Drobne korekty i wyższy poziom
GKS Katowice zakończył sezon z brązowym medalem. Działaczom i zawodnikom towarzyszy jednak uczucie sporego niedosytu.
– Przecież przed nami były półfinałowe spotkania z GKS-em Tychy. Byliśmy na fali wznoszącej, wygraliśmy rywalizację z Podhalem Nowy Targ w serii 4:2, a przecież przegrywaliśmy 0:2. Udowodniliśmy, że forma zespołu rosła i w tej półfinałowej rywalizacji mogło być ciekawie. O tym jednak już się nie dowiemy – powiedział Wojciech Tkacz, dyrektor sportowy GieKSy, cytowany przez „Dziennik Sport”.
Dla katowiczan był ten sezon był niczym rollercoaster. Słabe wyniki w sparingach, dobry początek sezonu i siedem zwycięstw z rzędu, a później odejście trenera Risto Dufvy.
– Dufva opierał grę na swoich systemach i ich realizacji restrykcyjnie wymagał. Zawodnicy to skrzętnie wykonywali, jednak nie widać było w ich grze radości i kreatywności – analizował Tkacz, podkreślając przy tym, że nie wszyscy Finowie przyjechali do Katowic odpowiednio przygotowani.
Warto też wspomnieć, że w ekipie z alei Korfantego wiele było przewlekłych kontuzji oraz chorób. Długo pauzowali Mikołaj Łopuski, Tuukka Rajamäki, Teddy Da Costa i Dušan Devečka.
Działacze dokonali też kilku dobrych zagranicznych transferów. Wydaje się, że najlepiej wypadli dwaj Szwedzi: bramkarz Robin Rahm oraz obrońca Mathias Porseland, których nie było łatwo przekonać do gry w Polskiej Hokej Lidze. Obaj mieli obawy o stronę sportową.
– Sprowadzenie Robina Rahma, szwedzkiego bramkarza, wymagało prawie trzymiesięcznych negocjacji. I wcale nie wchodziły w grę tylko sprawy finansowe – zaznaczył dyrektor sportowy katowickiego klubu, potwierdzając, że z Porselandem było podobnie. – Trzeba jednak podkreślić, że z tym transferem trafiliśmy i pod koniec sezonu zasadniczego był ważną postacią naszej ekipy.
Jak przyszłość czeka drużynę GKS-u Katowice? Na razie jest wiele znaków zapytania, bo pandemia koronawirusa może mieć ogromny wpływ na gospodarkę. W obliczu kryzysu finansowego, właściciele przedsiębiorstw, ale też rajcy miejscy będą dysponować mniejszymi środkami na promocję i reklamę.
– Mamy bardzo dobry kolektyw, grupę zawodników, która potrafiła postawić za najwyższy cel dobro drużyny, i niewielkie korekty w składzie mogłyby pozwolić nam przystąpić do nowego sezonu z dużo wyższego poziomu – zakończył.
Komentarze