe, cała pierwsza czwórka występowała dotąd w NHL wyłącznie w jednym klubie. A Owieczkin jest w tej grupie graczem z najmniejszą liczbą pucharów Stanleya, bo zdobył to trofeum tylko raz. Crosby i Małkin triumfowali po 3 razy, a Kopitar dwukrotnie.
Najlepiej zarabiającym w historii graczem, który zaliczył więcej zespołów w NHL jest zajmujący 5. pozycję Jaromír Jágr, który grał w 8 klubach i zarobił 135,3 mln. To także najwyżej notowany w rankingu hokeista, który już w NHL nie gra.
Na liście najwyżej znajdują się oczywiście hokeiści grający w NHL w ostatnich latach. Wśród graczy, którzy już oficjalnie zakończyli karierę najwyżej jest 7. Vincent Lecavalier.
Najlepiej zarabiającym bramkarzem w historii jest znajdujący się na 9. miejscu Carey Price, a wśród obrońców najwięcej zarobił Shea Weber, który zajmuje 6. pozycję.
Ten ostatni wciąż ma ważny kontrakt w NHL, choć z powodów zdrowotnych od 4 lat nie gra zawodowo w hokeja i zapewne już nigdy nie zagra. Co więcej, Weber był w NHL oficjalnie graczem 5 klubów, ale występował tylko w 2 - Nashville Predators i Montréal Canadiens.
W ostatnich latach jego kontrakt przeszedł jednak w wyniku wymian przez kluby Arizona Coyotes, Vegas Golden Knights i Chicago Blackhawks, w których Weber nigdy nie występował. To efekt tego, że w 2012 roku podpisał aż 14-letni megakontrakt opiewający na 110 milionów dolarów, który wygaśnie dopiero po najbliższym sezonie. Dziś podpisywanie tak długich umów jest już w NHL zabronione.
Według zestawienia Spotrac w historii NHL do końca zeszłego sezonu 28 hokeistów zarobiło co najmniej 100 milionów dolarów. Listę Top 100 najlepiej zarabiających zamyka obecny obrońca St. Louis Blues Justin Faulk z kwotą 68,02 mln.
Te kwoty, choć robiące wrażenie na zwykłych śmiertelnikach, są jednak drobne w porównaniu z gwiazdami innych sportów. Owieczkin 161,7 mln dolarów zarobił w 20 lat, podczas gdy najlepiej wynagradzany piłkarz świata Cristiano Ronaldo w samym 2024 roku według magazynu "Forbes" na boisku zarobił od arabskiego klubu Al-Nassr 220 milionów dolarów.
W NBA najlepiej zarabia Stephen Curry, który w najbliższym sezonie otrzyma 59,6 mln dolarów, a Słoweniec Luka Dončić przedwczoraj przedłużył kontrakt z Los Angeles Lakers, dzięki któremu w 3 lata zarobi łącznie 165 milionów dolarów, czyli o 3,3 mln więcej niż Owieczkin w całej dotychczasowej karierze w NHL.
O ile NBA może się wydawać dobrym punktem odniesienia dla NHL, to warto jednak pamiętać także, że w obu ligach obowiązują różne przepisy dotyczące wynagrodzeń.
Co prawda obie mają w przepisach limit wynagrodzeń, ale w NHL, podobnie jak w futbolowej NFL, obowiązuje tzw. twardy limit, który zabrania klubom przekraczania ustalonego górnego pułapu pensji dla zawodników.
Tymczasem NBA i baseballowa liga MLB stosują "miękki limit", co oznacza, że klubom wolno przekraczać maksymalną kwotę na wynagrodzenia dla graczy, ale w zamian muszą zapłacić tzw. podatek od luksusu na rzecz ligi i innych drużyn, a przy bardzo dużym przekroczeniu mają ograniczone prawo pozyskiwania zawodników.
I tak jednak pieniądze w NBA są znacznie większe niż w NHL. Limit wynagrodzeń w lidze koszykarskiej wyniesie w przyszłym sezonie 154,647 mln dolarów, podczas gdy w hokejowej 95,5 mln.
Czytaj także: