Jaromír Jágr wciąż to ma. 47-letni legendarny weteran znacząco przybliżył swoją drużynę do czeskiej extraligi strzelając dziś dwa gole, w tym zwycięskiego po fenomenalnym rajdzie jak za dawnych lat.
"Kritikům spadla brada!" - napisał czeski portal hokej.cz, co właściwie nie wymaga tłumaczenia. Polakom opadają szczęki, a Czechom brody, ale to wszystko ten sam wyraz zachwytu. Na przykład po takiej akcji, jaką Jaromír Jágr rozstrzygnął dziś o zwycięstwie drużyny Rytíři Kladno nad Piráti Chomutov w grupie barażowej walczącej o dwa miejsca w Tipsport extralidze na przyszły sezon.
W 49. minucie przejął krążek w tercji obronnej swojego zespołu i ruszył na przebój jak za starych, dobrych czasów. Wjechał między dwóch obrońców rywali Rolanda Knota i byłego kolegę klubowego z Kladna Davida Šticha, zostawił ich za sobą, położył na lodzie znanego z występów w NHL bramkarza Justina Petersa i trafił do siatki, dając swojej drużynie prowadzenie 2:1.
Fantastyczny rajd Jaromíra Jágra
A później wynik na 3:1 ustalił Jakub Strnad, więc to cudowny gol Jágra okazał się być zwycięskim. W całym meczu dwukrotnie wpisał się on na listę strzelców, bo wcześniej otworzył wynik golem z 5. minuty.
- Starałem się przypomnieć kilku ludziom, jak grałem 20 lat temu. Takie małe wspomnienie dla moich krytyków - powiedział z uśmiechem po meczu. Po 7 spotkaniach grupy barażowej walczącej o miejsce w czeskiej ekstraklasie 47-letni Jágr jest z 4 golami współliderem klasyfikacji strzelców. Co więcej, w tym wieku wciąż ma zdrowie, by grać w pierwszym ataku. Dziś spędził na lodzie 18 minut i 37 sekund. A najdłużej ze wszystkich graczy w grupie awans/spadek na tafli przebywa jego partner z pierwszej formacji, inny wybitny weteran, 36-letni Tomáš Plekanec. On w każdym meczu jest na lodzie przez ponad 23 minuty, dłużej nawet od wszystkich obrońców.
- Nie jesteśmy bogatym klubem, więc u nas każdy człowiek musi wykonywać więcej pracy. Nie chodzi tylko o mnie, bo wszyscy staramy się wprowadzić znów Kladno do extraligi - powiedział dziś Jágr. Trener Jindřich Lidický dodał: - "Jarda" pokazał, że ciągle wiele w hokeju potrafi. Jego rola w drużynie jest nieoceniona. Wziął końcówkę na siebie, stworzył dwie szanse, w końcu sam rozerwał ich obronę.
Byłaby to piękna, romantyczna historia, gdyby Jágr i Plekanec po tylu latach gry w hokeja przywrócili swojemu macierzystemu klubowi miejsce w czeskiej ekstraklasie. I jest to coraz bardziej prawdopodobne. "Rycerze" z Kladna w sezonie zasadniczym Chance Ligi, czyli drugiej klasy rozgrywkowej, zajęli czwarte miejsce, później w play-offach wyeliminowali ZUBR-a Przerów oraz Duklę Igława i awansowali do czterodrużynowej grupy barażowej razem z Motorem Czeskie Budziejowice oraz dwiema najsłabszymi drużynami z ekstraklasy - Dynamem Pardubice oraz "Piratami" z Chomutova.
Po rozegraniu 7 z 12 meczów drużyna z Kladna ma na koncie 15 punktów i jest w tabeli druga za Dynamem. Trzecich dzisiejszych rywali wyprzedza już o 8 "oczek", a miejsca w ekstraklasie zdobędą dwie najlepsze drużyny z grupy. Sam Jágr na razie tonuje nastroje. - Nic jeszcze nie jest pewne. Skoro wygraliśmy już pięć meczów, to równie dobrze możemy jeszcze pięć przegrać - mówi. - Przed każdym meczem mówię, że ten może być decydujący, ale później przychodzi kolejny, który jest jeszcze ważniejszy. Niczego jeszcze nie zrobiliśmy i ciągle wszystko się może zdarzyć.
Czytaj także: