Bohater finałów
Štefan Žigárdy był jednym z architektów mistrzostwa Polski, które w ubiegły czwartek zdobyli hokeiści GKS-u Tychy. Czeski golkiper w fazie play-off bronił prawie z 94 procentową skutecznością.
Historia zatoczyła koło. Dziesięć lat temu bohaterem trójkolorowych był Arkadiusz Sobecki, który powstrzymał oświęcimskich napastników. Teraz palmę pierwszeństwa przejął Žigárdy.
– Jest naprawdę pięknie. Była duża trema w zespole. Wielkie oczekiwania władz klubu, kibiców zostały w końcu zrealizowane. Punktem zwrotnym całego sezonu było wywalczenie przez nas w Krakowie - Pucharu Polski. Dla mnie liczyła się przede wszystkim gra w play-offie, a nie w zasadniczym sezonie. Rok temu wygraliśmy w cuglach sezon zasadniczy, a później nie sprostaliśmy Sanokowi. Pracowaliśmy na 150 procent i jesteśmy w podwójnej koronie – przyznał Štefan.
Zespół z de Gaulle'a pokazał wielki hart ducha. Po dwóch porażkach z Sanokiem odwrócił losy rywalizacji, wygrywając cztery mecze. – To był przełomowy moment – stwierdził.
Žigárdy był pod wrażeniem dopingu miejscowych fanów. – To było coś niesamowitego. Nasze lodowisko posiada znakomitą akustykę. Taki doping rzadko kiedy zdarza się również w Czechach. Tyska, czyli nasza publiczność jest najlepsza. Chwała im, że oddają za klub swoje serca– zaznaczył.
Czy tyski golkiper zostanie w Tychach? – Mnie się Tychy bardzo podobają. Usiądziemy z moim menedżerem do rozmów z włodarzami klubu i zobaczymy jaka będzie moja przyszłość. Atmosfera w zespole tyskim jest bardzo dobra – zakończył Štefan Žigárdy.
Komentarze