– Jak na pierwszy mecz, nie było źle. Jestem zadowolony z formy chłopaków – powiedział Andrej Husau, szkoleniowiec GKS-u Tychy, po sparingowym zwycięstwie z Unią Oświęcim 6:0.
Po pierwszej tercji tyszanie prowadzili 1:0 po trafieniu Patryka Koguta, z kolei na początku drugiej odsłonie prowadzenie podwyższył Peter Novajovský. Słowacki defensor znakomicie zamknął akcję Michaela Cichego i Alexa Szczechury. Z kolei w trzeciej odsłonie GKS Tychy dał pokaz niezwykle skutecznej gry i czterokrotnie znalazł sposób na Michala Fikrta.
– W sumie mieliśmy przewagę przez cały mecz. Wyglądaliśmy od rywali lepiej pod względem fizycznym i motorycznym. Stworzyliśmy sobie więcej okazji strzeleckich, częściej byliśmy w posiadaniu krążka, ale oczywiście jest kilka elementów do poprawki. Jednym z nich jest oczywiście gra w przewagach – przyznał białoruski szkoleniowiec.
Warto też wspomnieć, że z dobrej strony zaprezentował się 20-letni bramkarz Kamil Lewartowski, który w sytuacji sam na sam z Janem Danečkiem. Na dodatek miał też sporo szczęścia, bo po uderzeniach Petera Tabačka i Dariusza Wanata uratował go słupek.
– Jeżeli bramkarz gra na „zero”, to ja nie mam nic więcej do dodania na ten temat – zaznaczył Andrej Husau.
W składzie mistrzów Polski zabrakło Johna Murraya, Remigiusza Gazdy, Andrija Michnowa, Kamila Kalinowskiego i Gleba Klimienki.
– Zabrakło prawie całego ataku. Nie grali Michnow i Klimienko. Na szczęście ten drugi ląduje w środę o 6:10 na lotnisku w Krakowie i chyba w końcu się doczekamy. Kiedy wróci reszta? Na razie nie wypowiem się na ten temat – wyjaśnił.
W najbliższy czwartek tyszanie rozegrają kolejny sparing. Tym razem zmierzą się z Unią na jej terenie. Początek tego starcia o godzinie 17:00.
Czytaj także: