Ważny spokój i cierpliwość
Hokeiści Ciarko STS-u Sanok przegrali pierwsze w tym sezonie ligowe spotkanie. Ekipa z Podkarpacia uległa GKS-owi Tychy 0:2, choć miała wiele okazji do zdobycia gola. Szwankowała skuteczność.
– Nasza formacja miała dobre okazje. Jutro chcemy zdobyć pierwsze punkty - mówi Aleksi Hämäläinen, napastnik sanoczan. – Jeszcze nasze nogi nie działały zbyt dobrze, ale to dopiero początek sezonu.
Sanoczanie na bramkę przeciwnika oddali tyle samo strzałów co hokeiści GKS Tychy, czyli 25. Jednak to przeciwnik dwukrotnie pokonał Patrika Spěšný’ego. W 4. minucie uderzenie Artioma Smirnowa do bramki przekierował Jean Dupuy, czym kompletnie zaskoczył czeskiego golkipera. W drugiej tercji sędzia nie dopatrzył się faulu na Bogusławie Rąpale, a chwilę później Szymon Marzec skrzętnie to wykorzystał.
– Czasami są lepsze mecze, a czasami po prostu gów*****. To normalne w sporcie zespołowym. Graliśmy dobrze w meczach towarzyskich i trenowaliśmy ciężko. Myślę, więc że nie ma powodów do paniki. Sezon jest bowiem długi – podkreśla natomiast Toni Henttonen.
– Najważniejsze, że tworzyliśmy sytuacje pod bramką. Okazji nie brakowało, bo były strzały czy w ostatnim momencie przeciwnik przeciął podanie. Na pewno jutro zdobędziemy pierwszego gola w sezonie – dodał Henttonen.
Szkoleniowiec sanoczan podkreśla, że drużyna walczyła do ostatnich sekund, a w ostatnich dwóch minutach zamknęła rywala w ich tercji grając bez bramkarza 6 na 5. Nie zdołała jednak zdobyć upragnionej bramki.
– Nie zabrakło ducha walki, bo walczyliśmy do ostatniej sekundy. Chcieliśmy bardzo, ale może za bardzo? Trudno powiedzieć. Wydaje mi, że pierwszy mecz u nas, nowa drużyna, dużo kibiców i ta pierwsza bramka spowodowała trochę nerwowości. Z czasem „rośliśmy”, ale po prostu nie strzeliliśmy bramki. Poczekajmy spokojnie, wszyscy bądźmy cierpliwi, bo cały czas pracujemy z zespołem – podsumował trener Marek Ziętara.
Komentarze