GKS Tychy już dziś może sięgnąć po trzeci w historii tytuł mistrzowski. Jest jednak jeden warunek – trójkolorowi muszą pokonać na własnym lodzie Tauron KH GKS Katowice. A postawienie kropki nad „i” jest zawsze najtrudniejsze.
Pewne jest to, że czeka nas twardy i zacięty mecz. Jedyną niewiadomą jest tylko to, w jakim składzie do tego starcia przystąpią tyszanie. Sztab szkoleniowy trójkolorowych często decyduje się na korekty w ustawieniu i zapewne tym razem nie będzie inaczej. Tym bardziej, że gotowość do gry zgłosił Adam Bagiński. Doświadczony napastnik w pierwszym meczu finału rozciął dłoń, ale rana goi się coraz lepiej.
Tyscy kibice są gotowi są na hokejowe święto, które zwieńczyć ma wspaniała mistrzowska feta. Zawodnicy starają się studzić te nastroje, zgodnie podkreślając, że w play-offach nie ma nic za darmo.
– To jest po prostu wojna, w której gra się do czterech zwycięstw – powiedział Jarosław Rzeszutko, środkowy drugiej formacji.
I dodał: – Musimy zagrać odpowiedzialnie z przodu i z tyłu. Być jednością na lodzie i przede wszystkim nie faulować. Każdy z nas po ostatnim meczu jest zły, dlatego chcemy wrócić na własną taflę z mocnym postanowieniem poprawy. Czas wyciągnąć wnioski.
Trzy mecze do końca
Jeśli chodzi o katowiczan, to wyglądają oni na wyraźnie podbudowanych. Po niedzielnym starciu, które GieKSa przegrała 3:4, mogło się wydawać, że powtórzy się historia sprzed piętnastu lat. Wówczas ekipa z alei Korfantego awansowała do finału, ale przegrała całą rywalizację w stosunku 0:4.
Tymczasem podopieczni Toma Coolena wspięli się na wyżyny swoich umiejętności i pokonali tyszan 5:2. Po pierwszej tercji prowadzili dwiema bramkami, a po 32 minutach na tablicy świetlnej widniał wynik 4:0.
– Czterobramkowa zaliczka nieco nas uśpiła, bo przed zakończeniem drugiej odsłony straciliśmy bramkę. A tyszanie złapali po niej wiatr w żagle. W trzeciej tercji wykorzystali grę w przewadze i zrobiło się nerwowo. W porę opanowaliśmy sytuację i sięgnęliśmy po zwycięstwo – ocenił Tomasz Malasiński, kapitan GieKSy, który przed kolejnym starciem emanuje pewnością siebie.
– Zostały nam jeszcze trzy mecze do wygrania. Droga jest trudna i daleka, ale myślę, że da się ją pokonać – podkreślił.
Jeśli katowiczanie chcą pokusić się o korzystny wynik, to muszą zagrać bezbłędnie w defensywie i nie stracić gola w pierwszej odsłonie. Taki prosty wniosek można wysnuć wówczas, gdy przyjrzymy się poczynaniom GieKSy w fazie play-off.
Czytaj także: