Zaczęli od zwycięstwa (WIDEO)

Hokeiści JKH GKS-u Jastrzębie udanie zainaugurowali sezon 2017/2018. Ekipa prowadzona przez Roberta Kalabera pokonała na własnym lodzie Unię Oświęcim 4:2.
W składzie jastrzębian na inauguracyjny mecz z oświęcimianami zabrakło tylko jednego zawodnika. Jakub Gimiński musiał odpokutować karę meczu nałożoną jeszcze w ostatnim spotkaniu poprzedniego sezonu. W jego miejsce trener Robert Kalaber wystawił Patryka Matusika, a młody zawodnik pokazał się z naprawdę niezłej strony.
Większy ból głowy miał trener biało-niebieskich Josef Doboš. Tuż przed inauguracją sezonu z drużyny odeszli bracia Martin i Ondřej Kasperlikowie, co przełożyło się na to, że rozpadł się cały atak oświęcimian. Na dodatek urazu na czas nie wyleczył słowacki defensor Peter Bezuška, a ze względów formalnych nie mógł wystąpić Lukáš Říha (niejasności z jego poprzednim pracodawcą).
Szybkie dwa ciosy
Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy po czterech minutach prowadzili już 2:0. Wynik spotkania otworzył Patryk Matusik, który sfinalizował piękną akcję Kamila Wróbla. 26 sekund później sytuację sam na sam z Michalem Fikrtem wygrał Dominik Jarosz i na trybunach Jastoru wybuchła ogromna radość.
Josef Doboš od razu zareagował i poprosił o trzydziestosekundową przerwę na żądanie. Rozmowa z zawodnikami przyniosła efekt, bo chwilę później oświęcimianie zdobyli kontaktowego gola. Krążek po niedokładnym podaniu jastrzębskiego defensora błyskawicznie przejął Jan Daneček, a następnie dodał do Wojciecha Wojtarowicza. Doświadczony skrzydłowy popisał się mocnym strzałem i nie dał Tomášowi Fučíkowi żadnych szans na skuteczną interwencję.
Przewagi do poprawy
Ale w drugiej części gospodarze odzyskali dwubramkową zaliczkę, wykorzystując grę w liczebnej przewadze. Zasłużone gratulacje od swoich kolegów odebrał Tomasz Kulas.
Oświęcimianie w tym elemencie hokejowego rzemiosła radzili sobie bardzo słabo. Rozgrywali gumę zbyt wolno, brakowało też efektywnej pracy na bramkarzu rywali. Losy spotkania mogły odmienić się, gdy karę większą i w konsekwencji karę meczu zarobił Ivan Jankovič. Ale jastrzębianie dobrze się bronili, a na dodatek mieli solidne oparcie w osobie swojego golkipera.
Hokeiści z Oświęcimia okres gry w przewadze wykorzystali dopiero w 52. minucie, gdy na ławce kar przebywał Vladimír Lukáčik. Krążek pod poprzeczkę posłał Sebastian Kowalówka i zrobiło się bardzo nerwowo.
Podopieczni Roberta Kalabera zachowali zimną krew i utrzymali korzystny rezultat. Na niespełna minutę przed końcową syreną postawili pieczęć na zwycięstwie. Na listę strzelców wpisał się Radosław Nalewajka, który trafienie poprzedził efektownym piruetem.
JKH GKS Jastrzębie – Unia Oświęcim 4:2 (2:1, 1:0, 1:1)
1:0 - Patryk Matusik - Kamil Wróbel (3:24),
2:0 - Dominik Jarosz - Tobiasz Bigos, Kamil Świerski (3:50),
2:1 - Wojciech Wojtarowicz - Jan Daneček (6:05),
3:1 - Tomasz Kulas - Łukasz Nalewajka, Vladimír Lukáčik (24:40, 5/4),
3:2 - Sebastian Kowalówka - Jakub Šaur, Jan Daneček (51:07, 5/4),
4:2 - Radosław Nalewajka - Leszek Laszkiewicz, Tomáš Komínek (59:15).
Sędziowali: Paweł Meszyński (główny) – Paweł Kosidło, Wiktor Zień (liniowi).
Minuty karne: 39 (w tym kara meczu dla Ivana Jankoviča) – 10.
Strzały: 36-38.
Widzów: ok. 700.
JKH: Fučík – Kubeš, Jankovič (29); Ł. Nalewajka, Laszkiewicz, Vozdecký (2) – Lukáčik (4), Homer; Komínek, Kulas, R. Nalewajka – Matusik, Bigos (2); Jarosz, Wróbel, Pelaczyk – Balcerek, Michałowski; Bryk, Paś, Świerski.
Trener: Robert Kalaber.
Unia: Fikrt – A. Kowalówka, Vosatko; Wojtarowicz, Daneček (4). S. Kowalówka – Gabryś, Iwaniak; Piotrowicz, Haas (2), Tabaček (4) – Gębczyk, Šaur; Malicki, Paszek, Wanat oraz Krzak i Lacheta.
Trener: Josef Doboš.
Komentarze