Echa czwartego meczu finałowego
– Dla nas było to bardzo ważne spotkanie. Przegrywaliśmy w serii 1:2 i musieliśmy dziś wygrać. I to nam się udało – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Jiří Šejba, trener tyszan. Jego zespół wygrał z jastrzębianami 4:1 i wyrównał stan finałowej rywalizacji.
– Moja drużyna pokazała, że możemy zagrać bardzo dobrze taktycznie. Świetnie w tym aspekcie prezentowaliśmy się zwłaszcza od stanu 1:1 i odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Za dzisiejsze spotkanie wyróżniłbymŠtefana Žigárdy'ego, broniącego dzisiaj bardzo pewnie– dodał opiekun trójkolorowych.
Po dwudziestu minutach ekipą zdecydowanie lepszą byli jednak goście, którzy w 15. minucie wyszli na prowadzenie. O krążek ładnie powalczył Maciej Urbanowicz. Nieustępliwy skrzydłowy idealnie dograł przed bramkę do pozostawionego bez opieki Michala Plichty, a ten dopełnił formalności.
– Pierwsza była tercja wyrównana. Mieliśmy swoją szansę i zdobyliśmy bramkę. Drugą też dobrze zaczęliśmy, bo realizowaliśmy założenia taktyczne. Niestety popełniliśmy błąd, który kosztował nas stratę bramki – analizował Robert Kalaber, szkoleniowiec JKH.
Kluczowym momentem spotkania była bramka Josefa Vitka. Czeski napastnik po podaniu Jakuba Witeckiego uderzył bez przyjęcia, a krążek po jego strzale odbił się najpierw od słupka, a potem od lewego parkana Przemysława Odrobnego i ostatecznie trafił do siatki. Sędzia główny, Paweł Meszyński, zaliczył to trafienie, ale dopiero po analizie wideo. Chciał bowiem sprawdzić, czy guma znalazła się w bramce przed ruszeniem bramki.
– I od tego momentu lepszą ekipą byli gospodarze, strzelili jeszcze trzy bramki i zasłużenie wygrali. Cóż, jeśli w krótkim czasie dostaje się dwa gole, to morale spada – dodał opiekun jastrzębian.
Trener ekipy znad czeskiej granicy miał spore pretensje do arbitrów dzisiejszego spotkania Pawła Meszyńskiego i Włodzimiera Marczuka. – Troszkę martwi mnie postawa sędziów, którzy pozwalają na zbyt ostrą grę. Na lodzie jest 15 kadrowiczów, a nie muszę przypominać, że za trzy tygodnie rozpoczynają się mistrzostwa świata dywizji IA – przyznał trener Kalaber.
Dzisiejszego spotkania nie dokończył Michal Plichta, który po zderzeniu z Jakubem Ferencem, opuścił lód w towarzystwie kolegów z drużyny i klubowych fizjoterapeutów – Pierwsze diagnozy mówią o stłuczonym mięśniu– wyjaśniłRobert Kalaber.
Kolejne spotkanie odbędzie się w środę w Jastrzębiu-Zdroju. Nie wiadomo jednak, co z dalszymi terminami pozostałych meczów. W kuluarach mówi się, że konfrontacje numer sześć i siedem mogą odbyć się w Wielką Sobotę i w Poniedziałek Wielkanocny.
Komentarze