Dokładnie rok po tym, jak Chicago Blackhawks wyeliminowali Vancouver Canucks z play-offów 2009 wczoraj w Vancouver historia się powtórzyła.
Montréal Canadiens wciąż są w tych play-offach nie do pokonania w meczach "eliminacyjnych". Wczoraj wymusili na Pittsburgh Penguins konieczność rozegrania meczu nr 7 półfinału Konferencji Wschodniej, jutro będą się starać o kolejną sensację.
Kiedy sezon Vancouver Canucks wisiał na włosku Roberto Luongo zerwał z jednym z najpopularniejszych hokejowych przesądów. Wrócił do innego, a jego koledzy z pola wymyślili własny. Wczoraj w Chicago pomogło, dzięki czemu półfinał Konferencji Zachodniej NHL trwa.
Nie będzie trzeciego z rzędu finału NHL z udziałem Detroit Red Wings i Pittsburgh Penguins. "Pingwiny" wczorajszym meczem drugiej rundy przybliżyły się do wygrania swojej serii, ale gracze Red Wings już sezon zakończyli.
Roberto Luongo fatalnie wspomina zakończenie ubiegłorocznej serii w drugiej rundzie play-off przeciwko Chicago Blackhawks. Wczorajszy wieczór był dla niego niemal tak zły, jak tamten sprzed roku i choć rywalizacja Vancouver Canucks z Blackhawks trwa to trudno nie mieć wrażenia, że de facto jest już zakończona.
Hokeiści Montréal Canadiens nie rozegrali wczoraj w hali Centre Bell najlepszego spotkania przeciwko Pittsburgh Penguins. Alarmujący dla mistrzów NHL może być jednak fakt, że jedna dobra tercja wystarczyła "Habs" do odniesienia zwycięstwa.
Trwało to długo, ale hokeiści Pittsburgh Penguins znaleźli wczoraj wreszcie sposób na Jaroslava Haláka i znów znajdują się w rywalizacji z Montréal Canadiens w znacznie lepszej sytuacji.
Gdy po pierwszych 5 minutach gry Vancouver objęło prowadzenie 2:0, wszyscy kibice zgromadzeni w hali United Center widzieli już chyba powtórkę sobotniego spotkania obu zespołów, przegranego przez gospodarzy 1:5. Tak się jednak nie stało.
Sztuka wygrywania zaciętych meczów o których wyniku decyduje jeden gol jest w play-offach NHL niezwykle ważna. Hokeiści Boston Bruins jej znajomość posiedli w stopniu co najmniej zadowalającym.
Joe Thornton wreszcie dostosował się do znakomitej dyspozycji grającego najlepszy hokej swojego życia imiennika, Pavelskiego i dzięki temu San Jose Sharks prowadzą z Detroit Red Wings już 2-0 przed wyjazdem do... Joe Louis Arena.
Buczeniem "nagrodzili" kibice w hali United Center grę Chicago Blackhawks w pierwszym meczu drugiej rundy play-off NHL przeciwko Vancouver Canucks. Trudno się dziwić, bo na usprawiedliwienie wczorajszego występu gospodarze nie mieli nic.
Po sensacyjnym wyeliminowaniu w pierwszej rundzie play-off NHL Washington Capitals Montréal Canadiens chcieliby to samo zrobić z Pittsburgh Penguins. Raczej nie uda się to jednak, jeśli nie zadziałają te same metody.
Zawodnik o imieniu Joe miał jak zwykle prowadzić San Jose Sharks do zwycięstw. W obecnych play-offach tak rzeczywiście jest, tyle że nazwisko się nie zgadza.
Jedna z najlepszych pierwszych rund play-off NHL w ostatnich latach zakończyła się wczoraj w sposób, jakiego niemal nikt nie oczekiwał. Zawodnicy Washington Capitals po wczorajszym meczu numer 7 z Montréal Canadiens mogą już planować wakacje. Większej sensacji w tych rozgrywkach posezonowych nie będzie.
Hokeiści Phoenix Coyotes mimo koszmarnego lata, które omal nie skończyło się przeniesieniem klubu do innego miasta mają za sobą najlepszy sezon w historii. Za sobą, bowiem wczoraj sezon ten zakończyli w imponującym stylu Detroit Red Wings.
W bardzo podobnych okolicznościach wywalczyły awans do drugiej rundy play-off NHL drużyny Vancouver Canucks i Chicago Blackhawks. Podobnie jak przed rokiem także o finał Konferencji Zachodniej zagrają ze sobą.
To był jeden z najdziwniejszych pojedynków, jakie odbyły się w ostatnich latach w hali United Center. Zamiast spokojnej wygranej, hokeiści Chicago Blackhawks stworzyli swoim kibicom prawdziwy horror.
Wydarzenia w tegorocznej serii Vancouver Canucks z Los Angeles Kings toczyły się podobnie, jak przed rokiem, gdy Canucks grali z Chicago Blackhawks. Tyle tylko, że tym razem sytuacja była odwrotna i to drużyna z Vancouver świętuje awans do drugiej rundy fazy play-off.
Każda seria w play-off ma swoją historię złożoną z często nieoczekiwanych zwrotów sytuacji. Wygląda jednak na to, że przed trzema dniami w rywalizacji Los Angeles Kings z Vancouver Canucks miał miejsce zwrot ostateczny.
Hokeiści San Jose Sharks potrzebowali pięciu meczów by "złamać" stojącego w bramce Colorado Avalanche Craiga Andersona. Gdy wreszcie się to udało półfinał Konferencji Zachodniej znacznie się do "Rekinów" przybliżył. Jako pierwsi do drugiej rundy play-off NHL awansowali z kolei Philadelphia Flyers.