Pora na kolejny odcinek naszego cyklu, w którym przedstawiamy wywiady z zawodnikami, którzy w ostatnim czasie nie byli na świeczniku. Czas więc na Oskara Szczepańca. – W moim przypadku hokej jest rodzinnym uzależnieniem. W tę piękną dyscyplinę sportu grali przecież mój tata, teść, szwagier, a teraz syn – powiedział nam trzykrotny medalista NLA.
HOKEJ.NET: – Co słychać u byłego reprezentanta Polski? Po zakończeniu kariery w 2008 roku słuch w Polsce o Tobie zaginął. Czym się teraz zajmujesz?
Oskar Szczepaniec, były defensor szwajcarskich klubów i reprezentacji Polski: – No tak, już kilka dobrych lat jestem na hokejowej emeryturze. Ale hokej był, jest i zawsze będzie obecny w moim życiu. W najmniejszym stopniu, ale jednak zawsze. To niezapomniany czas, doświadczenie i część mojego życia.
Zresztą w moim przypadku hokej jest rodzinnym uzależnieniem. W tę piękną dyscyplinę sportu grali przecież mój tata, teść, szwagier, a teraz syn.
Koniec kariery to dla każdego profesjonalnego sportowca początek nowego życia. Prędzej czy później każdego to czeka. Z własnego doświadczenia wiem, że jest to trudne. Nowe wyzwania, nowa praca, nowe życie. Sporo stresu i niepewności.
Muszę przyznać, że miałem duże szczęście i praktycznie od razu znalazłem prace, która sprawia mi wiele przyjemności , w której ciągle staram się kształcić i rozwijać . Pracuje już od ponad 13 lat w szanowanej szwajcarskiej firmie, która zajmuje się bankowością i ubezpieczeniami. Ale hokej ciągle jest obecny w naszym życiu. Przez 10 lat, w zasadzie do poprzedniego sezonu byłem asystentem trenera w różnych kategoriach wiekowych. Przez parę lat jak zasiadałem też w zarządzie drużyn młodzieżowych w HC Ambri-Piotta. Nigdy nie miałem marzenia, żeby zrobić karierę jako trener, ale chciałem przekazać swoje doświadczenie.
Trzykrotnie zdobyłeś brązowy medal mistrzostw Szwajcarii. Jak wspominasz te sezony i w którym było najbliższej finału?
– Każdy sezon był najważniejszy i niepowtarzalny. W latach 1997/1998 grałem w HC Fribourg-Gotteron, a moimi kolegami z zespołu byli Wiaczesław Bykow i Andriej Chomutow. Obaj to niesamowici gracze i wiele się od nich nauczyłem. Niestety zabrakło nam szczęścia i doświadczenia. Lata spędzone w Kloten (1999-2004 – przyp. red.) na zawsze pozostaną latami szczytu mojej kariery. Dzięki trenerowi Władimirowi Jurzinowowi polepszyłem swoją technikę, ale przede wszystkim uwierzyłem w siebie i moje możliwości. Bardzo dużo się od niego nauczyłem. Co roku w okresie letnim przyjeżdżali z nami trenować zawodnicy rosyjscy z NHL, było to niesamowite doświadczenie . Mieliśmy młodą drużynę, ale dobrze wytrenowaną w oparciu o starą rosyjską szkołę. Nikt się nie spodziewał, że dojdziemy tak daleko. Szkoda, ale takie są play-offy, a w nich lepsi i bardziej doświadczeni wygrywają.
Przez 12 lat występowałeś w National League A, czyli najwyższej lidze szwajcarskiej. Od tego czasu minęło również już 12 lat, a żaden polski hokeista nie zbliżył się do gry w tej mocnej lidze.
– Nie wiem, co myśleć o polskim hokeju. Rozmawiamy w rodzinie i nikt nie może zrozumieć dlaczego tak energiczna i spektakularna gra nie cieszy się popularnością. Nie wiem, czy to problem szkolenia, pieniędzy, czy małej liczby lodowisk. Szkoda, że nie ma nas w czołówce świata.
Szwajcarzy pielęgnują swoich wychowanków, co obserwuję na co dzień. W małych i rodzinnych klubach jak Ambri, szefostwo robi wszystko, aby trzon drużyny był stworzony z miejscowych chłopaków. Obcokrajowiec musi być naprawdę mocny i być lepszy od miejscowych graczy we wszystkich elementach gry. Ja mam podwójne obywatelstwo, więc nigdy nie grałem jako obcokrajowiec .
Mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie mi zobaczyć polskiego wychowanka na szwajcarskich taflach . W latach 2006-2008 w Rapperswil-Jona grał Mariusz Czerkawski jako obcokrajowiec i jest miło wspominany. Niestety od tego czasu nie było już Polaków.
Czy tak trudno zawodnikowi z Polski byłoby dostać się do drużyny z NLA?
– Nie wiem, bo nie znam wszystkich polskich zawodników. Ale jak już wspominałem, w Szwajcarii jest bardzo duża konkurencja. W grupach młodzieżowych na przykład w kategorii żaka mamy trzy drużyny: Top, A i B. Już od najmłodszych lat musisz walczyć o miejsce w tej najlepszej. Życzę każdemu zawodnikowi, aby przyjechał i zagrał u nas, bo uważam ze nasza liga jest jedną z najmocniejszych i chyba jedną z najlepiej zorganizowanych na świecie.
