Wielkie emocje w Oświęcimiu. Unia pokonała mistrzów Polski (WIDEO)
Unia Oświęcim, dzięki ofiarnej, ambitnej i konsekwentnej grze, pokonała GKS Tychy 2:1 po dogrywce. Złotego gola dla biało-niebieskich zdobył Andrej Themár, dla którego było to już dziesiąte trafienie w tym sezonie.
– Byliśmy dobrze zmotywowani przed dzisiejszym meczem, bo wiemy, że dla naszych kibiców starcia z tyszanami są wyjątkowe. Wygrana z mistrzem Polski to zawsze powód do radości, ale twardo stąpamy po ziemi. W naszych głowach są już kolejne spotkania – zaznaczył Sebastian Kowalówka, napastnik biało-niebieskich.
Trzeba przyznać, że jego zespół lepiej rozpoczął to spotkanie i już w 3. minucie mógł wyjść na prowadzenie. Juha Kiilholma zagrał wzdłuż bramki do Petera Tabačka tak, że ten miał przed sobą pustą bramkę. Jednak krążek po strzale 33-letniego Słowaka z polskim paszportem zatrzymał się na słupku. Oświęcimscy kibice aż złapali się za głowy.
Później dogodną szansę mieli tyszanie. W 8. minucie na samotne spotkanie z Michalem Fikrtem pojechał Andrij Michnow, ale ukraiński olbrzym nie zdołał znaleźć sposobu na czeskiego golkipera.
Chwilę później oświęcimianie przez 110 sekund zagrali w podwójnej przewadze. Ba, wystarczyło im zaledwie 9 sekund, by szybko założyć zamek i otworzyć wynik spotkania. Uderzenie Aleša Ježka skutecznie poprawił Sebastian Kowalówka i utonął w ramionach swoich kolegów.
Szturm tyszan
Tyszanie starali się szybko poszukać wyrównującego gola, ale mieli spore problemy ze znalezieniem sposobu na Michal Fikrta. Pod jego bramką mocno kotłowało się, ale Czech bronił efektownie i efektywnie. Tylko w drugiej tercji znakomicie zachował się przy kąśliwych uderzeniach Bartłomieja Jeziorskiego, Tomáša Sýkory, Filip Komorskiego i Michaela Cichego.
Oświęcimianie starali się przede wszystkim bronić dostępu do własnej bramki i wyprowadzać szybkie kontrataki. Po jednym z nich strzał Petera Tabačka sprytnie dobijał Jan Daneček, a guma dosłownie zatańczyła w polu bramkowym.„Tabo” miał jeszcze jedną świetną okazję, tym razem po dograniu Andreja Themára. Jednak jego uderzenie kijem wybronił John Murray.
Ekipa z piwnego miasta oddawała więcej strzałów, jednak Fikrt znakomicie strzegł swojego posterunku. Skapitulował dopiero w 52. minucie. Tym razem to tyszanie wyprowadzili kontrę. Andrij Michnow przejął krążek, oddał go Jarosławowi Rzeszutce, a ten po przejechaniu linii niebieskiej dograł do Tomáša Sýkory. Słowacki napastnik znakomicie przymierzył w długi róg i mieliśmy remis.
Gol z „listy przebojów”
Do końca regulaminowego czasu gry wynik już się nie zmienił. Sędzia Paweł Breske zarządził więc pięciominutową dogrywkę, rozgrywaną systemem 3 na 3. Obie drużyny szukały swoich szans, ale decydujący cios zadali gospodarze.
W 64. minucie błąd Alexandra Szczechury i Michaela Cichego wykorzystał Jan Daneček, który przechwycił krążek i dograł do rozpędzonego Andreja Themára. Słowacki skrzydłowy pociągnął z nadgarstka i kompletnie zaskoczył Johna Murraya.
– Bramka z dogrywki trafi chyba na „listę przebojów” polskiej ligi. Na linii czerwonej głowami zderzyli się dwaj nasi czołowi zawodnicy, rywal im uciekł i strzelił gola. W całej mojej karierze czegoś takiego jeszcze nie widziałem – powiedział po meczu Andrej Husau, trener GKS-u.
Powiedzieli po meczu:
Andrej Husau, trener GKS Tychy: - Gratuluję Unii zwycięstwa. Nie mam do swoich podopiecznych żadnych zarzutów, bo zagrali dobry mecz. W przegranych spotkaniach z Polonią Bytom i KH Energą Toruń widać było brak chęci. Dziś walczyliśmy, mieliśmy dużo sytuacji strzeleckich, ale bardzo dobrze interweniował bramkarz rywali, który miał ogromne wsparcie w osobach swoich defensorów. Nie pamiętam sytuacji, aby krążek choć raz mu odskoczył, w przeciwieństwie do naszego golkipera. Cóż, Fikrt nie pozwala sobie na takie prezenty.
Jiří Šejba, trener Unii: - Ostatnie mecze gramy dobrze, ale tracimy punkty, bo popełniamy błędy taktyczne. Idziemy w górę, ale musimy popracować nad taktyką oraz skutecznością. Tyszanie w drugiej tercji przeważali, ale swoją robotę dobrze wykonał Michal Fikrt. Gdybyśmy strzelili bramkę na 2:0, po okazjach Gruszki czy Tabačka, który miał przed sobą pustą bramkę, to dziś zgarnęlibyśmy pełną pulę. Dogrywka jest loterią. Błąd przydarzył się rywalowi, a my go wykorzystaliśmy. Cała drużyna zasłużyła na pochwałę, ale dziś najlepsi byli dla mnie Darek Wanat i Damian Piotrowicz.
Unia Oświęcim – GKS Tychy 2:1 d. (1:0, 0:0, 0:1, d. 1:0)
1:0 - Sebastian Kowalówka - Aleš Ježek, Iiro Vehmanen (08:07, 5/3),
1:1 - Tomáš Sýkora - Jarosław Rzeszutko, Andrij Michnow (51:08),
2:1 - Andrej Themár - Jan Daneček (63:46).
Sędziowali: Paweł Breske(główny) - Piotr Matlakiewicz, Dawid Pabisiak (liniowi).
Minuty karne: 10-12.
Strzały: 33-36.
Widzów: ok. 1200.
Unia: Fikrt – Maciejewski, Šaur; Tabaček (2), Kiilholma, Themár – Ježek, Vehmanen; S. Kowalówka (2), Daneček, Malicki – A. Kowalówka (2), Gabryś; Adamus (2), Wanat, Piotrowicz – Gębczyk, Bezuška; Gruszka (2), Dudkiewicz, Paszek.
Trener: Jiří Šejba.
GKS: Murray – Ciura, Pociecha; Sýkora, Komorski, Michnow – Bryk (2), Górny; Bagiński (2), Rzeszutko, Witecki – Kotlorz, Novajovský; Szczechura, Cichy, Salamon – Kolarz (2), Bizacki; Kogut, Galant (4), Jeziorski (2).
Trener: Andrej Husau.
Komentarze