Tyszanie wygrywają po raz dziewiąty z rzędu. Dzielna postawa jastrzębian (WIDEO)
GKS Tychy pokonał u siebie drużynę JKH GKS Jastrzębie 4:1. Gospodarze mieli do dyspozycji dzisiaj tylko trzy piątki, ponieważ część drużyny leczy swoje urazy. Duże uznanie budzi gra młodych zawodników Jastrzębia, którzy do końca grali z ambicją i pomimo wyniku wykazali się dzielnością.
– Był to ciężki mecz, jak każdy w silniejszej grupie. Po bramce kontaktowej dla Jastrzębia zrobiło się nerwowo, ale w trzeciej tercji zdobyliśmy dwie bramki i kontrolowaliśmy wynik do końca. Nie czułem żadnych sentymentów do byłej drużyny. Był to dla mnie mecz jak każdy inny – powiedział Mateusz Bryk, defensor GKS Tychy, który pierwsze hokejowe kroki stawiał w Jastrzębiu.
Tyszanie od pierwszych minut rzucili się do ataku, spychając rywali do defensywy. Przez większość czasu było to bicie głową w mur, gdyż obrona jastrzębian i David Zabolotny dobrze się spisywali.
Worek z bramkami rozwiązał Bartłomiej Pociecha, który znalazł się sam przed bramkarzem gości i niczym rasowy napastnik umieścił krążek w długim rogu bramki gości. Trzy minuty później Miroslav Zat'ko zauważył, że jastrzębski bramkarz jest zasłonięty, oddał strzał pod samą poprzeczkę bramki, a golkiper gości był bez szans. W 10. minucie gry faulowany przez jednego z obrońców Jastrzębia został Jakub Witecki. Sędzia bez chwili wahania wskazał na rzut karny, lecz napastnik GKS-u nie zdołał umieścić krążka w siatce Davida Zabolotnego.
W drugiej tercji ponownie stroną dominująca byli gospodarze. Jednakże z tej dominacji wynikało niewiele, gdyż nie potrafili wykończyć akcji i strzelić gola drużynie gości. Szansę na podwyższenie wyniku mieli Miroslav Zat'ko, Witecki, Górny czy Vitek jednak żaden z nich nie potrafił pokonać Davida Zabolotnego.
„Niewykorzystane okazje lubią się mścić" i to sportowe porzekadło znalazło odzwierciedlenie także i w tym meczu. Mianowicie po dobrze wyprowadzonej kontrze przez drużynę z Jastrzębia, Patryk Pelarczyk z bliska pokonał Kamila Kosowskiego. Po tej bramce tyszanie ponownie mieli kilka dogodnych sytuacji. Doskonałą sytuację miał Michał Woźnica, który z pierwszego krążka uderzył wprost w głowę bramkarza. Jeszcze lepszą sytuacje miał Kamil Górny, ten otrzymał podanie wzdłuż bramki i mając przed sobą pustą bramkę, trafił tylko w boczną siatkę.
W trzeciej odsłonie meczu obraz gry nie zmienił się. Tyszanie atakowali, a jastrzębianie dzielnie się bronili. Okres strzeleckiej posuchy trójkolorowych przerwał Filip Komorski, pokonując Davida Zabolotnego z dwóch metrów. W 52. minucie prowadzenie tyszan powiększył Jarosław Rzeszutko, który w zamieszaniu podbramkowym zdołał wepchnąć krążek do siatki. Minutę później doskonałą sytuację miał Kamil Świerski, lecz w sytuacji 2 na 1 uderzył obok bramki.
Mecz skończył się wynikiem 4:1, a dla Josefa Vitka to zwycięstwo było najlepszym prezentem, gdyż dziś obchodził swoje 36. urodziny.
Powiedzieli po meczu:
Robert Kalaber, trener JKH GKS Jastrzębie: - Od początku było wiadomo że Tychy to mocna drużyna. W pierwszej tercji graliśmy dobrze, lecz straciliśmy dwie bramki. W drugiej strzeliliśmy kontaktowego gola. Mieliśmy kilka dogodnych okazji na remis, jednak się nie udało. Chciałbym zaznaczyć, że od sędziów wymaga się tego samego czego od zawodników, czyli gry do końca. Nie może być tak, że sędzia przy wyniku 4:1 odpuszcza kary. Powinno się sędziować na równym poziomie przez 60 minut. Niezależnie od wyniku.
Krzysztof Majkowski, asystent trenera, GKS Tychy: - W pierwszej tercji wydawało się, że będzie łatwo, ale drużyna Jastrzębia dobrze grała z kontry. Przez jeden taki kontratak straciliśmy bramkę i musieliśmy uważać, żeby nie zostać skarconym po raz kolejny. To nam się udało, ponieważ w trzeciej tercji zdobyliśmy dwie bramki i kontrolowaliśmy wynik do końca.
GKS Tychy - JKH GKS Jastrzębie 4:1 (2:0, 0:1, 2:0)
1:0 - Bartłomiej Pociecha - Remigiusz Gazda, Jarosław Rzeszutko (04:35),
2:0 - Miroslav Zat'ko - Michał Woźnica (07:02),
2:1 - Patryk Pelarczyk - Tomasz Kulas, Tomas Kominek (24:44),
3:1 - Filip Komorski - Josef Vitek (42:42),
4:1 - Jarosław Rzeszutko - Adam Bagiński, Mateusz Bryk (51:45),
Sędziowali: Maciej Pachucki (główny) - Patryk Kasprzyk, Paweł Kosidło (liniowi).
Strzały: 44-27.
Minuty karne: 4-10.
Widzów: 1100.
GKS Tychy: Kosowski - Kuboš, Górny (2); Jeziorski, Komorski, Vitek - Zat'ko (2), Kotlorz; Bepierszcz, Semorád, Woźnica - Pociecha, Gazda; Witecki, Rzeszutko, Bagiński oraz Bryk
JKH GKS Jastrzębie: Zabolotny - Charvát, Michałowski; Laszkiewicz, Paś, Świerski - Kubeš (2), Balcerek; Pelarczyk (2), Kulas (2), Kominek - Bigos (2), Gimiński; Jarosz, Wróbel, Matusik – Chorążyczewski (2); Ł. Nalewajka, Kącki, R. Nalewajka.
Komentarze