W Szwajcarii kluby inwestują nie tylko w młodzież, ale w całą infrastrukturę. Nad wyszkoleniem trenerów czuwa Szwajcarski Związek Hokeja na Lodzie i odbywa się to w sposób scentralizowany.
Mamy tutaj też nowoczesny system treningów i dobrą dostępność do lodowisk. Wszyscy wiedzą, że to jest przyszłość i bez tego nie ma szans, osiągnąć sukcesu. Do końca nie wiem jak to funkcjonuje w Polsce. Na pewno brak wyników polskiego hokeja nie sprzyja polskim zawodnikom na międzynarodowej arenie .
Trzykrotnie występowałeś na Mistrzostwach Świata grupy B. Jak wspominasz te turnieje i czy mogliście osiągnąć w tym czasie lepsze wyniki?
– Dla mnie powrót do Polski to powrót do domu, a zwłaszcza do Katowic. Pierwsze hokejowe kroki stawiałem właśnie tam. I jak to mówimy w rodzinie: góralska – nowotarska krew, ale płuca i serce śląskie. Każde mistrzostwa to niesamowita dawka adrenaliny i pozytywnych wrażeń, ale te w Katowicach były i zawsze będą najbliższe mojemu sercu.
Każde zgrupowanie kadry, każdy wyjazd wiązał się dla mnie z konfrontacją z chłopakami, trenerami, ludźmi których nie do końca znałem, ale zawsze – już po kilku minutach treningu – czułem się jak w domu między swoimi. Byliśmy drużyną wspomagaliśmy się nawzajem, pomimo wielu trudności zwłaszcza finansowych, które mnie nie dotyczyły, ale chłopaków grających w polskiej lidze już tak. Dla mnie to był zaszczyt mieć orzełka na piersi. Nie grałem w kadrze dla sławy i pieniędzy, ale dla przywiązania do Polski i moich rodzinnych korzeni.
Pytałeś, czy mogliśmy zrobić więcej?! Myślę, że bez środków finansowych i odpowiedniego wyszkolenia i organizacji na tamten okres daliśmy z siebie wszystko. Wiem, ze każdy z nas w każdym meczu dawał z siebie wszystko.
Twój syn Denis poszedł Twoimi śladami. Ma on 15 lat i w ostatnim sezonie grał w drużynie Zug. Jak przebiegało jego szkolenie od najmłodszych lat?
– Denis miał trzy lata jak pierwszy raz wyszedł na lód. Nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale urodził się w rodzinie, gdzie hokej jest częścią należącą do jej historii. Od najmłodszych lat powtarzamy, że hokej to nie żaden przymus, ale przyjemność. Najważniejsza jest ta pasja. Póki co pasja jest, przyjemność też, ale chłopak ma też wielką determinację . Droga przed nim długa. Na pewno, żeby osiągnął cel, to musi włożyć dużo pracy i wyrzeczeń. W zeszłym sezonie dostał propozycje z EVZ Zug i rozpoczął swoją przygodę z hokejem na najwyższym poziomie. Od przyszłego sezonu rozpoczyna naukę w Academy Zug i przez kolejne sezony będzie grał dla tego klubu.
Nie było nam łatwo, zwłaszcza mi jako wychowankowi Ambri, podjąć decyzję o przeprowadzce, ale to był wybór Denisa. Uznał, że w Zugu ma większą możliwość rozwoju. Teraz musi kierować się kilkoma zasadami. W skrócie opisałbym je tak: praca i wytrwałość , głowa i rozsądek, a czas wszystko pokaże .
Czy szkolenie w Szwajcarii ewoluowało? Pytam, by nawiązać do warunków, w których Ty trenowałeś? Co zmieniło się najmocniej w stosunku do metod, które są używane teraz?
– Każdy sezon przynosi zmiany, wszystko staje się coraz bardziej profesjonalne i to już od najmłodszych lat. Powstają klasy hokejowe, w których zawodnicy trenują dwa razy dziennie. Nie ma nawet porównania z tym, co było kiedyś. Jest niesamowita selekcja zawodników. Trenuje się praktycznie cały rok, używając coraz to nowszych metod. Każdy klub ma swoją filozofię, którą śledzą wszyscy trenerzy, ci od naboru aż do trenera pierwszej drużyny .
Denis wystąpił już w reprezentacji Szwajcarii do lat 16. Czy wiążesz duże nadzieje z jego rozwojem czy jednak jest spokój, bez ciśnienia?
Śledzisz to, co dzieje się w Polsce?
Polski hokej w ostatnich latach nie ma powodów do radości, małym promyczkiem jest zwycięstwo kadry w prekwalifikacjach w Kazachstanie. Lecz gramy w trzeciej dywizji a napływu młodych zawodników jest coraz mniej. Jak postrzegasz to z oddali?
Czy zrezygnowanie z limitu obcokrajowców było dobrym pomysłem?
W Szwajcarii w tym miesiącu miały się odbyć Mistrzostwa Świata Elity. Zostały odwołane z powodu pandemii koronawirusa na świecie. Zapowiadało się duże hokejowe święto?
Metryczka:
Oskar Szczepaniec
Rozmawiał: Sebastian Królicki.
Czytaj także: