Nie pozostawili większych złudzeń hokeiści GKS-u Katowice ekipie Texom STS-u Sanok. Choć podopieczni Elmo Aittoli niemal przez dwie tercje dzielnie bronili dostępu do własnej bramki, to różnica klas obu zespołów widoczna była w każdym elemencie hokejowego rzemiosła. Po zakończonym spotkaniu o komentarz poprosiliśmy szkoleniowca ekipy z Podkarpacia.
Od pierwszych minut spotkania było jasne, że drużyną dyktującą warunki gry będzie GKS Katowice. Tak naprawdę otwarcie wyniku powinno już nastąpić w pierwszej minucie spotkania. Jednak podobnie jak w wielu kolejnych akcjach, swoją drużynę uratował świetnie dysponowany tego dnia Dominik Salama, tylko w sobie wiadomy sposób broniąc strzał Bartosza Fraszko. Jakie odczucia towarzyszyły fińskiemu szkoleniowcowi na gorąco po zakończonym spotkaniu?
– To pierwszy mecz, jednak porażka zawsze smuci. Jednak musimy być szczerzy wobec siebie. To był nasz piąty mecz od powrotu na lód. Kiedy spojrzymy na doświadczenie, oraz na to, że niektórzy zawodnicy zostali rzuceni na głęboką wodę pełniąc znacznie większą rolę w drużynie niż przed rokiem. Mam tutaj na myśli Karola Biłasa, Bartosza Florczaka czy Filipa Sienkiewicza oraz najmłodszych graczy jak Marcel Karnas. Drużyna w dużej mierze opiera się na naszej młodzieży, więc musimy spojrzeć na to z dozą wyrozumiałości. Na dzisiejsze spotkanie mieliśmy plan na miarę naszych możliwości. Mając świadomość, że gramy z czołową drużyną ligi, która jest niezwykle doświadczona. Średnia wieku GKS-u jest o siedem lat wyższa, co przekłada się na 4 bądź 5 tysięcy rozegranych spotkań. Długie podróże również są dla nas trudne, potrzeba czasu aby się do nich przyzwyczaić. Podczas ostatniego wyjazdowego spotkania straciliśmy dziewięć bramek. Dzisiaj dwie, z czego jedną do pustej bramki. Staramy się budować naszą grę na defensywie, to oczywiste, że gdybyśmy chcieli prowadzić otwartą grę, wynik byłby zupełnie inny – wyjaśnił Elmo Aittola.
W ubiegłym sezonie sanoczanie nie zdołali awansować do fazy play-off, będąc wyraźnym outsiderem ligowej stawki. Czy głównym celem dla zespołu Elmo Aittoli w obecnym sezonie będzie więc włączenie się do walki o występ w fazie play-off?
– Chcemy dawać sobie szansę na odniesienie zwycięstwa, ponieważ mamy młody zespół, co oznacza, że minie trochę czasu zanim poziom treningów przełoży się na wyniki w meczach. Kiedy mówimy o naszych celach, chcemy oczywiście zaprezentować się lepiej niż przed rokiem. Oczywiście w naszej sytuacji jest to bardzo trudne, jednak jestem optymistą. Ci z graczy, którzy w ubiegłym sezonie stawiali pierwsze kroki, złapali nieco praktyki, co pozwala im odgrywać ważniejsze role w drużynie. Najważniejszą rzeczą dla nas jednak jest wychowanie kolejnych zawodników dla klubu, ale również dla całego hokeja w Polsce – zauważył szkoleniowiec drużyny z Podkarpacia.
Mając ograniczone możliwości w budowaniu drużyny, niezwykle ważnym aspektem będą kontuzję. Niestety już w pierwszym spotkaniu, drużynie nie mógł pomóc Marek Strzyżowski, który w ostatniej chwili wypadł z meczowej kadry.
– Brak jednego lub dwóch zawodników jest dla nas bardzo odczuwalny. Dzisiaj nie mogliśmy skorzystać z usług Marka Strzyżowskiego, który wypadł bezpośrednio przed rozgrzewką. Brakuje nam również Karla Markströma, który jest dla nas jednym z ważniejszych zawodników, a złamał rękę w bezsensownej walce. Miniony sezon był tym w którym wielu naszych zawodników uczyło się obycia w profesjonalnym sporcie, mam to z tyłu głowy cały czas, ponieważ jestem dumny z tego ile pracy wykonali i jakie postępy zrobili – podkreślił trener.
Elementem, który w dużej mierze zadecydował o przebiegu spotkania były gry w przewagach. Choć gospodarze nie wykorzystali żadnego z okresu gry w liczebnej przewadze, to za każdym razem zamykali sanoczan głęboko w defensywie, zmuszając ich do utraty wielu sił. Zgoła inaczej obraz gry wyglądał podczas przewag drużyny Texom STS-u Sanok. Podopieczni Elmo Aittoli mieli spore trudności aby zamknąć katowiczan we własnej tercji i próbować rozgrywania krążka. Czy zatem rozgrywanie przewag, będzie pierwszym elementem, nad jakim zespół będzie pracował na treningach?
– Bądźmy szczerzy, efektywne przewagi kosztują. Naszym problemem jest fakt, że ci którzy rozgrywali przewagi, bronili również osłabień. Dzisiaj graliśmy w zasadzie na dwie i pół, może trzy ataki, ze względu na brak Strzyżowskiego. Więc możemy trenować gry w przewagach, ale to nic nie zmieni w naszej grze, jeżeli potem w trakcie meczu spędzasz całą tercję w defensywie. Oczywiście, że gry w przewadze wiele mówią o poziomie sportowym twojego zespołu. Trzeba zwrócić uwagę na to, że w zeszłym sezonie mieliśmy jeden z gorszych wyników bronienia osłabień. Dzisiaj wywiązywaliśmy się z tych zadań bardzo dobrze. To jest postęp w stosunku do zeszłego sezonu. Fenomenalny występ w bramce Dominika Salamy pozwolił nam pozostać w grze do samego końca. Musimy jednak lepiej bronić, to pozwoli nam wyprowadzać kontrataki. Podczas występów przed własną publicznością będziemy bardziej aktywni, agresywniejsi – podsumował rozmowę Elmo Aittola
Czytaj także: