Półfinał dla tyszan, oświęcimianie poza strefą medalową (VIDEO)
GKS Tychy pokonał w Oświęcimiu miejscową Aksam Unię 2:1 i tym samym wywalczył sobie awans do półfinału play-off, w którym zmierzy się z JKH GKS Jastrzębie. Z kolei biało-niebiescy zagrają z HC GKS Katowice i Zagłębiem Sosnowiec o miejsca 5-7.
Czwarty mecz ćwierćfinału dostarczył kibicom wielu emocji. Nie brakowało dogodnych sytuacji strzeleckich, pięknych interwencji bramkarzy, jak i również ostrzejszych zagrań.
Mocne otwarcia
Jako pierwsi na prowadzenie wyszli gospodarze, którzy w 5. minucie wykorzystali okres gry w przewadze. Na listę strzelców jako pierwszy wpisał się Wojciech Wojtarowicz, który strzałem z niemal zerowego kąta zaskoczył Przemysława Witka. Biało-niebiescy starali się pójść za ciosem, lecz do podwyższenia prowadzenia zabrakło im odrobiny szczęścia. W 10. minucie strzał Piotra Sarnika zatrzymał się na słupku, a pięć minut później uderzenie Wojciecha Wojtarowicza ostemplowało poprzeczkę.
Swoje szansę mieli także tyszanie, a najdogodniejsze z nich zmarnowali Teddy Da Costa i Jakub Witecki. Pierwszy z nich podczas gry swojego zespołu w osłabieniu urwał się z kontrą, ale nie potrafił pokonać Michala Fikrta, a drugi po doskonałym zagraniu Radosława Galanta fatalnie przestrzelił.
- Po pierwszej tercji powiedzieliśmy sobie w szatni, że musimy wygrać ten mecz i zakończyć tę rywalizację już dzisiaj - zdradził Rafał Dutka.
Rzeczywiście, po przerwie gra tyszan nabrała rumieńców. Podopieczni Petera Krzemena starali się każdą akcję kończyć strzałem i już w 26. minucie doprowadzili do wyrównania.W ramionach swoich kolegów utonął Rafał Dutka, który potężnym strzałem pokonał dobrze spisującego się Michala Fikrta.
To słupek, to poprzeczka
Pod koniec drugiej tercji biało-niebiescy powinni wyjść na prowadzenie, ale dogodnych sytuacji nie wykorzystali Stachura i Wojtarowicz. Obaj w ogromnym kotle pod bramką Witka nie zdołali skierować gumy do siatki. Szczęścia zabrakło także Jarosławowi Rzeszutce, który po akcji Piekarskiego i Wojtarowicza uderzył z wysokości prawego koła bulikowego, ale krążek ponownie zatrzymał się na słupku.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się na oświęcimianach w 47. minucie, a w roli głównej wystąpił najlepszy defensor GKS-u Jonathan Zion. 31-letni Kanadyjczyk minął balansem ciała na linii niebieskiej Tomasza Połącarza, a następnie wygrał próbę nerwów z Michalem Fikrtem, posyłając mu krążek między parkany.
W 52. minucie gospodarze mogli jeszcze odwrócić losy meczu, bo przez 1 min. i 24 sek. przyszło im grać w podwójnej przewadze, ale nie potrafili znaleźć sposobu na Przemysława Witka. Podobnie było też w końcówce, gdy trener Tomasz Piątek wycofał bramkarza i wprowadził do gry dodatkowego napastnika.
- Przed konfrontacją z tyszanami od razu byliśmy skazywani na pożarcie. Mimo to graliśmy ambitnie i walczyliśmy do samego końca. Szkoda, że w kluczowych momentach zabrakło nam skuteczności - powiedział po spotkaniu Piotr Sarnik.
Powiedzieli po meczu:
Tomasz Piątek
Peter Krzemen
Aksam Unia Oświęcim - GKS Tychy 1:2 (1:0, 0:1, 0:1)
1:0 - Wojtarowicz - Jakubik (4:05, 5/4)
1:1 - Dutka - Łopuski (25:09)
1:2 - Zion - Witecki, Galant (45:58)
Sędziowali: Maciej Pachucki, Włodzimierz Marczuk (główni) - Sławomir Szachniewicz i Wojciech Moszczyński (liniowi).
Kary: Unia - 6 min., GKS - 14 min. (w tym 2 min. kary technicznej).
Widzów: ok. 1800.
Stan rywalizacji: 3:1 dla GKS Tychy i awans tyszan.
Aksam Unia: Fikrt - Nikolov, Kasperczyk; Różański, Rzeszutko, Piotrowicz - Gabryś, Skrzypkowski; Jaros, Tabaczek, Sarnik - Piekarski (2), Hrinia (2); Jakubik, Stachura, Wojtarowicz - Połącarz (2), Żogała; Modrzejewski, Adamus, Kwadrans.
Trener: Tomasz Piątek.
GKS Tychy: Witek - Dutka, Jakesz (4); Baranyk, Szimiczek (4), Bagiński - Csorich (2), Majkowski; Łopuski, Da Costa, Pasiut - Zion, Sokół; Bernat, Parzyszek (2), Janosz - Wanacki, Ciura; Guzik, Galant, Witecki.
Trener: Peter Krzemen.
Komentarze