Alan Łyszczarczyk: Chance liga nie jest moim szczytem
Alan Łyszczarczyk jest jednym z najskuteczniejszych graczy drugiej klasy rozgrywkowej w Czechach. Polak przyznaje jednak, że jego sportowe ambicje sięgają wyżej. - Nie będę ukrywał, że moim sekretnym marzeniem jest zagrać w extralidze - mówi.
Łyszczarczyk w dotychczasowych 27 meczach Chance ligi strzelił dla HC Frydek-Mistek 9 goli i zaliczył 21 asyst. Jest jednym z 6 graczy, którzy zgromadzili w lidze największą liczbę punktów, czyli 30. O swoich dotychczasowych występach za naszą południową granicą i planach na przyszłość opowiedział w rozmowie z oficjalną stroną internetową swojego klubu.
- W każdym meczu staram się wycisnąć z siebie maksimum i przede wszystkim przynosić korzyści drużynie. Nie patrzę za dużo na indywidualne statystyki, ale fajnie, że mam jakieś punkty - mówi o swoich indywidualnych dokonaniach. - Wielki udział w tych moich punktach mają chłopaki z drużyny i za to chcę im podziękować.
Łyszczarczyk jest najskuteczniejszym graczem zespołu i najlepiej punktującym obcokrajowcem ligi, a także jednym z liderów klasyfikacji punktowej całych rozgrywek, ale drużyna z Frydka-Mistka, w której gra razem z Bartoszem Ciurą i Filipem Komorskim, zajmuje w tabeli 11. miejsce. Polski skrzydłowy uważa, że ta pozycja nie do końca odpowiada prawdziwej sile zespołu.
- Czuję się świetnie we Frydku-Mistku, tylko szkoda, że nie mamy więcej punktów, bo drużyna jest dobra i powinniśmy być w tabeli wyżej. I szkoda, że mecze są tak porozrzucane, bo szczerze mówiąc wolałbym grać co 2-3 dni. Po tygodniowej przerwie człowiekowi zawsze jest gorzej wejść w mecz. Szczególnie w pierwszych tercjach zanim złapiemy odpowiednie tempo to zawsze jest trudno - mówi.
Łyszczarczyk przyznaje, że żadnych kłopotów z aklimatyzacją w nowym zespole nie miał. I ze względu na to, że w zespole są też dwaj inni Polacy, i dlatego, że z Czech ma już doświadczenia z czasów hokeja młodzieżowego.
- Fajnie, że w drużynie są inni Polacy. Mamy też koleżeńskie relacje poza lodem. Przyjemnie jest słyszeć w szatni ojzysty język - mówi. - We Frydku nie miałem żadnych problemów z aklimatyzacją i nie było żadnej językowej bariery. Czeski też znam całkiem dobrze, bo kiedyś w młodzieżowych rozgrywkach kilka lat grałem w Chomutovie. Oba języki są całkiem podobne, więc żadna bariera nie istnieje.
Klub HC Frydek-Mistek jest partnerskim dla mistrza Czech Oceláři Trzyniec. Łyszczarczyk przyznaje, że chciałby przebić się do trzynieckiej ekipy.
- Nie będę ukrywał, że moim sekretnym marzeniem jest zagrać w extralidze, najlepiej oczywiście w Trzyńcu, który jest partnerem naszego klubu. Aron Chmielewski jest dobrym przykładem, że jest to możliwe, jeśli się nad sobą ciężko i uczciwie pracuje - mówi. - Wszystko będzie zależało tylko od moich występów i trochę też od szczęścia. Będę cierpliwie czekał na szansę i może kiedyś wezwanie przyjdzie.
Polski napastnik opowiedział także o swoich hokejowych początkach. Przyznał, że jako syn hokeisty właściwie nie mógł nie pójść śladami ojca.
- Właściwie to nie miałem wyboru - skomentował ze śmiechem. - Tata miał decydujący wpływ na to, że gram w hokeja. Ale faktem jest, że w dzieciństwie próbowałem też innych sportów, takich jak unihokej czy piłka ręczna. Generalnie powiedziałbym, że mam skłonności do sportów zespołowych. Na przykład unihokej w początkach wniósł dużo do mojej gry w hokeja. W unihokeju potrzebne jest miękkie prowadzenie piłki, więc trzeba mieć dobrą technikę kija. Można wtedy zyskać większą pewność na lodzie. Bardziej się w siebie wierzy w akcjach jeden na jednego i ma się lepszą orientację na małej przestrzeni.
Z wyłączeniem początku poprzedniego sezonu spędzonego w Podhalu Nowy Targ, Łyszczarczyk przez ostatnie lata grał za Oceanem. W zeszłym sezonie w barwach Fort Wayne Komets wygrał rozgrywki ligi ECHL. Postanowił jednak wrócić do Europy.
- To była moja osobista decyzja - mówi. - Za Oceanem grałem przez ostatnich sześć sezonów i traktuję to jako wielką korzyść dla mojej kariery. Za wielką wodą wszystko jest szybsze, twardsze i na wszystko ma się mniej czasu. To jest prawdziwa szkoła życia. Ale chciałem znowu wskoczyć do europejskiego hokeja. Pociągało mnie czeskie środowisko, które już znałem z przeszłości. Chciałem się przekonać czy sobie poradzę. Przyznaję, że Chance liga nie jest moim szczytem. W przyszłości chciałbym spróbować w jeszcze wyższej lidze. We Frydku jestem zadowolony, ale każdy sportowiec powinien mieć wysokie ambicje.
Ten sezon dla hokeistów reprezetacji Polski będzie się kończył wiosną przyszłego roku Mistrzostwami Świata dywizji I grupy B w Katowicach, gdzie celem "Biało-czerwonych" będzie awans na zaplecze światowej elity.
- Zawsze chętnie przyjmuję powołania do reprezentacji. Mistrzostwa Świata naszej grupy się dwa razy nie odbyły z powodu covidu, a szkoda - mówi Łyszczarczyk. - Ostatnim porządnym sprawdzianem był dla nas turniej kwalifikacyjny do Zimowych Igrzysk Olimpijskich, który pod koniec sierpnia odbył się w Bratysławie. Jednoznacznym celem na ten sezon są Mistrzostwa Świata u siebie w Katowicach. Zdecydowanie chcemy awansować o poziom wyżej do lepszej grupy. Nie będzie to łatwe zadanie, ale wierzę, że wspólnymi siłami nam się uda.
Komentarze
Lista komentarzy
hubal
Łycha chce do Unii ?