(Nie)pożądany finał przez kibiców w Krakowie (WIDEO)
Hokeiści Comarch Cracovii Adam Domogała, Andrew McPherson i Tomáš Sýkora zachęcali mieszkańców Krakowa do przyjścia na mecz. Czy jednak w blisko milionowym mieście trzeba użyć aż takiej formy by zachęcić kibiców do odwiedzenia hali?
Hokeiści Comarch Cracovii m.in. na Rynku Głównym w Krakowie rozdawali vouchery i zapraszali na mecz finałowy z GKS-em Tychy. Idea wydaje się jak najbardziej słuszna i każdej formie promocji hokeja należy przyklasnąć. Niestety i tutaj nasuwają się smutne przemyślenia. Krakowski klub to przecież aktualny mistrz Polski i uczestnik Champions Hockey League z bogatą tradycją hokejową, sięgającą 1912 roku. Biorąc pod uwagę, iż stolica Małopolski liczy obecnie ponad 750 tysięcy mieszkańców (źródło: Główny Urząd Statystyczny) wydawać się mogło, iż nie będzie problemu z zapełnieniem hali przy ulicy Siedleckiego 7 o pojemności niespełna 3000 krzesełek.
Tymczasem w sezonie zasadniczym i niektórych meczach play-off główna arena zmagań krakowskich hokeistów świeciła pustkami, a na meczach dostrzec można było tylko najzagorzalszych kibiców. Inaczej ma się to w ośrodkach gdzie w ostatnich 15-latach gościł finał jak choćby w Oświęcimiu, Tychach, Nowym Targu czy Sanoku, gdzie hale pękały w szwach. Wnioski można wyciągnąć samemu.
Komentarze