Kamil Wróbel po pięciu latach spędzonych w ekipie JKH GKS-u Jastrzębie przeniósł się do GKS-u Tychy. – Potrzebowałem nowego wyzwania. GKS to bardzo mocna drużyna, która co roku walczy o najwyższe cele – zaznaczył 24-letni napastnik.
Wróbel ma za sobą niezwykle udany sezon, choć rozpoczął się on dla niego od poważnej kontuzji. W meczu sparingowym z KH Energą Toruń, który odbył się 26 sierpnia, upadający Jegor Szkodienko zahaczył ostrzem łyżwy o twarz Kamila. Lekarze założyli polskiemu zawodnikowi aż 21 szwów.
– Wróciłem silniejszy. Szybko doszedłem do siebie i myślę, że w gruncie rzeczy był to mój najlepszy sezon. Psychicznie dość szybko się pozbierałem – wyjaśnił skrzydłowy.
Później było już znacznie lepiej. Wychowanek JKH ze swoim macierzystym klubem sięgnął po potrójną koronę i wykazał się najlepszym punktowym dorobkiem w dotychczasowej karierze. W 41 meczach zdobył 25 punktów za 9 bramek i 16 asyst. Był jednym z odkryć fazy play-off i zawodnikiem, który potrafił się odnaleźć w każdej formacji.
– Jestem uniwersalnym zawodnikiem i poprzedni sezon dał mi to dużo w tej kwestii. Potrafię dołączyć do każdego ataku i pomóc w drużynie – zaznaczył Kamil Wróbel, który przed podpisaniem kontraktu nie rozmawiał ani z Kamilem Górnym, ani z Mateuszem Brykiem. Obaj obrońcy w przeszłości z powodzeniem reprezentowali barwy GKS-u.
– Nie kontaktowałem z nimi. Już wcześniej słyszałem od nich, że jest to bardzo profesjonalna drużyna. Wszystko jest ułożone tak, jak ma być. Chłopaki chwalili drużynę z Tychów – dodał.
W przeszłości Kamil Wróbel grał też w młodzieżowych drużynach AZ-etu Hawierzów i HC Vítkovice.
– Kiedyś jako JKH GKS Jastrzębie graliśmy w Czechach. Pokazałem tam się z dobrej strony i zostałem tam zauważony. Różnice w przygotowaniach do sezonu były w szczegółach. Wyglądały dość podobnie jak w Polsce – wyjaśnił nowy nabytek GKS-u Tychy.
Zapytany o cele na najbliższy sezon, odpowiedział: – Zdobycie kolejnego mistrza Polski i w zasadzie wszystkiego, po co można sięgnąć.
Czytaj także: