Przed nami ćwierćfinały play-off. O tych starciach porozmawialiśmy z Krzysztofem Zapałą, byłym zawodnikiem polskich klubów i reprezentacji Polski, a obecnie ekspertem Polsatu Sport.
Johan Lundgren wygrał dwie najważniejsze klasyfikacje. Jednak koroną króla strzelców musiał podzielić się z Patrykiem Krężołkiem. Niewielu ekspertów stawiało na Szweda... Którzy zawodnicy - według Ciebie - zasłużyli jeszcze na kilka ciepłych słów?
Krzysztof Zapała: – To prawda. Na pewno zawodnikami godnymi uwagi z mniejszą ilością punktów są oczywiście Grzegorz Pasiut, Henry Karjalainen, Rasmus Heljanko, Bartosz Fraszko czy Szymon Kiełbicki, który w drugim sezonie robi dobre liczby.
Sporo mówi się o tym, że klasowy bramkarz to 50 procent zespołu, a może nawet więcej. Którzy z bramkarzy zrobili na Tobie dobre wrażenie i dlaczego?
– Ciężko powiedzieć coś o bramkarzach, raczej te negatywne rzeczy. Na pewno Cracovia miała z tym tematem spory prolem. Liderzy w tabeli to zarazem drużyny z najmniejszą liczbą straconych goli i tutaj można upatrywać się liderów na bramce. A numer jeden jak zwykle wyłoni faza play-off.
Czy ktoś Cię zaskoczył, a na kim się w pewien sposób zawiodłeś? Gra którego z zespołów najmocniej Cię rozczarowała?
– Rozczarowaniem jest Comarch Cracovia, która przed sezonem wydawała się mocniejszą drużyną.
Przed nami play-offy. W pierwszej parze GKS Tychy podejmie Texom STS Sanok i czy będzie to spacerek dla trójkolorowych?
– Tak, myślę, że będzie to przysłowiowy spacerek dla tyszan. Sanok niestety nie ma żadnych argumentów w walce z liderem.
Jak ocenisz konfrontacje GKS-u Katowice z EC Będzin Zagłębiem Sosnowiec? Czy sosnowiczan stać na sprawienie niespodzianki?
– Na pewno stać ich na dobrą grę i ciekawą rywalizację i play-off. To wszystko może trwać maksymalnie długo, ale na koniec dnia faworytem jest GKS Katowice. Ten zespół ma sporo doświadczenia i wie, jak się wygrywa.
Czeka nas też małopolski ćwierćfinał. Re-Plast Unią Oświęcim zmierzy się z Comarch Cracovia i od razu nasuwają się pytania o scenariusz tej batalii. Będziemy świadkami powtórki sprzed roku, kiedy to oświęcimianie potrzebowali siedmiu meczów, by wywalczyć sobie przepustkę do półfinału? Czy może to Cracovia utrze mistrzom Polski nosa?
– W zeszłym roku Cracovia miała zupełnie inną drużynę, a to Unia wybrała ich. Myślę, że to miało duży wpływ na przebieg rywalizacji. Dzisiaj ta różnica jest zauważalna i oświęcimianie powinni sobie poradzić w tej rywalizacji. Ale nie można oczywiście "Pasów" spisywać na straty przed startem, bo wiemy jak przewrotna jest faza play-off.
Ostatnia para to JKH GKS Jastrzębie z KH Energą Toruń. Będzie to trzecia rywalizacja tych ekip na tym etapie sezonu w ciągu ostatnich czterech lat. Pozostaje pytanie, czy torunianie są w stanie złamać jastrzębian?
– I ta para wygląda najrówniej i ze względów przyszłościowych może być najciekawsza. Jastrzębie to zespół z trenerem reprezentacyjnym i oczekiwania są oczywiste. Ja jednak upatruje zwycięzcy tej rywalizacji w zespole "Stalowych Pierników". Grają bardziej ciekawy, kombinacyjny i kreatywny hokej z zachowaniem struktur defensywy i ofensywy. Mają ciekawych zawodników i dobry klimat. Myślę, że to będzie ich czas w rywalizacji z JKH.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
Czytaj także: