O sezonie zasadniczym, dobrej dyspozycji tyszan i katowiczan oraz o problemach Comarch Cracovii rozmawiamy ze Sławomirem Wielochem, byłym reprezentantem Polski (87 meczów i 20 goli) i strzelcem 340 bramek w polskiej lidze.
HOKEJ.NET: GKS Tychy został zwycięzcą sezonu zasadniczego i do fazy play-off przystąpi z pierwszego miejsca. To dla Pana zaskoczenie?
Sławomir Wieloch, były reprezentant Polski: – Szczerze?
Tylko w ten sposób.
– To nie. Rok temu też byli na pierwszym miejscu po sezonie zasadniczym, ale w finale play-off, po znakomitym siedmiomeczowym boju musieli uznać wyższość Comarch Cracovii. Działacze zdecydowali się postawić na wschodnią szkołę i na razie przynosi ona dobre efekty.
W mojej opinii tyszanie są zespołem najbardziej dojrzałym. Dobrze grają w destrukcji, są skuteczni w ataku i co najważniejsze mają szeroką ławkę. Na dodatek w ostatniej chwili wzmocnili swój skład, kontraktując dwóch zawodników ze wschodu, Fina i rosłego Czecha. Wydaje się, że ta drużyna jest bardzo dobrze zbilansowana.
Niespodzianką może być drugie miejsce Tauronu KH GKS-u Katowice i dopiero trzecia lokata Comarch Cracovii.
– Czekałem z niecierpliwością na to, kiedy katowiczanie się rozpędzą. Wiemy, że zespół został zbudowany za pięć dwunasta, a niektórzy zawodnicy indywidualnie przygotowali się do sezonu. Ostatnie mecze pokazały, że podopieczni Toma Coolena weszli na właściwie tory i będą niezwykle groźni w fazie play-off.
Nie da się ukryć, że sporo zyskali, sprowadzając kanadyjskiego bramkarza. Shane Owen jest prawdziwą podporą zespołu i ma znakomity refleks. Broni efektownie i co najważniejsze efektywnie. Poza tym katowiczanie mają też dobrego drugiego golkipera. Kamil Kosowski pełnił już taką rolę w Tychach i dobrze się w niej odnajdywał. Jestem przekonany, że zdrowa rywalizacja na pewno pomoże mu się odbudować, bo w Katowicach wiele osób oczekiwało od niego znacznie więcej.
Skoro rozmawiamy o katowiczanach, to od razu musimy powiedzieć, że starają się grać po kanadyjsku. Intensywny forechecking, strzały z każdej pozycji, sporo pracy na bramkarzu i świetne przewagi.
– Czytałem u Was na portalu, że wykorzystują jedną na cztery przewagi. To bardzo dobry wynik. Zresztą, jak strzelasz z każdej pozycji, to zawsze coś wpadnie. Moi dawni trenerzy mówili, że średnio co dziesiąty strzał powinien lądować w sieci. Jeśli dołożymy do tego wspomnianą pracę na bramkarzu, to można ten wynik mocno wyśrubować. Rozgrywanie krążka w przewagach po okręgu odchodzi do lamusa, jest już nieefektywne, ale hokej mocno ewoluuje.
Trzeba jednak przyznać, że GieKSa ma też znakomitych strzelców. Mam tu na myśli Słowaka Andreja Themára i reprezentanta Polski Tomasza Malasińskiego. Pierwszy z nich zdobył 31 goli, a drugi ma ich na swoim koncie o sześc mniej.
– Transfer Themára, to strzał w dziesiątkę. Dawno nie widziałem w polskiej ekstralidze zawodnika, który miałby tak silny i tak dokładny strzał z nadgarstka. Potrafi przymierzyć z każdej pozycji i uczynić to w sposób niesygnalizowany. Ostatnio w Polsce sporo mówiło się o tym, że polskie kluby powinny rezygnować ze ściągania zawodników z Czech i ze Słowacji. Jeśli będą oni takiej klasy, jak Themár, to jestem przekonany, że te głosy będą coraz cichsze.
Z kolei po Tomku Malasińskim spodziewałem się takiego dorobku. Zresztą to właśnie on zdobywał wiele bramek dla reprezentacji Polski w ostatnich mistrzostwach świata. Potrafi on przeprowadzić indywidualną akcję, jak i dobrze odnaleźć się pod bramką. Trzeba jednak przyznać, że w GieKSie jest kilku dobrych rozgrywających, a wśród nich Jesse Rohtla i Patryk Wronka. Potrafią znakomicie dograć.
Nie da się ukryć, że dużo więcej spodziewaliśmy się po Comarch Cracovii. Zapytam wprost: nastąpiło pewne wypalenie czy jak mówią inni skończył się mit Rudolfa Roháčka?
– Cracovia w ostatnich dwóch sezonach nie przegrała tylu spotkań ze słabszymi kadrowo zespołami. To na pewno powód do zastanowienia. Zresztą już po przegranej w Pucharze Polski zanosiło się na zmiany. Coś się wypaliło i trzeba było poszukać nowych rozwiązań.
I dlatego „Pasy” pozbyły się Petera Novajovský'ego, czyli jednego z najlepszych defensorów występujących w PHL?
– Byłem zdziwiony tym rozwiązaniem. Peter jeszcze niedawno był drugim najlepiej punktującym defensorem Polskiej Hokej Ligi. Więcej "oczek" zgromadził od niego tylko Bartłomiej Pociecha, ale on rozegrał bodaj pięć spotkań więcej. Jestem w stanie zrozumieć rozwiązanie kontraktu z Lukášem Zíbem, który miał już swoje lata i brakowało mu dynamiki. Często zdarzało się tak, że nie potrafił nadążyć za szybszym rywalem. Był za to niezwykle przydatny podczas gier w przewadze. Miał prawdziwą armatę w rękach.
Niektórzy nasi informatorzy twierdzą, że odejście Petera Novajovský'ego miało podwójne dno.
– Spekulacje zawsze będą się pojawiać, ale prawdy na ten temat raczej nie poznamy. Chyba, że któraś ze stron szerzej wypowie się na ten temat.
Żeby zamknąć temat Cracovii, to skupmy się na jej ostatnich transferach. Działacze z Siedleckiego pozyskali defensorów, którzy mają raczej zapewnić spokój pod własną bramką, czyli Ņikitę Koļesņikovsa i Petra Chaloupkę. Postanowili wzmocnić też środek ataku i zakontraktować Pawieła Worobjowa.
– Ba, trzymali nazwiska tych zawodników do ostatniej chwili. Niemniej trzeba pamiętać o tym, że transfery na ostatnią chwilę zawsze są obarczone sporym ryzykiem. Jak będzie w tym wypadku? Zobaczymy.
Ale na miejscu Cracovii skupiłbym się teraz na gruntownym przygotowaniu do fazy play-off. W zeszłym roku też ustępowali tyszanom w sezonie zasadniczym. Ba, w finałowej rywalizacji przegrywali już 1:3. Mimo to złote medale zawisły na ich szyjach.
Krakowianie potrafią grać w meczach o stawkę i pokazała to nie raz. W fazie play-off nie ma mowy o przypadku, tu na wszystko trzeba solidnie zapracować. Odnieść cztery zwycięstwa, to naprawdę spora sztuka.
Poza tym właściciel Cracovii, Janusz Filipiak, już nie raz pokazał, że potrafi znakomicie zmotywować swój zespół. W ostatnich latach przynosiło to efekty.
W Polskiej Hokej Lidze coraz mniej niewiadomych. Prawdopodobnie do samego końca toczyć się będą batalię o czwarte miejsce pomiędzy TatrySki Podhalem Nowy Targ a JKH GKS-em Jastrzębie i o szóstą lokatę między Unią Oświęcim a PGE Orlikiem Opole.
– Będzie bardzo ciekawie. Bardzo mi się podoba, że będziemy też świadkami korespondencyjnych pojedynków. Atut własnego lodu w fazie play-off może okazać się kluczowy, ale wcale nie musi. Pamiętam rywalizację play-off Unii z Cracovią. Szkoleniowcem Unii był wówczas Słowak Peter Mikula, który wygrał z zespołem trzy spotkana na wyjeździe i dzięki nim awansował do półfinału play-off. Przyznam szczerzę, że już ostrzę sobie zęby na dzisiejszy mecz Unii z GKS-em Tychy. Jestem ciekawy, jak biało-niebiescy zaprezentują się na tle obecnego lidera. Będzie to kolejny ważny mecz dla Jiříego Šejby, który jeszcze w poprzednim sezonie pracował w Tychach.
Rozmawiał Radosław Kozłowski
Wkrótce druga część wywiadu ze Sławomirem Wielochem.
Czytaj także: