Najważniejsze rozstrzygnięcie hokejowego sezonu 2009-10 wreszcie zapadło. Chicago Blackhawks na Puchar Stanleya musieli wczoraj poczekać nieco dłużej, niż planowali, ale po 49 latach trofeum o którym marzy każdy hokeista świata znów jest w "Wietrznym Mieście".
Ani poziom gry, ani postawa sędziów nie wydawały się w meczu numer 5 godne Finału NHL. Nikogo w Chicago to jednak nie obchodzi, bo Blackhawks są po nim o jedno zwycięstwo od zdobycia Pucharu Stanleya.
Choć w pewnym momencie zanosiło się na spokojną końcówkę Philadelphia Flyers tak, jak wszystko w tych play-offach również zwycięstwo w meczu numer 4 rywalizacji finałowej osiągnęli w dramatycznych okolicznościach. Finał NHL 2010 zaczyna się od nowa, ale toczy się już tylko do dwóch zwycięstw.
Nieco w cieniu finału NHL doszło w Filadelfii do spotkania Generalnych Menedżerów klubów. Dyskusja znacznie przybliżyła perspektywę wprowadzenia do przepisów na stałe kar za niektóre ataki na głowę. Włodarze klubów zastanawiali się także, co zrobić, by zmniejszyć liczbę meczów kończących się rzutami karnymi.
Philadelphia Flyers przerwali serię siedmiu wyjazdowych zwycięstw Chicago Blackhawks i odnieśli "kontaktowe" zwycięstwo w meczu numer 3 Finału Pucharu Stanleya.
Chicago Blackhawks po siódmym z rzędu zwycięstwie w play-off NHL są najbliżej zdobycia Pucharu Stanleya od 1971 roku. Problem? W tamtym roku wcale trofeum nie zdobyli.
Wielu kibiców oglądających finałowe pojedynki Stanley Cup na ekranach telewizorów, nie widzi często wszystkiego, co dzieje się na lodowisku, jak chociażby zmian, gdzie byli sędziowie w danym momencie, skąd wjechał i gdzie był ustawiony zawodnik, czy dlaczego zaczęła się przepychanka na tafli?
Powrotu Chicago Blackhawks do finału potrzebowali kibice NHL, by znów w meczu najważniejszej rozgrywki najlepszej ligi świata zobaczyć 11 goli. Po szalonym spotkaniu nr 1 zespół z "Wietrznego Miasta" jest o jeden mecz bliżej tytułu mistrzowskiego.
Na pierwszy rzut oka różni ich niemal wszystko, ale Chicago Blackhakws i Philadelphia Flyers mają znacznie więcej cech wspólnych, niż pragnienie zdobycia Pucharu Stanleya.
Philadelphia Flyers zapewnili sobie wczoraj pierwszy od 13 lat udział w Finałach NHL i od razu zaczęli grę psychologiczną z graczami Chicago Blackhawks.
Czternaście lat czekali Chicago Blackhawks na wygranie serii play-off do zera. Osiemnaście na awans do finału NHL. 49 minęło od ich ostatniego Pucharu Stanleya. Czy to ten rok?
Kiedy zaczynał się sezon 2009-10 Michael Leighton siedział na ławce Carolina Hurricanes obserwując, jak Ray Emery stojący w bramce Philadelphia Flyers notuje swój pierwszy "shutout" po powrocie do NHL. Niecałe osiem miesięcy później to Leighton broniąc bramki Flyers wyrównał rekord wszech czasów w play-off i przybliżył swój zespół do gry o Puchar Stanleya.
Pierwszy raz byłem świadkiem meczu, kiedy drużyna wygrała nie tylko z zawodnikami drużyny przeciwnej, ale także z sędziami.
Mecz numer 3 finału Konferencji Wschodniej NHL pokazał, jak wiele zmienić może jeden gol. Montréal Canadiens wreszcie zaczęli strzelać i wrócili do gry o finał NHL.
Nie ma możliwości, by awansować do finału NHL nie strzelając goli. Tymczasem zawodnicy Montréal Canadiens pomogli Michaelowi Leightonowi w ciągu trzech dni zanotować więcej "shutoutów", niż uzyskał on w całej wcześniejszej karierze w NHL.
Od samego początku fazy play-off Antti Niemi musi słuchać komentarzy dotyczących jego małego doświadczenia na tym szczeblu rozgrywek. Fin jak na razie radzi sobie z tym bardzo dobrze, a pierwszy mecz finału Konferencji Zachodniej także go nie przerósł.
Hokeiści Philadelphia Flyers mieli wczoraj szansę na skompletowanie historycznego powrotu od stanu 0-3. Zrobili to i to podwójnie. "Lotnicy" dziś są w finale Konferencji Wschodniej NHL, a już na zawsze pozostaną w annałach najlepszej ligi świata.
Nie będzie drugiego z rzędu Pucharu Stanleya dla Pittsburgh Penguins. Nie będzie ich trzeciego kolejnego finału NHL, nie będzie więcej meczów w hali Mellon Arena. Kopciuszek z Montréalu znów wszystkich zadziwił i wciąż tańczy na najpiękniejszym balu światowego hokeja.
Dokładnie rok po tym, jak Chicago Blackhawks wyeliminowali Vancouver Canucks z play-offów 2009 wczoraj w Vancouver historia się powtórzyła.