Trandin: Potrzebujemy jeszcze trochę czasu
Re-Plast Unia Oświęcim pokonała na wyjeździe GKS Katowice 1:0. Rodzi się więc pytanie, czy biało-niebiescy wracają na właściwe tory? – Spokojnie, przed nami wciąż sporo pracy – tonuje hurraoptymistyczne nastroje Aleksiej Trandin.
Wygrana z GieKSą była dla wicemistrzów Polski niezwykle ważna i to przynajmniej z kilku powodów. Po pierwsze udało im się przełamać kompleks katowiczan, z którymi w tym sezonie przegrali dwukrotnie (1:2 d., 3:4 k.). Po drugie zagrali ambitnie i ofiarnie od pierwszej do ostatniej minuty, aż w końcu po trzecie coraz lepiej wykonywali założenia taktyczne, zwłaszcza te dotyczące gry w destrukcji. Przełożyło się to na to, że po raz drugi za kadencji Kevina Constantine’a czyste konto zachował Clarke Saunders.
– Przyszedł nowy trener i zmienił nieco taktykę. Wymaga od nas, abyśmy grali agresywniej i zwracali uwagę na każdy detal. Robimy wszystko, by jak najlepiej wykonywać jego polecenia – wyjaśnił Aleksiej Trandin, który zdobył jedynego gola w starciu z katowiczanami.
– Nasz szkoleniowiec powtarza, że podczas przewag po prostu trzeba stać przed bramkarzem i ograniczać mu pole widzenia. Podczas takiej sytuacji strzeliliśmy gola otwierającego wynik spotkania i jak się później okazało również zwycięskiego – powiedział rosyjski środkowy, który wskazał też, że kluczowym momentem spotkania z katowiczanami była ofiarna interwencja Miłosza Noworyty.
– Poświęcił się, rzucił się pod krążek nie bacząc na konsekwencje i zablokował silny strzał. Wtedy psychicznie poszliśmy do góry – dodał.
Wypada więc zapytać, czy to zwycięstwo będzie przełomowe dla ekipy z Chemików 4?
– Spokojnie, przed nami wciąż sporo pracy. Nie da się w tydzień czy dwa przyswoić i opanować nowego systemu gry. Za miesiąc powinniśmy prezentować wyższy poziom – zaznaczył wychowanek Siewierstala Czerepowiec.
Dla 30-letniego zawodnika obecny sezon nie jest zbyt udany, zwłaszcza pod względem statystycznym. W 23 meczach zdobył 13 punktów za 4 bramki i 9 asyst.
– Brakuje nie tylko goli, ale i punktów. Były słupki, momentami brakowało szczęścia, a czasem, gdy byliśmy pewni, że gol był zdobyty prawidłowo, arbiter nie chciał pojechać do boksu i obejrzeć zapisu wideo. Ten rok 2020 nie jest dla mnie zbyt szczęśliwy, liczę, że kolejny będzie znacznie lepszy – zakończył Aleksiej Trandin.
Biało-niebiescy przed przerwą na zgrupowanie reprezentacji Polski i Święta Bożego Narodzenia rozegrają jeszcze jeden mecz. W piątek zmierzą się na własnym lodzie z Tauronem Podhalem Nowy Targ (godz. 18:00).
Komentarze